Nie piję więc jestem. - Jak radzic sobie ze stresem i emocjami
Mietek - Sob Mar 12, 2011 20:43
Karlarzysta napisał/a: | .Jestem szczesliwy ,ze znalazla tyle odwagi i sily ,by to robic |
Janusz, czy Ty z kolei nie zrobiłeś się współuzależniony, od współuzależnionej?
W pewnym momencie odpuściłem sobie zajmowanie się tym co swego czasu robiła moja dziś śp. Przestało mnie obchodzić jej picie, jej chodzenie diabli wiedzą gdzie, ogólnie jej postępowanie. Jedyne tło na którym dochodziło do sprzeczek między nami, to była opieka nad dziećmi, kiedy ja nie byłem obecny w domu. To po pewnym czasie też udało mi się rozwiązać. Natomiast najmocniej zajmowałem się swoim trzeźwieniem. Odpuściłem nawet swoje kontakty towarzyskie, bo wiedziałem że z wielu rzeczy muszę zrezygnować, żeby móc spokojniej o trzeźwości myśleć.
Po prostu część swojego życia chwilowo zawiesiłem, po to, żeby potem wrócić do tego, w odmienionej jednak bardziej pozytywnej wersji.
Trzymaj się i pomyśl o tym
Karlarzysta - Sob Mar 12, 2011 21:10
To co piszerz ma duzy sens ,bo tak wlasnie czulem ,swiadomosc ,ze tak jest .Nie umialem do pewnegp momentu nic z tym zrobic dla siebie .Dopiero ,jak zrozumialem co robie ,jak krzywdze ja .zobaczylem co robie sobie i jak sie w tym zatracam .Odieram sobie sam szacunek i depcze swoja godnosc .Dieki wszystkim za ostrzejsze slowa wcesniej.Teraz za to ,ze jestescie i zyczycie mi dobrze
kajadda - Sob Mar 12, 2011 21:22
W każdej terapii najważniejsza jest - praca nad sobą i zmiana siebie - ja zaczęłam od zmiany wszystkich wokół i się upociłam, zmordowałam, zdołowałam i nic nie wskórałam... nie dochodziły do mnie słowa... jak zmienisz siebie to i inni się zmienią siłą rzeczy... albo i nie ale to ich wybór... jest to trudne i można się pogubić ale skuteczne
Karlarzysta - Nie Mar 13, 2011 08:57
Mi bardzo nie odpowiadalo ,jak Jagodka tym co robila probowala nzucac mi na sile ,bym sie zmienial.To nie tak ,ale dzieki temu powoli moglem zobaczyc co sam jej robie i jak z tego powodu oboje cierpimy .Bardzo za nia tesknie ,kupilem wczoraj ramke i wlozylem w nia dwa zdjecia ,postawilem w centralnym miejscu i jestem dzieki temu ,jakby blizej Jagodki ,nas ,.Jestesmy razem na tych zdjeciach .Ramka stoi obok kwiatka ,ktory jakis czas temu kupilem .Nie moge jej dreczyc moja miloscia .Ciezko mi bez kontaktow z nia ,ale wiem ,ze to jest dobre i sluzy nam obojgu ,mam nadzieje .Nekalem ja,poniewaz balem sie ,ze przestanie mnie kochac .To brednie ,bedzie co ma byc a ja nie moge nikogo dreczyc i zabierac mu radosci i przyjemnosci zycia
Halinka - Nie Mar 13, 2011 11:58
Karlarzysta napisał/a: | Nekalem ja,poniewaz balem sie ,ze przestanie mnie kochac . |
Do miłości nikogo nie zmusisz, jak minie nic nie poradzisz, tylko trzeba będzie się z tym pogodzić.Ważne tylko ,żeby rozstać się w zgodzie i harmonii.
Mariusz - Nie Mar 13, 2011 16:18
Cytat: | nie moge nikogo dreczyc i zabierac mu radosci i przyjemnosci zycia |
To zdrowe podejście i tego się trzymaj
Mietek - Nie Mar 13, 2011 18:48
Halinka napisał/a: | Do miłości nikogo nie zmusisz, jak minie nic nie poradzisz, tylko trzeba będzie się z tym pogodzić. |
Trudno mi się z tym zgodzić, jednak to dość ciężki temat do przerobienia.
Przypomnijcie sobie jak praktycznie u każdego piszemy o pozytywnym egoiźmie.
Ja jestem w trzeźwieniu najważniejszy. To samo słyszałem na mityngach Al-anon.
I tu widzę problem.
Nie wszyscy potrafią ten egoizm wypośrodkować. Zwłaszcza w związku.
To min. zasługa terapii. Moja trzeźwość, moja choroba, mój alkoholizm więc ja w tym temacie jestem najważniejszy. Ale czy do końca?
Przecież obok mnie jest też rodzina, są osoby których nie powinienem katować tylko swoim trzeźwieniem. Kłania mi się tu temat z "Życia w Trzeźwości"; "Żyj i daj żyć".
Tak samo dzieje się w środowisku współuzależnionych. Owszem przestał pić, jednak ja nie mam obowiązku mu tego ułatwiać. To prawda.
Ale czy wychodząc ze swojego współuzależnienia nie krzywdzę co nieco właśnie tych którzy są obok mnie?
Dlatego cały czas jestem za obopólnym porozumiewaniem się. Zwłaszcza że przekonałem się o tym i w statystykach jest to uwzględnione, ze blisko 30% małżeństw rozpada się właśnie wtedy kiedy jedna ze stron, albo obydwie na raz zaczynają w wychodzeniu ze swojego problemu działać. Tylko czy aby w odpowiednim kierunku?
kajadda - Nie Mar 13, 2011 19:55
Mietek, ... dużo racji ... nie dajmy się zwariować... myślę, że taki silniejszy egoizm jest na początku terapii - bo to coś nowego... uczymy się jak dzieci chodzić i się przewracamy... potem już nasz chód staje się bardziej stabilny...
dora - Nie Mar 13, 2011 21:28
Mietek napisał/a: | Moja trzeźwość, moja choroba, mój alkoholizm więc ja w tym temacie jestem najważniejszy. Ale czy do końca?
No wlasnie...
Przecież obok mnie jest też rodzina, są osoby których nie powinienem katować tylko swoim trzeźwieniem. Kłania mi się tu temat z "Życia w Trzeźwości"; "Żyj i daj żyć".
Ale czy wychodząc ze swojego współuzależnienia nie krzywdzę co nieco właśnie tych którzy są obok mnie? |
Brakowalo mi takiej opini, bo ja tez tak uwazam....Ja jestem wazna ale inni tez maja swoje prawa i tez sa waznymi dla nas osobami.
Zmieniac swoje podejscie do siebie, zycia, alkoholika, dzieci ale nie zapomninajac, ze kazdy z nich ma tez uczucia...Dlatego tak wazne sa rozmowy.
Karlarzysta - Nie Mar 13, 2011 23:02
Dzieki za te opinie Mieciu ,Dora.Wierze ,ze Jagodka tez to wie .Nie odzywa sie .Ja takze nie szukam kontaktu.Daje czas czasowi.
Karlarzysta - Czw Mar 17, 2011 18:45
Dzisiaj psklem i sie odezwalem .Jak sie okazalo ona ponownie sprawdzala jak sie rozwinelem .Nie zapytala ,jak sie czuje ?Odezwalo sie moje poczucie wartosci .Jestem dla niej niewazny i poszlo mialo byc dobrze a wyszlo ,jak zwykle .Sprawdzianu ,nie zaliczylem .Jestem oburzony tym co ze mna robi ,w koncu nie wiem kto kogo neka ,ja sms probami kontaktu z tesknoty ,czy ona mnie swoimi oczekiwaniami .Swoimi probami zmieniania mnie .Zrywaniem wiezi brakiem jakiejkolwiek komunikacji i czekaniem na cod .Nie chce bysmy byli razem coraz wyrazniej to odbieram.Widze ,ze nie ma juz sie po co pchac na sile widze ,ze zwodzi siebie i mnie .Wymysla mi ,ze chce wrocic do bylej ,jak chcialbym to zrobic ,to zrobil bym to juz pare razy i nikt nie byl by mi w stanie w tym przeszkodzic .Nie wiem co ona sobie wyobraza ,ale ja mam dosyc .Brak jej odwagi to przerwac to czuje ,ze ja to zrobie .Nie dam rady juz tak zyc .Pierwsay kontakt od tygodnia i odrazu sprawdzian ocena ,krytyka .Dodatkowo zlozyla na moje barki ,ze od ferii choruje przezemnie ,moze kataklizm w Japonii to tez moja wina .Nie pielegnowane uczucie wysycha ,metoda naturalna .Nie mam juz sily dobijac sie do niej .Bog napewno postawi mi kogos na mojej drodze z kim bede mogl sobie ulozyc zycie.
Mariusz - Czw Mar 17, 2011 19:07
Karlarzysta napisał/a: | Bog napewno postawi mi kogos na mojej drodze z kim bede mogl sobie ulozyc zycie. |
To na pewno podświadomość często jest dobrym doradcą, choć nie zawsze.
Sam najlepiej wiesz co czujesz i co będzie najlepsze dla Was obojga, jako zepołu który chyba się powoli rozpada.
Wiem z historii znajomych, że miłość na odległość wymaga zbyt wielu wyrzeczeń, co w rzeczywistości jest barierą nie do pokonania, choć może nie zawsze.
Pozdrawiam
Karlarzysta - Czw Mar 17, 2011 22:22
Chce spokoju .Mam jej go dac .Nie moge inaczej postapic i juz nie chce ,nie umiem.Musze i chce dac jej wolnosc ,poniewaz wiem ,ze inaczej nie ma milosci .Kocham ja i pomimo jak jest mi jej brak , tesknie , duchowo i fizycznie .Odstepoje bez wzgledu na to ,ze wiez miedzy nami topnieje z dnia na dzien.nie tak chcialem napisac ,ale nie umiem ubrac w slowa tego co czuje .Jesli to ja zabieram jej radosc i przyjemnosc zycia .Pomimo cierpienia ,odejde .Nie daje rady juz zyc z tym ,ze ktos cierpi przezemnie .Obojetnie czy to ja wywolalem ten kataklizm w Japonii czy nie.Nie umiem juz zyc z swiadomoscia ,ze ktos w ten sposob pomlysli a jeszcze mnie obwinia za to .Do czego i co ja mam wspolnego z tym ,ze ona goraczkoje tyle dni .Nie moze wyjsc z choroby somatycznej dodam .Ja wiem ,ze jak upozadkowalem troche swoje zycie ,okreslilem realne cele ,chodze na mitingi ,niose poslanie ,codzienna modlitwa ,obrachunek moralny co wieczor .Chorobska mnie zadne nie lapia ,przynajmniej narazie .Mysle pozytywnie ,nie pielegnoje urazy ,zlosci nie obwiniam innych za cale zlo na ziemi .Zyje mi sie lepiej i jest wiecej ,radosci i usmiechu na twarzy .Jesli ktos lub cos spowoduje ,ze ta radosc i usmiech beda znikac .bardzo gleboko bede sie zastanawial ,gdzie tkwi problem.Do tego momentu doszedlem.Zbyt duzo dla siebie zrobilem ,b y to zniszczyc .Wiem ,ze nikt oprocz mnie tego nie zrobi.Ale.
Karlarzysta - Pon Mar 21, 2011 18:05
Bylem w weekend w Krypnie na dniach skupienia .Pierwszy raz bylem na dniach skupienia .jest ze mna duzo nieznanego mi spokoju ,teraz .Duzo modlitwy ,bardzo pracowite mitingi ,atmosfera, ludzie.Do momentu jak dostalem inormacje ,ze Jagodka jest gotowa porozmawiac .Przyplacilem to rozstrojem zoladka do 11 wymioty ,nie wesolo sie nam wracalo .Po rozmowie .Doszlo jeszcze rozwolnienie .Spelem od 23 do1 potem wymioty ,rozwolnie ie na zmiane d 6 .O 9 wstalem ale to co mialem w glowie ,nawet mi sie nie miescilo .Kolo 10 zaczelem pracowac na 6 kroku i powoli myslenie przechodzilo w pozytywne.Niedlugo wychodze na miting .POgody ducha.
Mariusz - Pon Mar 21, 2011 21:45
Karlarzysta napisał/a: | POgody ducha. |
Wzajemnie i trzymaj się, łatwa sytuacja nie jest, ale wszystko mija
|
|
|