Literatura AA - WIZJA RODZINY PRZEOBRAŻONEJ
Franiu - Czw Sie 19, 2010 09:41 Temat postu: WIZJA RODZINY PRZEOBRAŻONEJ WIZJA RODZINY PRZEOBRAŻONEJ
KOBIETY skupione w naszej wspólnocie sformułowały pewne wskazówki dla zon, sugerujące właściwy sposób postępowania w okresie, gdy mąż usiłuje powrócić do zdrowia. Czasem można było odnieść wrażenie, iż celem zon jest bezwzględna ochrona trzeźwiejącego alkoholika i umieszczenie go na piedestale. Oczywiście nie jest to prawda. Rozpoczęcie nowego, opartego na zasadach duchowych, życia domaga się zgoła innego podejścia. Wszyscy członkowie rodziny alkoholika powinni spotkać się na wspólnej płaszczyźnie tolerancji, zrozumienia i miłości .Znalezienie owej płaszczyzny może nastąpić tylko w drodze wzajemnych ustępstw. Zarówno alkoholik, jak jego zona, dzieci i teściowie maja ustalony, subiektywny pogląd na kwestie, jaki powinien być optymalny stosunek miedzy rodzina a alkoholikiem. Przy tym każda z wymienionych osób uważa, ze jej stanowisko powinno być respektowane najbardziej. Uznanym faktem jest, ze im bardziej któryś z członków rodziny dąży do podporządkowania sobie innych, tym większa niechęć i gwałtowniejszy sprzeciw budzi swa postawa. Sytuacja taka rodzi tylko niezgodę i nieszczęście. Powstaje tu pytanie, co jest źródłem tych, skądinąd nagminnych, sytuacji. Czyż nie powstają one dlatego, ze każdy z członków rodziny ma ambicję przywódcze? Czy nie jest tak, ze każdy ma swoja własną wizje rodziny, jej idealny model przed oczami? Pragnie, niekiedy podświadomie, najpierw uszczknąć coś dla siebie, a dopiero potem - ewentualnie - wnieść co nieco od siebie do życia rodzinnego. Zaprzestanie picia to dopiero pierwszy krok oddalający nas od pełnego napięcia życia. To pierwszy krok ku normalności. Pewien lekarz powiedział: Lata przeżyte z alkoholikiem na pewno uczynią z jego zony i dzieci neurotyków. Cala rodzina alkoholika jest do pewnego stopnia chora".
Wszyscy członkowie rodziny winni od samego początku mieć świadomość , ze droga, która się rozpoczęła, na pewno nie będzie usłana różami. Każdy krok będzie sprawiał ból. Pojawią się silne pokusy, aby pójść no skróty, aby spróbować bocznych dróżek, na których łatwo jednak zabłądzić. Postaramy się opowiedzieć wam, na jakie typowe przeszkody może natknąć się rodzina alkoholika. Spróbujemy wskazać, jak uniknąć błądzenia i przeszkód, a gdy się one przydarzą, jak wyciągnąć wnioski i zrobić z nich dobry użytek. Rodzina alkoholika tęskni za powrotem do szczęścia. Marzy o spokoju i poczuciu bezpieczeństwa. Pamięta czasy, kiedy mąż i ojciec był człowiekiem uczciwym i rozważnym, kiedy wiodło im się dobrze. Porównuje swe obecne Zycie z tym dawnym. Kiedy to porównanie wypada na niekorzyść dnia dzisiejszego, wszyscy okazują się nieszczęśliwi. Wraz z początkiem nowego życia powoli wzrasta zaufanie rodziny do męża i ojca. Rodzina jest przekonana, ze wrócą stare, dobre czasy. Niekiedy wręcz żądają, aby niemal natychmiast je wyczarował. Co więcej, członkowie rodziny wierzą, że Bóg powinien im wręcz zrekompensować złe dni przeżyte z alkoholikiem. Jakby zapomnieli, że głowa domu przez cale lata rujnowała domowe finanse, uczucia, ludzką przyjaźń, zdrowie swoje i innych. Trzeba, by zrozumieli, ze odbudowa z ruiny wymaga długiego czasu. Ojciec ma poczucie winy za to, co się stało. Poprawienie sytuacji materialnej rodziny będzie najprawdopodobniej wymagało wielu lat wytężonej pracy. Gdy podejmuje ten wysiłek, nie należy robić mu wyrzutów z powodu przeszłości. Być może, mimo wytężonej pracy ,już nigdy nie zapewni rodzinie poprzedniego dostatku. Rozsądna rodzina będzie ceniła go bardziej za to kim stara się być, niż za to co usiłuje mieć. Członkowie rodziny powinni być przygotowani na to, ze od czasu do czasu będą ich prześladować widma przeszłości, gdyż w "piciorysie" każdego alkoholika wiele jest zarówno śmiesznych, jak i poniżających, haniebnych i tragicznych epizodów. W pierwszym odruchu pragniemy całkowicie o nich zapomnieć, wykreślić je z pamięci. Niektórzy próbują urzeczywistniać zasadę, w myśl której kluczem do osiągnięcia szczęścia jest zatrzaśnięcie drzwi za przeszłością. My sadzimy, iż jest to sposób myślenia nader egoistyczny: Kłóci się on z zasadami duchowymi naszego nowego życia.
Henry Ford kiedyś słusznie zauważył, że doświadczenie stanowi w życiu człowieka najwyższą wartość. Jest to prawda, jeśli ktoś ma wole obrócenia przeszłości na korzyść.
Wzrastamy poprzez stawianie czoła trudnościom, prostowanie błędów i przekuwania ich w zyski. Tak oto przeszłość alkoholika staje się, nieco paradoksalnie, główną i często jedyna wartością jego rodziny. Ta bolesna przeszłość może być niewyczerpaną wartością dla innych rodzin borykających się ze swoim problemem. Uważamy, że każda rodzina, która uwolniła się od swego problemu ma dług wobec tych rodzin, które się z nim borykają. Jeśli nadarzy się okazja każdy jej członek powinien być gotów przywołać dawne błędy, nieważne jak bolesne i jak głęboko ukryte. Dzielenie się własnym doświadczeniem z tymi, którzy cierpią, przekazywanie im sposobów skutecznej pomocy, ma szczególną wartość w naszym życiu.
Trzymaj się kurczowo myśli, że W RĘKACH BOGA CIEMNA PRZESZŁOŚĆ JEST NAJWIĘKSZĄ WARTOŚCIĄ, JAKĄ POSIADASZ. Ona jest kluczem do życia szczęśliwego innych. Korzystając z jej doświadczeń możesz odwrócić od innych widmo śmierci i nieszczęścia. Odgrzebywanie starych historii i grzebanie w przeszłości to źródło nowych nieszczęść w rodzinie. Bywało, że w okresie picia alkoholik lub jego żona byli uwikłani w jakieś przygody miłosne. W pierwszym odruchu duchowego doświadczenia przebaczyli sobie wzajemnie i bardzo się do siebie zbliżyli. Cud pełnego pojednania leżał w zasięgu ich reki. I wtedy pod byle jakim pretekstem zaczęli nawzajem wywlekać stare sprawy i walczyć tymi "argumentami" ze sobą. Mężowie i żony byli niekiedy zmuszeni odseparować się na pewien czas, dopóki nie odnieśli oboje zwycięstwa nad swoją zranioną dumą. W większości przypadków udało się nam, alkoholikom, przejść przez te ciężką próbę bez "wpadki". Ale nie wszystkim się to udało. Dlatego sądzimy, iż nie należy analizować przeszłości w kategoriach pretensji i uraz. Jeśli mamy mówić o przeszłości, to po to, by był z niej pożytek na przyszłość. Są w naszych rodzinach wstydliwe sprawy, które zachowujemy w sekrecie jak przysłowiowego trupa w wannie. Każdy z nas wie o wielu kłopotliwych sprawach. Taka sytuacja w powszednim życiu może być przyczyną niezmiernych szkód, może powodować skandaliczne plotki, zabawę na cudzy koszt i skłonność do wykorzystywania intymnych sekretów dla własnych korzyści. Wśród nas takie sytuacje zdarzają się rzadko. Mówimy bardzo wiele o sobie nawzajem, ale takie rozmowy staramy się zawsze łagodzić w duchu miłości i tolerancji. Naszą kolejną ściśle przestrzeganą zasadą jest nie opowiadanie o osobistych przeżyciach innych ludzi, chyba że za ich zgodą. Uważamy, iż najlepiej ograniczyć się do przekazywania własnych doświadczeń, do mówienia o sobie. Jeśli ktoś krytykuje siebie, śmiejąc się z własnych wad to może życzliwie innym pomagać, zaś krytykowanie i ośmieszanie ich wywołuje z reguły odwrotny skutek. Zwłaszcza rodziny alkoholików powinny zachować pod tym względem ostrożność i delikatność pamiętając, że jedna złośliwa i nie przemyślana uwaga może rozpętać piekielną awanturę. My, alkoholicy, jesteśmy bowiem ludźmi drażliwymi. Zapewne upłynie sporo czasu zanim wyzwolimy się z tej poważnej ułomności. Wielu alkoholików to entuzjaści. Ich naturalnym sposobem bycia jest wpadanie z jednej skrajności w drugą. Rozpoczynając proces zdrowienia, stawiając pierwsze kroki na drodze nowego życia decydują się z reguły na jeden z dwóch wariantów postępowania: albo zaciekle walczą o szybki sukces zawodowy albo tez są tak zafascynowani droga AA, że nie mogą i nie chcą myśleć o niczym innym. Obie te sytuacje powodują problemy w rodzinie. Mieliśmy wiele takich doświadczeń. Uważamy, że jest to niebezpieczne jeśli alkoholik całkowicie poświęci się zarabianiu pieniędzy. Początkowo rodzina będzie mile zaskoczona widząc, że definitywnie kończą się ich troski finansowe. Potem jednak członkowie rodziny uświadamiają sobie, że są zaniedbywani. Ojciec jest w ciągu dnia ciężko zapracowany, wieczorem zaś notorycznie zmęczony. W niewielkim stopniu interesuje się dziećmi, gdy mu się o tym mówi denerwuje się. Jeśli nawet nie irytuje się, to pozostaje znużony i obojętny. Nie zaś jak tego oczekiwali bliscy, czuły i opiekuńczy. Również żona skarży się, że jest zaniedbywana. Słowem wszyscy w rodzinie czuja się zawiedzeni i dają mu to odczuć. Z tych pretensji i narzekań wyrasta powoli mur. Ojciec nadal dokłada starań, aby nadrobić utracony czas. Zabiega o sukcesy w pracy i dobrą opinie.Zdaje mu się, że z powodzeniem. Żona i dzieci są jednak innego zdania. Noszą w sobie poczucie krzywdy i zaniedbania z czasów pijackiej przeszłości i teraz oczekują od niego więcej niż jest w stanie im dać. Oczekują, żeby się nimi zajął, żeby wróciły miłe, przyjemne dni z czasów zanim on zaczął pić i żeby okazał skruchę z powodu tego co oni wycierpieli. Ojciec jednak nie potrafi zmienić swojego postępowania. Niechęci narastają, a nawiązanie z nim kontaktu staje się coraz trudniejsze. Niekiedy z byle głupstwa następuje gwałtowny wybuch. Rodzina zdaje się być tym zaskoczona, zaczyna go krytykować, wytykając niedociągnięcia w realizowaniu duchowego programu AA. Takich sytuacji należy za wszelką cenę unikać. Wina leży po obu stronach, choć każdy ma jakieś racje na swą obronę. Kłótnie do niczego nie prowadzą, jedynie pogarszają i tak złą atmosferę. Rodzina powinna uświadomić sobie, że ojciec, aczkolwiek przeszedł cudowną metamorfozę, nadal jest alkoholikiem. Członkowie rodziny winni być wdzięczni Bogu za to, że głowa rodziny przestała pić i znowu należy do świata. Powinni skoncentrować się na postępach, jakie czyni, ciągle mieć na uwadze, że to rodzina uzna i pojmie ten fakt, wówczas przejdzie do porządku dziennego nad stanami jego przejściowej apatii, rozdrażnienia czy depresji. Znikną one powoli w klimacie tolerancji, miłości i duchowego zrozumienia. Z kolei głowa rodziny powinna pamiętać, że to głównie on sam ponosi winę za stan, w jakim znalazła się jego rodzina. Zapewne życia mu nie starczy na pełną naprawę krzywd wyrządzonych najbliższym. Alkoholik musi również dostrzegać niebezpieczeństwo, które wiąże się z dążeniem do finansowego sukcesu za wszelką cenę. Wielu z nas odzyskało równowagę finansową, ale wiemy, że PIENIĘDZY NIE NALEŻY STAWIAĆ NA PIERWSZYM MIEJSCU. POSTĘP DUCHOWY ZAWSZE IDZIE PRZED DOBROBYTEM MATERIALNYM, NIGDY ODWROTNIE. Ponieważ rodzina alkoholika w czasie okresu picia ucierpiała najbardziej, byłoby wskazane, aby teraz nie szczędził dla niej sił. Jeśli nie okaże wielkoduszności i prawdziwej miłości pod własnym dachem, zapewne nie zajdzie daleko. Bywają trudne we współżyciu i żony, i rodziny. W znacznym jednak stopniu ich zachowanie jest usprawiedliwione długim alkoholizmem ojca. Gdyby każdy członek takiej skłóconej, konfliktowej rodziny spróbował dokonać najpierw analizy własnych błędów, mogłoby to stanowić drogę do bardziej konstruktywnej rozmowy bez wybuchowych argumentów, użalania się nad sobą, samousprawiedliwień i nieprzyjaznej krytyki. Z czasem matka i dzieci zauważają, że wymagają od ojca zbyt wiele. Ojciec zapewne przyzna, że daje im mniej niż powinien. Być może owa samoocena pozwoli wszystkim przyjąć dewizę: LEPIEJ DAWAĆ NIŻ BRAĆ. Rozważmy inny przykład. Alkoholik przeżył głębokie duchowe przeobrażenie. Zdawać by się mogło, że w ciągu nocy stał się innym człowiekiem. Nagle staje się fanatykiem religijnym. Nie jest w stanie skupić się na niczym innym. Gdy jego abstynencja staje się faktem oczywistym, rodzina zaczyna spoglądać na swego "odnowionego" ojca najpierw z niepokojem, następnie z irytacją. Jedynym tematem rozmowy z nim są sprawy duchowe. Niekiedy wręcz żąda od rodziny podobnej gorliwości religijnej. Albo też, wpadając w drugą skrajność, wykazuje zastanawiającą wobec nich obojętność utrzymując, że jest ponad przyziemnymi sprawami. Może posunąć się nawet do zarzucenia żonie, osobie głęboko i od dawna religijnej, iż nie ma ona pojęcia o wierze. Będzie jej radził, by póki jeszcze nie jest za późno, starała się przyjąć ten rodzaj duchowych przekonań, który on reprezentuje. Taka postawa ojca rodziny może wywołać nieprzychylne nastawienie. Matka i dzieci mogą wpaść w zazdrość, że przelał swoje uczucia na Boga, zapominając o nich. Żywiąc wdzięczność za to, że ojciec przestał pić, trudniej jest zaakceptować fakt, że to Bóg sprawił cud, gdy ich własne wysiłki spełzły na niczym. Łatwiej natomiast zapomnieć, że jego stan był już poza zasięgiem ludzkich możliwości. Ciągle nie mogą pojąć, dlaczego ich miłość i poświęcenie nie zdołały go uzdrowić. Skoro, w istocie, chce on naprawić dawne krzywdy, to dlaczego interesuje go wszystko inne na świecie, oprócz własnej rodziny? Jak rozumieć jego sformułowanie: "Bóg się zatroszczy o was?" Domownicy zaczynają podejrzewać, że ojciec jest sfiksowany na tym punkcie.
On jednak nie jest tak niezrównoważony , jak mogliby sądzić jego bliscy. Przyznajmy, że wielu z nas przeżyło okres podobnej euforii. Z upodobaniem zanurzaliśmy się w otchłanie życia duchowego. Byliśmy jak poszukiwacze złota, którzy w pogoni za drogocennym kruszcem nie zauważyli, że kończy się im żywność. Znajdowaliśmy się w stanie bezgranicznej radości z powodu wyzwolenia się od życia będącego wielkim pasmem frustracji. Ojciec rodziny sądzi, że znalazł coś cenniejszego niż złoto. Może też sądzi, że powinien cały skarb zachować dla siebie. Zauważy wkrótce, że zasoby są nieograniczone. NAJWIĘKSZE KORZYŚCI ODNIESIE WÓWCZAS, GDY BĘDZIE EKSPLOATOWAŁ OWO ZŁOŻE PRZEZ CALE ŻYCIE, ROZDAJĄC SWÓJ "UROBEK" INNYM, POTRZEBUJĄCYM LUDZIOM.
Przy życzliwej współpracy rodziny alkoholik rychło pojmie, ze brakuje mu właściwej hierarchii wartości. Zauważy on, iż jego życie duchowe jest jakby spaczone, niepełne. W przypadku przeciętnego człowieka, a takim przecież jest, życie duchowe, w którym nie ma dość miejsca na rodzinę nie może być doskonałe. Jeśli z kolei rodzina zrozumie i zaakceptuje fakt, że obecne zachowanie ojca i męża jest typowe dla tego etapu jego rozwoju, to prawdopodobnie w przyszłości wszystko ułoży się dobrze. W domu, gdzie panuje atmosfera współczucia i wzajemnego zrozumienia, owe ojcowskie dziwactwa i skrajności zapewne szybko przeminą. Inaczej ułożą się sprawy, jeśli rodzina skoncentruje się na potępianiu i krytykowaniu alkoholika. Ojciec będzie żył w głębokim przekonaniu, że dostatecznie długo w sporach rodzinnych nie miał racji. Teraz nareszcie, sprzymierzony z Bogiem, ma szanse, aby zająć w swej rodzinie nadrzędną, należną mu pozycje. Rodzina może, wbrew zamiarom, przyczynić się do utrwalenia w ojcu jego błędnego mniemania o sobie, jeśli w dalszym ciągu zajmować będzie wobec alkoholika postawę konsekwentnego krytycyzmu. Ojciec alkoholik będzie coraz bardziej zamykał się w sobie, zamiast starać się budować normalne stosunki z najbliższymi. Dokona tego wyboru w przeświadczeniu, że ma do tego moralne prawo.
Rodzina powinna ustąpić, nawet gdy nie pojmuje nowych praktyk życia duchowego, którym oddaje się obecnie ojciec. Jeśli nieco zaniedbuje rodzinę i wykazuje nie dość odpowiedzialności w odniesieniu do jej potrzeb trzeba się z tym pogodzić, gdyż jest to koszt pomocy świadczonej przez ojca na rzecz innych alkoholików. W pierwszym okresie rekonwalescencji praca z innymi alkoholikami jest najlepszą, najpewniejszą gwarancją zachowania abstynencji. Być może pewne przejawy działalności ojca rodziny będą nas bulwersowały i budziły sprzeciw. Niemniej sądzimy, że podążając nową drogą wkrótce znajdzie się na solidniejszym gruncie i wybrał lepsze i solidniejsze podstawy niż człowiek, który nad rozwój duchowy przedkłada cele zarobkowe i interesy finansowe. Nowa droga obrana przez ojca stwarza o wiele mniejsze ryzyko powrotu do picia. A o to przecież przede wszystkim chodzi. Jest to priorytet!
Wielu z nas spędziło sporo czasu w sztucznym świecie pseudoduchowego życia. W końcu sami dostrzegliśmy, że to dziecinada. Świat marzeń i miraży zastąpiliśmy wielkim poczuciem celu oraz towarzyszącą mu świadomością roli Boga w naszym życiu. Doszliśmy do przekonania, że według Boskiego życzenia będąc myślami wysoko razem z Nim, jednocześnie musimy mocno stąpać po ziemi. Po niej bowiem odbywają swą doczesną wędrówkę nasi bliźni. Tutaj też winniśmy wykonywać swoją pracę. Taka jest rzeczywistość, która nas otacza. Nasze doświadczenie mówi, że głębokie i duchowe życie może być równocześnie pożyteczne i szczęśliwe. Poddajmy jeszcze jedną sugestie. Otóż rodzina alkoholika powinna starać się poznać zasady, w oparciu o które buduje on swe życie. I to niezależnie od tego, czy je podziela, czy tez nie. Z reguły bliscy potrafią docenić te proste zasady, mimo że ojciec ma ciągle pewne trudności ze stosowaniem ich na co dzień. Największej pomocy alkoholikowi usiłującemu żyć według reguł duchowych może udzielić jego żona, pod warunkiem, że pozna i zaakceptuje ten rozsądny duchowy program i sama zacznie go stosować w codziennym życiu. Alkoholizm ojca i męża może spowodować jeszcze inne głębokie zmiany w życiu domowym. Ojciec, przez lata całe odurzony alkoholem, nie był w stanie pełnić funkcji głowy rodziny. Rolę te wzięła na siebie żona - matka rodziny. Sprostała odważnie tej odpowiedzialności. Siłą rzeczy zmuszona była traktować męża jak chore i krnąbrne dziecko. Mąż nawet gdyby chciał, nie mógł odzyskać swej pozycji w rodzinie, ponieważ cała jego energia była skierowana na alkohol. Ona planowała życie rodziny i kierowała nią. Ojciec, gdy nie pil, podporządkowywał się tym rządom. W ten oto sposób matka rodziny, chcąc nie chcąc, przyzwyczaiła się do wypełniania roli uważanej powszechnie za męską. Mąż, wracając na nowo do życia, stara się usilnie zostać ponownie głową rodziny. Sytuacja ta rodzi nowe konflikty i kłopoty. Można je zażegnać przyjaźnie tylko w ten sposób, że każda ze stron przeanalizuje uczciwie swe skłonności i samokrytycznie je skoryguje.Picie ojca izolowało domowników od świata zewnętrznego.
Ojciec rodziny od lat nie uczestniczył w życiu społecznym i towarzyskim, nie istniał dla niego sport czy inne zainteresowania. Kiedy jego zapomniane pasje i hobby ożywają, rodzina często patrzy na ten wybuch aktywności z zazdrością. Jest zaborcza, pragnie mieć w stosunku do ojca wyłączne prawo własności i nie zamierza się dzielić jego czasem z innymi. Zamiast starać się rozwijać swoje zainteresowania,matka i dzieci żądają od niego, aby stale przebywał w domu, w ten sposób naprawiając niejako stare, niegdyś wyrządzone im krzywdy.
Od samego początku mąż i żona powinni liczyć się z tym, że każde z nich będzie musiało pójść na ustępstwa w takiej, czy innej sprawie. Kompromis jest konieczny, jeśli rodzina ma odegrać ważną, pozytywną rolę w nowym życiu męża i ojca. Ojciec rodziny, chcąc utrzymać abstynencję powinien poświęcać wiele czasu na pomoc innym alkoholikom, ale i tu konieczny jest umiar. Będzie zapewne zawierał nowe znajomości z ludźmi, którzy nie znają problemu alkoholowego. Trzeba nauczyć się uwzględniać i ich wymagania.
Być może członkowie rodziny zaczną się udzielać w pracy społecznej. Rodzina, która nie była dotąd religijna, może zechce teraz uczęszczać do kościoła. Alkoholicy, szydzący często z ludzi religijnych, w okresie trzeźwienia potrzebują kontaktu z nimi. Przeżywając duchowe doświadczenia alkoholik łatwo może stwierdzić, że ma dużo wspólnego z ludźmi głęboko wierzącymi, mimo wielu poszczególnych różnic poglądowych. Jeśli nie uwikła się w dysputy religijne, zapewne zyska nowych przyjaciół, z którymi kontakt będzie i przyjemny, i wysoce pożyteczny. W tej atmosferze duchowej alkoholik i jego rodzina mogą promieniować jasnym światłem optymizmu w nowym otoczeniu. Mogą być źródłem nowej nadziei i siły dla osób duchownych, jako przykłady całkowitego poświęcenia ideałom pomocy innym. Oczywiście nasze uwagi są tylko sugestiami, jak można postępować. Nie ma w nich nic z przymusu. Nie możemy podejmować decyzji za innych ludzi, każdy musi kierować się własnym sumieniem. Mówiliśmy dotąd o sprawach poważnych, niekiedy tragicznych. Poznaliśmy alkohol od najgorszej strony. Ale przecież w naszej świadomości tkwią nie tylko ponure, smutne myśli i wspomnienia. Gdyby tylko tak było potencjalni członkowie wspólnoty, nie dostrzegając w nas radości ani optymizmu, omijaliby nasz ruch z daleka. Podkreślamy z całym przekonaniem, że należy się cieszyć życiem. Staramy się nie popadać w cynizm. Nie mamy zamiaru dźwigać kłopotów całego świata na naszych barkach. Gdy widzimy, jak ktoś grzęźnie w bagnie alkoholizmu, staramy się udzielić mu pierwszej pomocy. Oferujemy mu wszystko, czym dysponujemy. Kierując się jego dobrem przypominamy sobie, i niemal ponownie przezywamy, nasza ponura przeszłość. Zachowajmy jednak w tym umiar. Ci z nas, którzy próbowali udźwignąć cały ciężar kłopotów innych ludzi wkrótce czuli się nimi okrutnie przytłoczeni. Jesteśmy przekonani, że naszymi sprzymierzeńcami są pogoda ducha i uśmiech. Ludzie spoza naszej wspólnoty są niekiedy zaskoczeni, gdy wybuchamy śmiechem, opowiadając sobie jakiś tragiczny epizod z przeszłości. Czemu jednak nie mielibyśmy się śmiać? Przecież ozdrowieliśmy. Otrzymaliśmy również niezbędną siłę, aby nieść pomoc innym ludziom. Wiadomo, że ludzie chorzy rzadko się śmieją. A wiec uczmy się weselić i bawić, gdy tylko nadarza się po temu okazja czy to w gronie rodziny czy tez poza nią. Jesteśmy przekonani, że Bóg pragnie, abyśmy czuli się wolni, szczęśliwi i radośni. Nie podzielamy stanowiska, że Ziemia jest padołem cierpień i łez choć wielu z nas tak się ona w przeszłości jawiła. Sami byliśmy sprawcami takiej wizji. Bóg jej przecież nie stworzył. Unikaj zatem świadomego sprowadzania na siebie nieszczęść. Jeśli zaś one nadejdą zaufaj Bogu, z radością wykorzystaj te okazje do zademonstrowania wiary w Boską wszechmoc.
A teraz parę zdań o zdrowiu. Organizm zniszczony przez alkohol nie zregeneruje się przez jedna noc. Tak samo "pijany" sposób myślenia i depresja nie znikną w mgnieniu oka. Wierzymy, ze duchowy model życia to najlepsze lekarstwo na nasze rozliczne i różnorodne bóle. Ludzie, którzy ozdrowieli z alkoholizmu są przykładami cudownych wręcz przemian również w sferze psychicznej. Trudno ukryć podziw nad poprawą naszego stanu fizycznego. Rzadko który z nas, alkoholików, nosi na sobie nieusuwalne ślady nałogu. Nie oznacza to byśmy lekceważyli stan naszego zdrowia. Na szczęście jest na świecie wielu dobrych lekarzy, psychologów, specjalistów z różnych dziedzin medycyny. Nie wahaj się zasięgnąć u nich rady odnośnie stanu twego zdrowia.
Wielu z nich z zamiłowaniem wykonuje swój zawód pragnąc, abyśmy mogli cieszyć się zdrowiem fizycznym i psychicznym. Pamiętamy, że chociaż Bóg uczynił z nami cud, powinniśmy korzystać z pomocy dobrego internisty czy psychiatry. Często owa pomoc jest niezbędna, zarówno w początkowym okresie abstynencji, jak i później. Jeden z lekarzy, który miał okazje zapoznania się z treścią tej książki jeszcze w maszynopisie, wyraził opinię, że dobre rezultaty daje często obecność słodyczy w diecie pacjenta alkoholika. Oczywiście, w każdym indywidualnym przypadku decydować musi lekarz. W myśl tej opinii alkoholik powinien mieć przy sobie zawsze czekoladę. Jej skonsumowanie przyczyni się do szybkiego zregenerowania energii w okresie wyczerpania fizycznego. Ów lekarz dodał, że pojawiające się nagle w nocy łaknienie alkoholu można zahamować przez zjedzenie zwykłego cukierka. Wielu z nas zauważyło w okresie abstynencji wzmożony apetyt na słodycze. Trzeba go zaspokajać. Daje to dobre rezultaty.
Teraz słowo o życiu seksualnym. Dla niektórych mężczyzn alkohol jest afrodyzjakiem, powodującym nad aktywność seksualną. Niekiedy małżonki zauważają, że mąż po zerwaniu z piciem wykazuje oznaki impotencji. Może to prowadzić do stanów absurdalnego przygnębienia, zwłaszcza gdy nie rozumie się przyczyn takiej reakcji organizmu alkoholika. Niektórzy z nas przeszli przez tego rodzaju doświadczenie. Przeżyliśmy je, by po upływie kilku miesięcy stwierdzić, że nasze współżycie seksualne układa się teraz lepiej niż kiedykolwiek. Jeśli jednak owa pozytywna zmiana nie nastąpi, nie wahaj się zasięgnąć opinii lekarza czy psychologa. Nie znamy przypadków, w których ten problem nie znalazłby pomyślnego rozwiązania. Niepijącemu już alkoholikowi trudno ponownie nawiązać przyjazne stosunki z dziećmi. Pijaństwo ojca odbiło się wyraźnie na wrażliwej psychice dzieci. Chociaż nie wyrażają tego w słowach, mogą serdecznie nienawidzić go za krzywdy, które wyrządził im i matce. Dzieci potrafią być zawzięte i nawet cyniczne. Niekiedy zdaje się, jakby nie były zdolne przebaczyć i zapomnieć, nawet gdy matka już od dawna zaakceptowała nowy sposób życia i myślenia ojca. Po jakimś czasie dzieci zauważą jednak, że ojciec stał się innym, nowym człowiekiem. Dadzą to tacie odczuć we właściwy sposób.Można je wtedy zaprosić do medytacji i codziennych dyskusji. Wezmą w nich udział chętnie i ze zrozumieniem. Od tego momentu zacznie się szybki postęp. Ponowne pojednanie ojca z dziećmi przyniesie zgoła cudowne rezultaty. Bez względu na to, czy rodzina alkoholika przyjmie nasz duchowy program, czy tez odrzuci go, dla alkoholika nie ma alternatywy. Aby zdrowieć, musi pójść drogą duchowego rozwoju. Członkowie rodziny powinni wierzyć, ponad wszelkie wątpliwości, że idzie on we właściwym kierunku. Powinni uwierzyć w cud, gdyż są jego naocznymi świadkami. Oto charakterystyczny przykład. Jeden z naszych przyjaciół pije dużo kawy i jest nałogowym palaczem tytoniu. Bywa, że przekroczy miarkę w obu nałogach. Żona, chcąc mu pomóc, poczęła go strofować. Mąż przyznał, że w istocie rzeczy ma ona racje, ale jednocześnie szczerze oznajmił, że nie ma zamiaru ograniczyć stosowania owych używek. Ponieważ żona w głębi duszy przekonana jest o "grzeszności" picia kawy i palenia papierosów, usiłowała wpłynąć na męża dokuczliwym gderaniem. Jej nietolerancja doprowadziła go w końcu do wściekłości. W rezultacie po prostu się upił.
Oczywiście, nasz przyjaciel nie miał racji. Przyznał to później, gdy przyjął nasz program duchowego rozwoju. Jest teraz jednym z najbardziej aktywnych członków Wspólnoty Anonimowych Alkoholików. Nadal pije kawę i pali papierosy, ale nikt z jego najbliższych, tym bardziej żona, nie wtrąca się już do tego. Żona poniewczasie zrozumiała, że niepotrzebnie stworzyła sztuczny problem wówczas, gdy mąż starał się wyjść z bez porównania poważniejszego nałogu, z alkoholizmu. W podobnych sytuacjach proponujemy wam stosowanie trzech haseł.
Oto one:
WSZYSTKO W SWOIM CZASIE (zacznij od najważniejszego).
ŻYJ I DAJ ŻYĆ (innym).
PROSTĄ DROGĄ NAJLEPIEJ (i prostą drogą zwykle najłatwiej).
Temat z Wielkiej Księgi AA
|
|
|