To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Witaj na stronach niepije.com.pl
Forum wsparcia, dla osób uzależnionych i współuzależnionych od alkoholu.
Dawniej niepije.net

Nie piję więc jestem. - Witam-wesley

dora - Nie Paź 03, 2010 09:25

wesley napisał/a:
Temat,to temat - każdy może wyrazić swoje zdanie bo chyba po to jest forum?

No pewnie, ze tak :-P
wesley napisał/a:
forum jest przesiąknięte atmosferą i stylem wypowiedzi rodem z AA. Na wszystkie problemy ma pomóc mityng?

Bez obaw mozesz zaproponowac ''cos'' co Tobie odpowiada...
Zaloz nowy watek i juz... :-P dyskutujemy.

pozdrawiam :lol:

Felicja - Wto Paź 05, 2010 19:28

Wiesz, Wesley, ja nie patrzę na to czy to mi przypomina aa, czy cokolwiek innego. Ja patrzę na to czy to mi pomaga. Czy czytanie Waszych, Twoich postów i pisanie do Was i do Ciebie pozwala mi coś przemyśleć, coś ważnego dostrzec w sobie. Rozwiązać problem, coś naprawić, albo zrozumieć innego człowieka. Mojego dorastającego syna, mojego ojca....
Dlatego bycie tutaj jest dla mnie ważne. Niektórzy potrzebują tabliczek poprzyczepianych - tu aa, tu forum..... Może ważne jest to co pod tymi tabliczkami? Ważne co komuś możesz dać swoim pisaniem, przecież o swoim życiu..... i co ktoś może dać Tobie?

wesley - Wto Paź 05, 2010 20:32

Niestety,ja zwracam na to uwagę. Zwracam szczególnie na wypowiedzi i teksty przypominające mi zasady i "jedynie słuszna drogę"(kiedyś PZPR :)),na jaką starają się pokierować wszystkich ci,którzy z jednego uzależnienia nieświadomie popadli w drugie. Niemożność poradzenia sobie bez tego akurat środowiska jest dla mnie jakimś rodzajem kalectwa. Nie znajduję w tym dla siebie pomocy,a szkodę. Uczestnicząc w tym ruchu czułem,że stoję w miejscu. Mało - zaczynam się cofać fundując sobie z własnej woli spotkania z ludźmi,których tak naprawdę nie chciałem i nie chcę spotykać ani słuchać. W "desideracie" można znaleźć tekst:"... posłuchaj tego,co mówią inni,nawet głupcy i ignoranci..." - tylko po co mi to? Co mogę usłyszeć? Jak mogę się później czuć? Czy to obowiązek że jak już jestem,to muszę słuchać jakże często zdarzających się omal że schizofrenicznych wypowiedzi? Oczywiście pojawiają się tam tez ludzie,którym nie dorastam i nigdy nie dorosnę do pięt. Takich chcę słuchać,wziąć coś dla siebie,spróbować zastosować coś z tego w swoim życiu. Tylko,że nie mam filtrów na inne przypadki dla mnie szkodliwe. To nie tak,że można jedno puścić mimo uszu,a drugie zatrzymać w głowie. Prędzej czy później taśma z ukrytym nagraniem odtworzy się w najmniej stosownym momencie. I podobnie jak z dysku komputera nie da się niczego usunąć trwale,bo jedynie potraktuje on usuwane pliki jako chwilowo niepotrzebne ale do odzyskania,tak samo ja nie usunę trwale z mózgu tego,co raz mi go zarysowało. Na te rysy mimo szczególnej ostrożności będę trafiał choćby przez przypadek. Więc tak samo jak powrotu do chlania unikam drugiej też szkodliwej DLA MNIE - powtarzam - DLA MNIE pseudopomocy,jaką znalazłem w AA. Jak już wspomniałem -do mnie trafiła skutecznie pomoc fachowa od strony czysto medycznej i psychologicznej. Opieranie się na sile wyższej nie uważam za skuteczne,dla mnie jest zbyt mgliste i za dużo w tym przymusu ślepej wiary w cud. Nie chciałem już podejmować tego tematu,nie chce nikogo przekonywać do swoich przekonań,ale zwykła kultura wymaga tego aby odpowiedzieć na zadane pytanie,co niniejszym czynię. Oczywiście w wielkim skrócie,bo miałbym pewnie tyle samo do powiedzenia w tym temacie ile mogę opowiadać na temat swojej radosnej twórczości z okresu wielkiej przyjaźni z butelką. Nie zniknęła z tego świata,stoi wszędzie gdzie się nie obejrzę i stać będzie do końca świata. Ale ważne,że nie na wyciągnięcie mojej ręki. AA też będzie istnieć - i dobrze! Niech korzystają inni,którym to służy. Oby tylko nie była to forma kolejnego euforycznego,zastępczego uzależnienia!
dora - Wto Paź 05, 2010 21:08

wesley napisał/a:
do mnie trafiła skutecznie pomoc fachowa od strony czysto medycznej i psychologicznej.

Rowniez mam pozytywne doswiadczenie z tej samej strony...gdyby nie terapeuta, psycholog, psychiatra...nie wiem czy dalabym rade ze soba sama, moimi dziecmi i mezem alkoholikiem....ale ja jestem koalkoholiczka wiec mi taka forma odpowiada i najwazniejsze, ze pomaga...i widac tego efekty....

Felicja - Śro Paź 06, 2010 07:49

wesley napisał/a:
Tylko,że nie mam filtrów na inne przypadki dla mnie szkodliwe. To nie tak,że można jedno puścić mimo uszu,a drugie zatrzymać w głowie. Prędzej czy później taśma z ukrytym nagraniem odtworzy się w najmniej stosownym momencie. I podobnie jak z dysku komputera nie da się niczego usunąć trwale,bo jedynie potraktuje on usuwane pliki jako chwilowo niepotrzebne ale do odzyskania,tak samo ja nie usunę trwale z mózgu tego,co raz mi go zarysowało.


Zgodzę się z Tobą w tym momencie.

Twojego pisania nie odebrałam jako namawianie kogoś do rezygnacji z aa, tylko jako wyrażenie swojej opinii. Temat uważam trzeba drążyć dlatego właśnie, żeby pokazać innym, że można inaczej. Droga, która nikogo nie krzywdzi i prowadzi do celu - do trześwego dobrego życia.

Felicja - Śro Paź 06, 2010 07:54

dora napisał/a:
wesley napisał/a:
do mnie trafiła skutecznie pomoc fachowa od strony czysto medycznej i psychologicznej.

Rowniez mam pozytywne doswiadczenie z tej samej strony...gdyby nie terapeuta, psycholog, psychiatra...nie wiem czy dalabym rade ze soba sama, moimi dziecmi i mezem alkoholikiem....ale ja jestem koalkoholiczka wiec mi taka forma odpowiada i najwazniejsze, ze pomaga...i widac tego efekty....


Z tego co wiem o sobie i z podglądania zachowań innych koali - to wychodzenie z tego jest znacznie trudniejsze niż z alko. Jeśli już się uda to możliwe jest całkowite dojście do "normalności". Jednak jest to wbrew pozorom długi i żmudny proces. Rola fachowców z wszelkich dziezin jest bardzo pomocny, wręcz niezbędny.
Dla mnie również ich pomoc była i jest nieoceniona. Dlatego polecam wszystkim taką formę pracy nad sobą. Oprócz tego grupy wsparcia, nie kółka wzajemnej adoracji tylko prawdziwe wsparcie..... Z powiedzeniem prawdy nawet gdy przykra, ale jednak coś uświadamia....

Halinka - Śro Paź 06, 2010 16:34

Felicja napisał/a:
Twojego pisania nie odebrałam jako namawianie kogoś do rezygnacji z aa, tylko jako wyrażenie swojej opinii.


Ja też nie odbieram,że chcesz kogoś namawiać, tak jak ja też nie namawiam, tylko pisze o tym, co mnie i mojemu mężowi pomogło.
Każdy z nas ma prawo wybrać sobie swoją drogę, chodzi tylko o to,żeby była skuteczna i nie krzywdziła innych.

wesley - Śro Paź 06, 2010 16:55

Tak,potwierdzam że ze współuzależnienia dużo trudniej jest wyjść,o czym zresztą wspominałem już wcześniej. Myślę też,że dojście do całkowitej normalności jest możliwe także dla alkoholika. Wymaga to uświadomienia sobie,że mogę,chcę i jeśli zaprzestanę poszukiwania potwierdzeń wśród innych że jestem "przerysowany" i nic z tego nie wyjdzie,to jest szansa że jak najbardziej się to uda. Nie szukam więc takich potwierdzeń i usprawiedliwień dla siebie,a myślę że grupy AA jak najbardziej przyzwalają na to. Kłamiesz - nie szkodzi,przecież jesteś alkoholikiem! Miałeś wpadkę - nie szkodzi,możesz mieć bo jesteś alkoholikiem! Przyszedłeś dziś nawalony - nie szkodzi,przecież jesteś alkoholikiem! Czujesz,że wszyscy są winni tylko nie ty - nie szkodzi,przecież... Nic nie musisz,przecież jesteś alkoholikiem! Myślę,że "alkoholik" to nie tytuł naukowy,nie szczególna funkcja w społeczeństwie,nie nowo nabyta specjalność i nie święty w końcu. W każdym razie ja za nic podobnego się nie uważam i nie szukam przy każdej możliwej okazji możliwości skorzystania z tego,że jestem alkoholikiem. Nie ma to w niczym zastosowania. Skoro się w końcu zdecydowałem - pić czy nie,to nie robię łaski i integruję się z tą normalnością. Różnie ją można rozumieć,ale można wypośrodkować i wiemy o co chodzi. W AA niektórzy na moich oczach stawali na piedestałach,angażowali się w różne funkcje,wybierano jakichś mandatariuszy,na mityngi przybywali posłańcy z wyższych szczebli,stworzono dziwne twory zwane intergrupami, powstała przecież służba krajowa i ktoś mi powie,że to nie organizacja? Dlatego w tak zorganizowanej machinie do potwierdzania że już do końca życia sam z niczym sobie nie poradzę nie widzę dla siebie miejsca.I jeśli ten temat jest tutaj rzeczywiście potrzebny,to kontynuujmy!
Felicja - Śro Paź 06, 2010 20:47

wesley napisał/a:
do końca życia sam z niczym sobie nie poradzę nie widzę dla siebie miejsca.


Od czasu do czasu terapeutka zadaje mi pytanie: jak długo chcesz tu być? Kiedy będziesz wiedziała, że teraz to już dasz sobie radę. To Twoje życie i nie można go spędzić podpierając się ciągle innymi osobami. Oni są po to żeby wskazać drogę.... a potem każdy idzie sam.....

Tylko jest jeszcze jeden problem. Kiedy już przyglądam się sobie, poznaję siebie to odczuwam potrzebę przyglądania się bardziej. Ja to nazywam rozwojem osobistym. Dzięki temu nie stoję w miejscu (jest wtedy opcja, że się cofam) tylko cały czas do przodu. Powoli albo szybko, zależnie od okoliczności. Często robię odkrycia miłe i fascynujące, czasami coś w sobie niezbyt fajnego zauważam. Jednak nowego, do rozważenia, czy to zmieniać czy jest to rzeczywiście MOJE i zaakceptować? Z naciskiem na to drugie - bo jakby tak wg książki człowieka poukładać to by dopiero wyszło...!!!

kajadda - Czw Paź 07, 2010 08:41

Felicja napisał/a:
Od czasu do czasu terapeutka zadaje mi pytanie: jak długo chcesz tu być? Kiedy będziesz wiedziała, że teraz to już dasz sobie radę. To Twoje życie i nie można go spędzić podpierając się ciągle innymi osobami. Oni są po to żeby wskazać drogę.... a potem każdy idzie sam.....
... Jak to czytam to aż mam gęsią skórkę że kiedyś trzeba będzie zrezygnować z terapii i znowu iść samemu przez życie ... bez tego koła ratunkowego, którego bynajmniej ja trzymam się kurczowo... ale myślę że nadchodzi taki moment że się wie... 8-)
wesley - Czw Paź 07, 2010 10:01

Oczywiście wie się kiedy jest ten moment. Przychodzi niespodziewanie i nagle daje się zauważyć że to o czym słyszę już wiem. Irytują wypowiedzi innych,którzy dopiero zaczynają. Nie wiedzą co ze sobą zrobić a ja nie jestem specjalistą aby doszukać się przyczyn i cokolwiek zaradzić. W AA oficjalnie nie udziela się rad,ale swoje myśli i sugestie można przekazać w inny sposób. Sęk w tym,że nie wiem czy zrobię dobrze a słuchający też może zrozumieć na opak. To odpowiedzialność w końcu za czyjeś postępowanie,a taką odpowiedzialność choćby w sensie moralnym może ponieść raczej tylko ktoś,kto jest do tego przygotowany. Ja nie jestem,nie studiowałem psychologii z ukierunkowaniem na uzależnienia. O wrodzonych tego typu zdolnościach też nic nie wiem. Nie chcę więc też słuchać innych,takich samych jak ja "specjalistów",bo nieraz przekonałem się że nie warto. Naprawdę zadziałało to ze szkodą dla mnie,a w szczególności przeświadczenie że jestem cudowną istotą bo przestałem chlać. Przestałem tak samo jak zacząłem,a gdy zaczynałem to ktoś nakładał mi korony na głowę? Zgadzam się że "podpórki" na początku są niezbędne,alkoholik po zaprzestaniu jest bezradny i oczekuje głaskania po główce jak dziecko. Ale dzieci przecież dorastają i czasem trzeba dać przysłowiowego kopa aby zaczęły żyć na własny rachunek. W AA odczuwałem,że czym dłużej ci bezradni egzystują we wspólnocie tym lepiej. I choćby mówili największe brednie na świecie,to należy to przyjąć,uwierzyć i absolutnie nie zaprzeczać,bo należy się bezwzględny szacunek dla stażu.A ja myślę że nic mi się nie należy,bo gdybym nie zaprzestał chlania to zdechłbym gdzieś pod płotem,dosłownie! Uznałem więc,że skoro jestem jeszcze w stanie myśleć,wóda do końca mózgu nie wypaliła,to mam żyć na własny rachunek. Nie chcę potwierdzać ciągle swojej nieporadności lub też przeciwnie - pokazywać kim ja to teraz jestem. Nic wielkiego - pełna samodzielność i odpowiedzialność za siebie samego.
Felicja - Czw Paź 07, 2010 16:36

kajadda napisał/a:
iść samemu przez życie ...


Tylko, że to jest właśnie celem....

Kiedy kończysz terapię wiesz również, gdzie w razie potrzeby szukać pomocy - i to jest to koło ratunkowe, które Ci zostaje :-D

kajadda - Czw Paź 07, 2010 22:11

Felicja napisał/a:
Tylko, że to jest właśnie celem....
... wiem... tylko ja sama szłam do pewnego momentu... teraz się wspieram... no i na chwile obecną sobie nie wyobrażam sama iśc ale wierzę że nadejdzie taki moment :lol:
Felicja - Pią Paź 08, 2010 08:39

Pewnie, że nadejdzie, i powiem więcej z pewnością sobie bardzo dobrze wtedy będziesz radziła..... :-D
Franiu - Pią Paź 08, 2010 09:08

kajadda napisał/a:
Jak to czytam to aż mam gęsią skórkę że kiedyś trzeba będzie zrezygnować z terapii i znowu iść samemu przez życie ... bez tego koła ratunkowego, którego bynajmniej ja trzymam się kurczowo... ale myślę że nadchodzi taki moment że się wie...


Kaju,nic nie trwa wiecznie,przychodzi taki dzień w zyciu ze musimy radzic sobie sami,ale jak Ci pisałem w realu sa grupy wsparcia,mozesz śmiało dalej uczestniczyć w grupach wsparcia,trzeba tylko odwagi aby tam iść,z takiego wsparcia korzystaja miliony ludzi z pożytkiem dla siebie,masz inne wyjście,jesli będziesz chciała skorzystać ,ja jestem do dyspozycji,



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group