Opowiedz nam swoją historie - Tak się chyba zaczęło...
dancia - Nie Paź 20, 2013 22:37
Dzięki wielkie Jacku, cieszę się, że Was wszystkich "mam", że kiedyś tu trafiłam i znalazłam, i znajduję wsparcie...to dużo dla mnie znaczy...
dancia - Wto Paź 22, 2013 23:10
Byliśmy dziś w Szpitalu gdzie zawieźli syna tamtej nocy...jechałam z myślą, że nie chcę się z nim widzieć ani rozmawiać...miałam nadzieję na rozmowę z lekarzem tylko i przekazanie synowi rzeczy, przez kogos z personelu...stało się inaczej....dość długo czekaliśmy na lekarza i syn nas zobaczył na korytarzu...nie umiałam i nie chciałam na niego patrzeć...myślał, że się przytuli do mnie, ale ja się odwróciłam...jak siadł obok nas to ja wstałam i spacerowałam po korytarzu...czasem tylko spojrzałam na niego (jak nie widział) ale to były sekundy...rozmawiał z nim mąż...i to wcale nie "normalnie" tylko raczej sucho, rzeczowo...ja się do syna nie odzywałam...jak już musiałam odp.na jakieś pytanie dotyczące zawartości torby z rzeczami, to odp.przez męża...po rozmowie z lekarzem nareszcie mogliśmy opuścić to miejsce...jedyne co synowi powiedziałam na odchodne to to, że go kochamy, ale stanowczo musi się leczyć...moźe po leczeniu będzie mógł wrócić do domu...To co się wydarzyło w sobotę w sobotę w nocy chyba było silną traumą dla mnie i nie umiałam nawet odezwac się do syna...totalna blokada, jakiej nigdy nie przeżyłam...a najgorsze, źe go nie żałowałam, choć widziałam jak mu źle...
jacek78 - Wto Paź 22, 2013 23:35
dancia napisał/a: | jedyne co synowi powiedziałam na odchodne to to, że go kochamy, ale stanowczo musi się leczyć.. |
Ja myśle że bardzo dobrze.Wiadomo że miłosc do syna jest ogromna.Ale stanowczośc czy postawienie jakiś warunków, miłość tą może uratowac.
Wiem jak Ja robiłem jak jeszcze piłem w stosunku do śp.mamy czy Taty.Nie oddzywałem się czy Oni nie oddzywali sie do mnie.Pare dni i znów było wszystko ok.I tak było cały czas do momentu, kiedy na leczenie poszedłem z nakazu sądu.Byłem zły że własna śp.mama mogła mnie skierować sądownie na leczenie.Jak matka może swojego syna zamknąć Ale wiem, że to jej zasługa że ja żyje.Ona mnie uratowała.I za to jestem i będe do końca swojego życia jej wdzięczny.Choć jej już niema, to ja czuje jakby gdzieś blisko była przy mnie. dancia napisał/a: | To co się wydarzyło w sobotę w sobotę w nocy chyba było silną traumą dla mnie i nie umiałam nawet odezwac się do syna...totalna blokada, jakiej nigdy nie przeżyłam...a najgorsze, źe go nie żałowałam, choć widziałam jak mu źle... |
Może to jest tylko chwilowe i za nie długo będziesz umiała już się odezwać Tez tak było u mnie.Pamiętam jak po pijanemu spowodowałem wypadek.Rozbiłem 3 samochody i mogłem kogoś zabić.Mama śp. nie chciała mnie już znać.Nie oddzywała sie do mnie.Sam musiałem sobie wszystko robić.No ale po paru dniach wszystko było ok.Rozmawialiśmy normalnie.Jakby nic się nie stało.Tak mi sie wydawało Myśle że miłość jest wielka.
Dobrze że nie żałowałaś i stawiasz na swoim.Nie zadręczaj się też , tylko zajmuj sie sobą
pozdrówka
dancia - Śro Paź 23, 2013 08:13
Mam zamiar odpocząć psychicznie i zająć się sobą, tylko muszę znów przywyknąć do nowej sytuacji...w niedzielę, jak już wiedzieliśmu, że syn jest bezpieczny wydarzyło się coś co uznałam za symboliczne...kiedy wróciłam do domu i weszłam do mieszkania (tem gdzie mieszkała mama,)usłyszalam wyraźny głos ptaka, zajrzalam do pokoju gdzie okna pozamykane, a tam miotał sie za firanką mały ptaszek, podobny do sikorki, bał się jak chciałam okno otworzyć i poleciał na drugie okno, tam juz go uwolniłam...tak sobie pomyślałam, że ten ptak to jakby mój syn i ja wreszcie odcięłam pępowinę i wypuściłam go na wolność...trudna to wolność, ale myślę, że to najlepsze co mogłam zrobić..."ptaszek" przecież by zginął w naszym domu a my tegonie chcemy
jacek78 - Śro Paź 23, 2013 10:54
dancia napisał/a: | tak sobie pomyślałam, że ten ptak to jakby mój syn i ja wreszcie odcięłam pępowinę i wypuściłam go na wolność...trudna to wolność, ale myślę, że to najlepsze co mogłam zrobić..."ptaszek" przecież by zginął w naszym domu a my tegonie chcemy |
Super sobie pomyślałaś i faktycznie mógł to być znak jakiś dla Ciebie
Jesteś Wielka Danciu
dancia - Śro Paź 23, 2013 10:59
Dziękuję, miło jest przeczytać o sobie takie słowa
Halinka - Śro Paź 23, 2013 18:32
dancia napisał/a: | ...tak sobie pomyślałam, że ten ptak to jakby mój syn i ja wreszcie odcięłam pępowinę i wypuściłam go na wolność... |
Ja bym też tak pomyślała , zdecydowanie to był znak, ja tam wierzę w takie rzeczy.
Jeszcze jedno, czy mama wiedziała co się dzieje z Waszym synem, bo teściowe o ile dobrze zrozumiałam to nic nie wiedzą. Dlaczego to ukrywacie?
bacha - Śro Paź 23, 2013 19:03
dancia napisał/a: | .tak sobie pomyślałam, że ten ptak to jakby mój syn i ja wreszcie odcięłam pępowinę i wypuściłam go na wolność...trudna to wolność, ale myślę, że to najlepsze co mogłam zrobić..."ptaszek" przecież by zginął w naszym domu a my tegonie chcemy | Super pomyslałaś.Powiało ogromna nadzieją.Poczułam taka jakąś wewnetrzna radość jak czytałam Twojego posta.Coś mi mówi ze Twoja podświadomość Ci to podpowiada.Trzymaj sie dzielna i Wielka kobieto .Przytulam i pozdrówka przesyłam
dancia - Śro Paź 23, 2013 21:36
Halinko teściowie wiedzą, aktualne informacje wczoraj, zaraz po powrocie ze szpitala mąż zadzwonił do swojego taty...oni wiedzą, ale i tak obwiniają nas, już tego otwarcie nie mówią, bo sobie nie życzymy takich gadek...moja mama wiedziała nawet dokładniej od teściów, mieszkaliśmy w jednym domu, widziała wnuka w ròżnym stanie....ale mama nie żyje już 3 lata i myślę, że najgorszego nie musiała już oglądać, chyba, że z Krainy Prawdy i Szczęścia gdzie pewnie teraz przebywa...i tak teściowa kiedyś powiedziała (po ktòrejś informacji o wnuku) że ją wykończymy, jak moją mamę...Też wierzę w takie znaki...kwiaty mi zaczęły kwitnąć jakiś czas temu a to znak, że podzieje się coś nowego...i się dzieje...Dzięki za wsparcie i dobre słowo
Mietek - Pią Paź 25, 2013 12:14
dancia napisał/a: | oni wiedzą, ale i tak obwiniają nas, |
Cóż wnuki dla dziadków zawsze będą na pierwszy miejscu, bo to przecież oni najlepiej wiedzą jak dzieci należy wychowywać, jak o nich dbać, zapominając o tym, że czasem ich miłość do wnuków przynosi negatywne skutki. Tylko niech ktoś spróbuje im o tym powiedzieć.
Od razu od czci i wiary odsądzony zostanie.
dancia napisał/a: | wierzę w takie znaki...kwiaty mi zaczęły kwitnąć jakiś czas temu a to znak, że podzieje się coś nowego.. |
Oby to nowe było czymś bardzo dobrym, czego Ci serdecznie życzę.
Pozdrawiam
dora - Sob Paź 26, 2013 13:43
dancia napisał/a: | kwiaty mi zaczęły kwitnąć jakiś czas temu a to znak, że podzieje się coś nowego...i się dzieje... |
Trzeba myslec,ze to pojdzie w dobrym kierunku?
Rob tak jak podpowiada Ci Twoje serce i nie zastanawiaj się nad tym ze tesciowa mowi co innego. Trzymam kciuki za Was
jacek78 - Pon Paź 28, 2013 22:24
dancia,
Co tam Danciu u Ciebie
dancia - Pon Paź 28, 2013 23:20
Narazie spokój, syn raz dzwonił, ale nie bardzo miałam ochote z nim rozmawiać....ale znów zrobiłam mały kroczek do przodu, cieszę się z tego....w sobotę rozmawialiśmy z mężem na temat przumusowego leczenia syna, o czym mówił nam lekarz ze szpitala...przy tej okazji powiedziałam mężowi, że cała nasza rodzina jest pozaburzana, że nie wystarczy, ze syn sie leczy, ja chodzę naterapię, że mąż też powinien iść na terapię...powiedział, że pójdzie...nie wiem kiedy ( niestety nie spytałam), mam nadzieję, że dobrze zrozumiał, ale wrócę do tego przy najbliższej okazji...i tak jestem zadowolona z siebie, że umiałam mu spokojnie to powiedzieć, mimo, że nie powiedziałam, że powinien iść na terapię z powodu swoje.go problemu z piciem. Pozdrawiam wszystkich.......................................teściowa dzwoniła w czwartek i gadała jak zupełnie nie ona...może cierpienie ją tak odmienił? Powiedziała, źe dobrze, że syn jest w szpitalu i żebym się trzymała, że muszę to jakoś przeżyć.....może jak usłyszała co syn robił w sobotę i dotarło do niej jaką ja traumę przeżyłam w związku z tym to zmieniła myślenie? Jak byłam u niej sobotę to jeszcze dopowiedziałam parę szczegułòw z tamtej nocy, włącznie z tym co ja wtedy czułam i jak się zachowywałam
dora - Wto Paź 29, 2013 09:10
dancia napisał/a: | że mąż też powinien iść na terapię...powiedział, że pójdzie...nie wiem kiedy ( niestety nie spytałam), |
Mój od prawie 10 lat probuje isc i zawsze jest cos innego ważniejsze niż terapia Ostatnio kurator go zmusil wiec 1 raz poszedł... Moim zdaniem jego obietnica jest jak czek bez pokrycia, no chyba ze Twój myśli inaczej dancia napisał/a: | znów zrobiłam mały kroczek do przodu, cieszę się z tego.... |
Malymi kroczkami ale do przodu i to jest najważniejsze.
Halinka - Wto Paź 29, 2013 17:12
Cytat: | Jak byłam u niej sobotę to jeszcze dopowiedziałam parę szczegułòw z tamtej nocy, włącznie z tym co ja wtedy czułam i jak się zachowywałam
|
Bardzo dobrze, może oni nie tacy źli jak Ci się wydawało. Czasem wystarczy z kimś porozmawiać szczerze , uświadomić pewne rzeczy, przedstawić swój punkt i oczy się otwierają. dancia napisał/a: | że mąż też powinien iść na terapię...powiedział, że pójdzie.. |
To jeszcze nic nie znaczy, ale trzeba mieć nadzieję.
|
|
|