Strona Główna Witaj na stronach niepije.com.pl
Forum wsparcia, dla osób uzależnionych i współuzależnionych od alkoholu.
Dawniej niepije.net


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Zamknięty przez: Franiu
Wto Sie 31, 2010 14:03
SZESC PRAWD BILLA - STRACH
Autor Wiadomość
Franiu 
Moderator


Pomógł: 8 razy
Wiek: 73
Dołączył: 24 Mar 2010
Posty: 2768
Skąd: D.G.
Wysłany: Wto Sie 31, 2010 13:58   SZESC PRAWD BILLA - STRACH

Strach


Strach, jak sciana stoi przed rozsadkiem i miloscia, dajac wciaz nowe pozywienie zlosci, pyszalkowatosci i agresywnemu zachowaniu sie. Jest on przyczyna placzliwego odczucia uczynionych krzywd i paralizujacej depresji. Prezydent Roosevelt powiedzial kiedys znamienne slowa: "Nie powinnismy sie obawiac niczego wiecej, jak uczucia strachu".
Jest to bardzo twarde stwierdzenie, byc moze zbyt uogolniajace. Chociaz wiec strach jest sila burzaca, to w pewnych wypadkach wedlug naszych doswiadczen moze on stanowic punkt wyjsciowy do uzyskania lepszych rzeczy. Strach moze byc sila napedowa madrosci oraz prowadzic do respektu wobec innych ludzi. W jednakowym stopniu moze on nam pokazac droge do sprawiedliwosci jak i do nienawisci. Im wieksze powazanie bedziemy mieli dla innych, tym wieksza bedziemy zdobywac milosc, tak potrzebna nam do zycia, ktora nastepnie wielkodusznie bedziemy mogli oddawac innym. Strach wiec niekoniecznie musi byc czyms niszczacym, gdyz nauczki jakie wyciagamy z jego nastepstw moga prowadzic nas od pozytywnego myslenia i pozytywnych czynow.
Przez cale zycie musimy sie starac uwolnic od strachu, nigdy jednak nie uda nam sie to calkowicie. W momencie napasci choroby lub niepewnosci bedziemy reagowac strachem. W sposob dobry lub zly, ale jednak strachem. Tylko ludzie pyszalkowaci twierdza, ze nie znaja uczucia strachu, choc to wlasnie lezy u podstaw ich postawy. Dlatego tez problem: jak pokonac strach rozpatrujemy w dwoch punktach. Po pierwsze: musimy starac sie z niego wyzwolic, tak jak tylko to mozliwe. Po drugie: powinnismy znalezc odwage, aby strach, ktory w nas pozostanie zmienic w sposob konstruktywny. Jest to dopiero pierwszy krok w zrozumieniu strachu naszego i innych. Musimy zadac sobie pytanie: i co dalej? Od poczatku istnienia wspolnoty AA, obserwowalem jak tysiace moich przyjaciol swoje objawy strachu uczylo sie coraz lepiej rozpoznawac i pokonywac. Przyklady te stanowily dla mnie niezastapiona pomoc. Dlatego moze, celowym bedzie opowiedziec o moich doswiadczeniach ze strachem oraz o sposobach w jaki udalo mi sie z tego uczucia otrzasnac.
Jako dziecko przezylem bardzo ciezki wstrzas duchowy. Nasze zycie rodzinne cierpialo na skutek glebokich zaburzen. Do tego bylem chlopcem niezbyt rozwinietym fizycznie i cierpialem na innego rodzaju zaburzenia. Wielu mlodocianych ma te same zaburzenia w swym zyciu uczuciowym i wychodzi z tego bez szwanku. Widocznie bylem w jakis sposob nadwrazliwy i z tego powodu bardzo zakompleksiony. Poniewaz nie bylem jak inni chlopcy, wyrobil sie we mnie zrozumialy strach, ze nigdy w zyciu nie bede taki jak oni. Doprowadzilo mnie to do stanu ciezkiej depresji, ktorej skutkiem byla izolacja. To jedynie przez strach, spowodowane nieszczescie mojego dziecinstwa stalo sie tak nieznosne, ze wyzwolilo we mnie bardzo silna agresywnosc. Poniewaz uwazalem, ze nigdy nie bede podobny do innych oraz dlatego, ze przysiaglem sobie nie zadawalac sie nigdy pozycja drugorzedna, chcialem we wszystkim, czego sie podjalem, dominowac: w pracy i w zabawie. Poniewaz ow "sposob na dobre zycie" przynosil mi coraz wieksze sukcesy (sukcesy, jak ja je rozumialem) czulem sie szczesliwy. Gdy jednak czasami cos mi nie wyszlo tak jak planowalem, ogarnialy mnie zlosc i depresja, ktore uleczone mogly zostac tylko nastepnym triumfem. Dlatego tez bardzo wczesnie wszystko zaczalem oceniac pod katem zwyciestwa lub przegranej wedlug motta: "wszystko albo nic". Jedyna przyjemnoscia jaka znalem bylo zwyciezac. Bylo to falszywe lekarstwo na strach. Wzor mojego wyobrazenia wzeral sie we mnie coraz glebiej i przesladowal mnie poprzez czasy szkolne, pierwsza wojne swiatowa, okres mojego picia, az po owa ostatnia godzine calkowitego zalamania, gdy nie wiedzialem czego bardziej sie boje: pozostac przy zyciu czy umrzec. Podczas gdy moj rodzaj strachu jest, mozna by rzec, bardzo pospolity, istnieje oczywiscie wiele innych jego rodzajow. Tak naprawde to formy wystepowania strachu oraz problemy wynikajace z niego sa tak liczne i wielowarstwowe, ze niemozliwoscia jest chocby tylko kilka z nich wystarczajaco w tym krotkim artykule opisac. Chcemy tu zajac sie tylko zasadami duchowymi i wskazac na zrodla pomocy, dzieki ktorym mozemy strachowi wszelkiego rodzaju spojrzec w oczy i uporac sie z nim.
W moim przypadku kamieniem wegielnym uwolnienia sie od strachu byla moja wiara. Mimo wszystkich znakow wskazujacych na cos innego upewnila mnie ona, ze zyje w swiecie wypelnionym jakims sensem. Dla mnie jest to wiara w Stworce, ktory jest Wszech-Moca, Wszech-Sprawiedliwoscia i Wszech-Miloscia. Bog przeznaczyl mnie do jakiegos celu. On nadal memu zyciu znaczenie i ukierunkowal je, abym, choc powoli i z oporami wzrastal az do upodobnienia sie Jemu i stawal sie jego odbiciem. Zanim doszedlem do tej wiary, zylem jak obcy w swiecie pelnym wrogosci i okrucienstwa. Swiat ten nie byl w stanie zapewnic mi bezpieczenstwa.
Profesor doktor Carl. G. Jung, jeden z trzech tworcow tzw. psychologii glebi, majacy szeroka i dobrze ugruntowana wiedze na temat "dylematow swiata" powiedzial kiedys: "Kazdy czlowiek, ktory osiagnal wiek 40 lat, a nie znalazl do tego czasu drogi zrozumienia samego siebie - kim jest, w ktorym punkcie stoi i dokad chce isc dalej - musi w pewnym stopniu stac sie neurotyczny. Obojetnie czy ped jego mlodosci za seksem, zabezpieczeniem materialnym, pozycja spoleczna spelnil sie czy tez nie. Jezeli ow doktor powiada: "stanie sie neurotyczny" to rownie dobrze mogl uzyc zdania "zachoruje ze strachu, bedzie uzalezniony od strachu."
Z tego wlasnie powodu w naszej wspolnocie kladziemy taki nacisk na koniecznosc wiary w Sile Wyzsza; chocbysmy rozumieli pod tym pojeciem co tylko chcemy. Musimy znalezc dla siebie wlasciwe zycie w swiecie laski i ducha. Dla wiekszosci z nas swiat ten znajduje sie w calkowicie nowych wymiarach. Calkiem niespodziewanie, my alkoholicy nie mamy az takich trudnosci z odnalezieniem sie w owej nowej rzeczywistosci. Nasze swiadome wejscie w ten nowy swiat nastepuje wowczas, gdy z glebin naszego istnienia przyznajemy, ze jestesmy bezsilni, nie mozemy isc dalej sami i wolamy na pomoc Boga - obojetnie co o Nim myslimy lub czymkolwiek On dla nas jest. Rezultatem tego jest dar wiary oraz swiadomosc istnienia Sily Wyzszej. Proporcjonalnie ze wzrostem naszej wiary wzrasta takze nasze poczucie pewnosci. Zanika pomalu ukryty gleboko strach przed nicoscia. Dlatego w AA uwazamy, ze najpewniejszym srodkiem w zwalczaniu strachu jest rozbudzanie naszej swiadomosci i naszego ducha. Oswiecenie mojego ducha nastapilo jak wstrzas elektryczny i dzialalo absolutnie przekonywujaco. Stalem sie nagle czescia - wprawdzie malutka - wszechswiata rzadzonego przez Boga z miloscia i sprawiedliwoscia. Nieswiadomosc moja oraz towarzyszy mej drogi na ziemi, pozostala dla mnie pewna. Tak wielka i silna byla we mnie nowa, pozytywna nadzieja.
Posiadalem, przynajmniej w danym momencie, wiedze o zyciu: zyciu bez strachu. Ta na nowo ukierunkowana struktura mego istnienia stanowila jednak dopiero poczatek nowej drogi, drogi oddalajacej mnie od strachu, a zblizajacej do milosci. Oczywiscie gleboko wzarte w moja swiadomosc uczucie strachu nie zostalo usuniete bezpowrotnie i natychmiast. Powracalo ciagle, czesto w sposob zastraszajacy. Nie bedzie wiec dla nikogo zaskoczeniem, skoro powiem, ze po dokonaniu tak zaskakujacego doswiadczenia duchowego, moj pierwszy odcinek zycia w AA nacechowany byl w duzej mierze duma. Opanowany bylem wowczas dazeniem do uzyskania wplywow oraz aplauzu. Pragnalem zostac jedynym kierujacym. Najgorsze bylo jednak to, iz zachowanie moje znajdowalo swe uzasadnienie w imie czynienia dobra.
Na szczescie po tym trwajacym kilka lat okresie pogoni za wielkoscia i uznaniem, nawiedzila mnie cala seria niepowodzen. Moje pozadanie slawy i uznania wynikalo z uczucia strachu, ze nigdy nie bede w pelni doceniony. Moje zadze coraz czesciej zderzaly sie z identycznymi cechami charakteru innych czlonkow wspolnoty. Rozpoczal sie pewien rodzaj walki konkurencyjnej, wyniszczajacej calkowicie nasze sily. Oni usilowali uratowac wspolnote przede mna, ja zas staralem sie uchronic ich przed wlasna zadza panowania. Powstalo z tego mnostwo zlosci, niedowierzania i innych, niekorzystnych emocji. W owym znamiennym czasie naszego rozwoju, wielu z nas probowalo zabawic sie w "Pana Boga". Trwalo to kilka ladnych lat. Okres ten okazal sie jednak bardzo owocny, gdyz wynikiem tych starc i walk bylo powstanie "dwunastu krokow " i „dwunastu tradycji". W zasadzie ich zadaniem mialo byc zwalczanie w nas naszego "ja", a poprzez to zmniejszenie naszego strachu. Oczekiwalismy, ze zasady te pozwola nam utrzymac sie w jednosci oraz wzrastac w milosci do siebie i do Boga. Z biegiem czasu nauczylismy sie akceptowac bledy naszych przyjaciol na rowni z ich cnotami. W tym to okresie powstalo zdanie: "Chcemy w innych milowac to, co w nich najlepsze i nigdy nie bac sie tego co w nich najgorsze" .Wprowadzajac przez okolo 10 lat w zycie naszej wspolnoty ow rodzaj milosci oraz zmniejszajac znaczenie wlasnego "ja" poprzez praktykowanie 12 krokow i 12 tradycji, przestalismy sie obawiac o dalsze losy naszej wspolnoty. Stosujac zas 12 krokow i 12 tradycji w naszym zyciu osobistym, osiagnelismy niewyobrazalne dotychczas uwolnienie sie z uczucia strachu, wszelkiego rodzaju, mimo iz nadal obciazeni bylismy ciezkimi problemami osobistymi. Nawet wowczas, gdy strach w niektorych przypadkach pozostal, potrafilismy przejrzec go i z Boza pomoca uporac sie z nim,
Coraz czesciej udawalo nam sie przyjmowac spotykajace nas nieszczescia jako dopust Bozy. Potrafilismy tez, rozwijac w sobie coraz bardziej odwage wywodzaca sie bardziej z pokory niz z pyszalkowatosci. Udalo nam sie w ten sposob jeszcze bardziej zaakceptowac siebie i naszych przyjaciol. Uwierzylismy nawet ze z Boza pomoca bedziemy w stanie umrzec pelni godnosci i wiary, gdyz patrzac na naszych AA wiedzielismy: "To Ojciec prowadzi te dzieci".
My, anonimowi alkoholicy poznajemy, ze zyjemy dzis w swiecie naznaczonym jak nigdy jeszcze w swojej historii, niszczycielskim strachem. Dostrzegamy jednak takze pola dzialania wiary oraz niesamowita wprost tesknote za sprawiedliwoscia i braterstwem. Zaden prorok nie jest w stanie przepowiedziec czy ludzkosc stoi u progu totalnej zaglady czy tez zgodnie z wola Boza, na poczatku najbardziej promiennej epoki, kiedykolwiek przez nia przezytej! Pewny jestem, ze my w AA potrafimy to zrozumiec. Przeciez kazdy z nas, w malym swiecie swego zycia przezywal ow stan niepewnosci. Pozbawieni wszelkiej dumy, mozemy powiedziec, ze nie czujemy zadnego strachu przed dalszym losem swiata, obojetnie w ktorym kierunku podazy. Posiadamy przeciez moc, aby wczuc sie gleboko i powiedziec: "nie boimy sie zadnego nieszczescia, Twoja wola niech sie stanie, a nie nasza".
Historia, ktora teraz przytocze byla juz wielokrotnie opowiedziana, zasluguje jednak na to, aby jeszcze raz ja powtorzyc. Tego dnia, gdy Stany Zjednoczone otrzymaly wstrzasajaca wiadomosc z Pearl Harbour (zniszczenie calej floty Oceanu Spokojnego) pewien przyjaciel AA, jedna z najwiekszych jej duchowych postaci przechodzil ulicami St. Louis. Byl to nasz umilowany ojciec Edward Dowling z zakonu Jezuitow. Sam nie bedac alkoholikiem, zalozyl w swym miescie grupe AA i nadal byl jej sila napedowa. Tego dnia wielu ludzi prowadzacych normalne zycie, siegnelo po butelke, aby zabic uczucie strachu, powstale po klesce. Ojciec Ed byl wiec ze zrozumialych wzgledow bardzo zaniepokojony o swoja grupe AA. Bal sie, ze oni postepuja podobnie. Byloby to dla niego najwiekszym nieszczesciem. Po drodze spotkal czlonka grupy, nie majacego jeszcze roku abstynencji. Przylaczyl sie on do ojca i nawiazal rozmowe dotyczaca w glownej mierze AA. Ku swej wielkiej radosci, ojciec Ed stwierdzil, ze jego rozmowca jest trzezwy. Zadnym slowem nie wspomnial tez o Pearl Harbour.
Z radosnym zdziwieniem ojciec zapytal go: "jak to sie dzieje, ze nie masz nic do powiedzenia o Pearl Harbour? W jaki sposob byles w stanie odparowac tak straszny cios?"
"No coz - odpowiedzial, wlasciwie to ja jestem zaskoczony tym, ze ojciec tego nie wie. W AA kazdy przeciez przezyl swoje prywatne Pearl Harbour. Dlatego to ja pytam teraz ojca, dlaczego my alkoholicy mamy zalamywac sie po takim ciosie?"

Źródło-Literatura AA
_________________
"Przebaczenie jest dwukierunkową drogą, bo ilekroć przebaczamy komuś, przebaczamy również samemu sobie."
http://www.blok.rzsa.pl/
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,04 sekundy. Zapytań do SQL: 7