Współuzależnieni - Gdyby tylko przestal pic !
dora - Wto Sie 10, 2010 19:11 Temat postu: Gdyby tylko przestal pic ! Życie z alkoholikiem przypomina poligon, na którym żołnierze czujnie oczekują ostrzału, bo to, że zaraz z którejś strony walnie – jest pewne. A wtedy trzeba ratować sytuację: dzwonić do pracy, że mąż nie przyjdzie, bo zwichnął nogę, wytłumaczyć dzieciom, że tatuś taki nerwowy, bo ma kłopoty w pracy, spłacić jego długi (co by pomyśleli znajomi?), nakłamać rodzinie… Trzeba mieć siły tytana, żeby tę emocjonalną huśtawkę znosić latami. Ale żony alkoholików są zdeterminowane, żeby wyciągnąć swoich mężów z nałogu, prawie tak samo mocno, jak ich mężowie są zdeterminowani w nim tkwić. Dlatego życie obojga kręci się wokół tej samej butelki: on trzyma ją kurczowo, ona kombinuje, jak wylać zawartość do zlewu.
Współuzależnienie to reakcja na długotrwałą sytuację życia z osobą działającą destrukcyjnie: alkoholikiem, narkomanem, hazardzistą, erotomanem, pracoholikiem, obżartuchem… Amerykanka Melody Beattie, której udało się wyjść z narkomanii i alkoholizmu, dodaje, że współuzależniony obsesyjnie stara się kontrolować zachowanie osoby, przez którą cierpi. To uzależnienie od osoby uzależnionej. Według Mirosławy Kisiel, nadodpowiedzialność i nadkontrola to sposoby dostosowania się do życia w chaosie, jaki stwarza alkoholik. Z kolei Pia Mellody uważa, że za współuzależnieniem kryje się upośledzenie dojrzałości, powstałe w dzieciństwie, które w dorosłym życiu objawia się trudnościami w kochaniu samego siebie, troszczeniu się o siebie, w wytyczaniu granic, w określeniu, kim się jest. Osoba z takim bagażem staje się łatwym łupem nałogowców i wciela się w rolę ofiary.
Gdyby tylko przestał pić
„Żeby przestał pić albo pił z głową i rzadziej” – mówią żony alkoholików. O tym, że takie magiczne myślenie nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, wiedzą żony trzeźwiejących alkoholików. Alkoholu już nie ma, a problemy nie znikają. Czasami wręcz przeciwnie: wyłażą z kątów nowe żale i pretensje. Jak podkreślają poradniki dla udręczonych żon: problem alkoholizmu „nie siedzi w butelce”, tylko w ludziach. W ich nawykach, lękach, niezdolności do radzenia sobie z przeciwnościami życiowymi, ale także w tym, co wynieśli z dzieciństwa. I tak jak alkoholik rzucając picie, nie pozbędzie się od razu starych nawyków i sposobów myślenia, tak samo jego żona będzie w nowej sytuacji reagować jak dawniej. Żyjąc kilkanaście lat z alkoholikiem, dobrze wyuczyła się roli ofiary i będzie w niej tkwiła nawet wtedy, gdy mąż zerwie z nałogiem, odejdzie albo umrze. Oboje muszą nauczyć się życia w trzeźwości, prawidłowych relacji, mądrej miłości… – Żony alkoholików są tak uwikłane w chory układ, że trudno im dostrzec, co tak naprawdę leży u podstaw gniewu, złości, smutku, który czują. Szarpią nimi sprzeczne, niezwykle silne emocje – mówi psycholog Bogna Morawska. – Niekiedy picie męża jest jakby przykrywką ich własnych niezałatwionych spraw. Czują się lepsze od pijących mężów, gardzą nimi, karzą ich za krzywdę, niejako potrzebują ich do własnego cierpienia albo dążą do dominacji. Myślą, że bez nich alkoholik zginąłby marnie. W takich sytuacjach leczenie trzeba zacząć od osoby współuzależnionej.
|
|
|