 |
Witaj na stronach niepije.com.pl
Forum wsparcia, dla osób uzależnionych i współuzależnionych od alkoholu. Dawniej niepije.net
|
Samotna matke oddam w dobre rece.... |
Autor |
Wiadomość |
dora
Moderator

Pomogła: 22 razy Dołączyła: 26 Mar 2010 Posty: 4423
|
Wysłany: Pon Lut 13, 2012 16:31 Samotna matke oddam w dobre rece....
|
|
|
Jakieś trzy miesiące temu poznałam ją. Na pierwszy rzut oka - zadbana, ładna, uśmiechnięta i do pogadania. Zachowanie, strój, ogólny odbiór nie zdradzały nawet w najmniejszym stopniu gehenny którą przeszła. Trafiła do mnie bo szukała pracy. Jakiejkolwiek. Czegokolwiek co pozwoliłoby jej uczciwie i przyzwoicie zarobić jakiś grosz. Samotna matka dwóch chłopców w wieku 3 i 5 lat. Od słówka do słówka - aż w końcu opowiedziała mi całą swoją historię. Ona mówiła, spokojnie. A ja słuchałam i płakałam. Nie mogłam wyjść z podziwu że potrafi o tym wszystkim mówić tak spokojnie, jakby opowiadała film albo niedawno przeczytaną książkę.
Jej małżeństwo bardzo szybko przestało być związkiem mężczyzny i kobiety. Stało się pułapkę z której przez długi czas nie umiała wyjść. Nie miał siły, odwagi. On - jej oprawca - bardzo szybko zapomniał o złożonej przysiędze. Za zamkniętymi drzwiami domu bił, gwałcił, poniewierał. Miał ją za nic. Przez niego straciła wszystko. Pracę, poczucie własnej wartości, nadzieję. Ona dzisiaj mówi "Nie mogę uwierzyć w to, że za niego wyszłam. Nie mogę sobie przypomnieć co mnie w nim urzekł, że przez moment mogłam go kochać. Patrzę na niego w sądzie i nie czuję nic. Ani wstrętu, żalu, chęci zemsty. Nic oprócz lęku."
Po ślubie on zaczął pić i wódka szybko zlasowała mu mózg. Wracał do domu i za wszystko co złe obwiniał ją. Bił z byle powodu, gwałcił kiedy tylko chciał. Zaszła w pierwszą ciąże. Te dziewięć miesięcy nie miały nic wspólnego z cudownym i spokojnym oczekiwaniem na narodziny dziecka. Były czasem przepełnionym lękiem o swoje życie i o życie dziecka które w sobie nosiła. Straciła pracę, bo on przychodził pijany do sklepu w którym pracowała i robił jej awantury. Urodziła pierwszego syna. Pierwsze lata jego dzieciństwa przepełnione były awanturami, krzykami, płaczem mamy. Mały chłopiec widział siną twarz matki, podbite oczy, sińce na całym ciele które skutecznie utrudniały mu możliwość przytulenia się do niej. Czy ona szukała pomocy? Tak, szukała. Tłukła się od instytucji do instytucji. Tu jej zaproponowali dodatek dla niej i na dziecko, to gdzie indziej węgiel. Policja założyła niebieską kartę. Od czasu do czasu patrolowali ulicę przy której mieszkała z nim. Aż w końcu doszło do kolejnej awantury. Zadzwoniła na policję. Jednak zanim patrol przyjechał - ona leżała na podłodze, nieprzytomna w kałuży krwi. Policja wezwała pogotowie. Gdy tylko odzyskała przytomność jedna z pielęgniarek powiedziała do niej "Dziewczyno, ja cię z tego wyciągnę". I wyciągnęła. Z jej pomocą odważyła się złożyć wniosek o rozwód, przeprowadził sprawę wymeldowanie "eks" i rozdzielności majątkowej. Ale on nie poddawał się. Ciągle przychodził i przychodzi nadal pod okna. Puka, wyzywa, grozi. Gdy od niego odeszła okazało się, że spodziewa się drugiego dziecka. Ta wiadomość nie miała nic wspólnego z radością. "Chciałam usunąć. Nie miałam pracy, pieniędzy byłam sama nie stać mnie było na jedno dziecko a tu drugie w drodze. Pożyczyłam pieniądze od koleżanek, rodziny i umówiłam się na usunięcie ciąży. Poszłam na umówioną wizytę. Siedziałam przed gabinetem i czułam jak myśli dosłownie wychodzą z mojej głowy rozrywając ją i serce. Z torebki wypadł mi portfel. Miałam w nim zdjęcie mojego starszego synka. Popatrzyłam na nie i zrozumiałam, że nie mogę tego zrobić. Nie mogłam zabić tego dziecka. Przecież ono w niczym nie zawiniło."
Nigdy nie żałowała swojej decyzji. Przez ostatnie lata nawet przez moment nie było jej lekko. Nie mogła pójść do pracy, ponieważ nie miała nikogo kto mógłby zająć się chłopcami podczas jej nieobecności. Jej rodzice jeszcze pracują - podobnie ciotki, kuzynki. O opiekunce nie było mowy. Przetrwać pomogły jej zdolności fryzjerskie i plastyczne jakie posiada. Łapała się czego popadło aby wieczorami, kiedy dzieci spały mogła chociaż parę groszy zarobić. To komuś przerobiła spodnie, płaszcz, bluzkę, dla kogoś innego zrobiła biżuterię albo namalowała obraz. Od czasu do czasu komuś obcięła włosy. Wpadało parę groszy na chleb. Co miesiąc wpływała na jej konto 400 zł. To alimenty na dwójkę dzieci. Tyle zasądził sąd - bo eks nigdzie nie pracuje, a alimenty w takiej sytuacji wypłaca fundusz alimentacyjny.
Jedyne co udało się mi i mojemu mężowi załatwić dla niej dosłownie z dnia na dzień to sprzątanie w jednej z firm - ale bez umowy o pracę. Póki co obecnie w naszym miasteczku trudno o "coś lepszego".
Teraz kiedy obaj chłopcy chodzą do przedszkola w końcu może szukać pracy. A pracy nie ma. Kilkakrotnie odwiedziłam z nią urząd pracy - z marnym skutkiem. "Nie ma pracy dla kobiet" - wzruszają ramionami urzędnicy i karzą przyjść podpisać listę w wyznaczonym terminie. Za pieniądze które zarabia trudno jest jej wyżyć. Do tego chłopcy się rozchorowali. Wizyta w państwowej przychodni wprawdzie jest bezpłatna, ale w aptece trzeba płacić. I tu nikogo nie obchodzi niczyja sytuacja. Chcesz się leczyć, to musisz płacić. Od czasu do czasu więc robię jej zakupy, podrzucam witaminy dla dzieciaków. Do tego były znowu przypomniał sobie o niej i zacząć przychodzić pod okna odgrażając się że znowu ją pobije albo zgwałci.
To wkurzyło mnie najbardziej. Gnojek chodzi sobie zupełnie bezkarnie i do tego śmie się jeszcze odgrażać! Policja była głucha na jej prośby i informacje o groźbach jakie otrzymuje. A ona się bała. Głównie w nocy, kiedy podpity eks walił pięściami w drzwi i okna grożąc że jeszcze go popamięta. Zaiterweniowaliśmy w jej sprawie na policji i w straży miejskiej. Drogami półprywatnymi udało się uświadomić mundurowych, że ta kobieta jest narażona na niebezpieczeństwo i że z tym gnojkiem trzeba zrobić porządek. Zadziałało. Nie wiem kto i jak porozmawiał sobie z eksem - ale ten odpuścił sobie nachodzenie i odgrażanie się. Wynajęliśmy adwokata który uporządkuje kilka jej spraw.
Jednak doskonale wiem, że to żadna pomoc. Ona w końcu musi stanąć na własne nogi i zacząć być w pełni samodzielna. Ale jak? Gdzie i od kogo w tym kraju samotna matka z dwójką dzieci otrzyma wsparcie? Pomoc, która ją postawi na nogi, da tyle siły, nadziei, wiary i pewności - że samodzielnie może wychować swoje dzieci?
Perypetie mojej znajomej, jej walka o namiastkę normalność dla siebie i dzieci tylko utwierdzają mnie w przekonaniu, że w naszym kraju żaden urząd, instytucja nie działają tak jak powinny. Takie osoby jak ona mogą jedynie liczyć na przejaw szczęścia w postaci pomocy od przypadkowo poznanych osób. I nie chodzi mi wcale o to, aby urzędnicy wyręczali takie osoby. Wystarczyłoby tylko aby zsynchronizowali rozum z sercem i zamiast odbębniać papierkową robotę zajęli się po prostu człowiekiem.
Kilka epizodów z jej życia:
* wymeldowanie eksa z domu trwało blisko półtora roku
* na rozprawie rozwodowej sędzina mówi do niej "Dzieci potrzebują ojca. Musi pani być dzielna"
* Ośrodek Pomocy Społecznej - "Jedyne co możemy dla Pani zrobić to przyznać dodatek na węgiel i żywność z UE"
* Niebieska Linia - jak masz dużo czasu to możesz sobie zadzwonić i przez kilkanaście minut wybierać poszczególne numerki aż w końcu może ktoś odbierze... |
_________________ ...''Pomimo łez wciąż można biec, ale trzeba tego bardzo chcieć....''
 |
|
|
|
 |
Mietek
Mietek

Pomógł: 23 razy Wiek: 75 Dołączył: 28 Mar 2010 Posty: 3734 Skąd: Grójec
|
Wysłany: Pon Lut 13, 2012 22:30
|
|
|
dora napisał/a: | Wystarczyłoby tylko aby zsynchronizowali rozum z sercem i zamiast odbębniać papierkową robotę zajęli się po prostu człowiekiem. |
Niestety, ale to nie w polskiej rzeczywistości |
_________________ % mnie nie zabiły, to znak, że mam jeszcze coś do zrobienia |
|
|
|
 |
Iwanka
Wiek: 52 Dołączyła: 07 Wrz 2011 Posty: 40
|
Wysłany: Wto Lut 14, 2012 12:31
|
|
|
Mietek napisał/a: | Niestety, ale to nie w polskiej rzeczywistości | Tutaj Mietku sie z Tobą zgadzam, bo ja to wszystko przerobiłam. Rzecz jasna mam na myśli - Instytucje. Fakt, ze udawało mi się docierać do tych przychylnych również, ale z tą synchronizacją jest na bakier.
Liczymy się My sami, problem siedzi w naszych głowach. Prędzej ktoś pomoże, kto styka się z podobnymi problemami a przykłady z życia potrafią docierać do naszych łepetyn, tylko szkoda, ze z nieco długim zapłonem. |
|
|
|
 |
dora
Moderator

Pomogła: 22 razy Dołączyła: 26 Mar 2010 Posty: 4423
|
Wysłany: Wto Lut 14, 2012 16:00
|
|
|
* na rozprawie rozwodowej sędzina mówi do niej "Dzieci potrzebują ojca. Musi pani być dzielna"
Nie wazne, ze pije i bije ale ojciec Taka jest wiedza na temat naszych chorob I jak tu taka matka moze sie obronic...jak dochodzic swoich praw... skoro sedzia mowi takie bzdury |
_________________ ...''Pomimo łez wciąż można biec, ale trzeba tego bardzo chcieć....''
 |
|
|
|
 |
bodziu
Bloger

Pomógł: 5 razy Wiek: 59 Dołączył: 26 Mar 2010 Posty: 1386
|
Wysłany: Pon Lut 27, 2012 12:24
|
|
|
"samotna matke oddam w dobre rece"
.... nie pierwszy raz czytam ten temat, ale pierwszy raz mnie tak bardzo poroszyl.
Od jakiegos czasu moje zycie jest dla mnie pasmem wielu pozytywnych, dobrych i radosnycz wydazen. ale dzisiaj jakos tak poczulem niesmak... zadalem sobie pytanie... Czy to jest fer? ona i jej podobe czy podobni, wciaz borykaja sie z tragedia swego zycia... czy to jest fer? ze ja jestem szczesliwy?
jest mi cholernie przykro... nawet radosc z powodu jutrzejszego mityngu z synem stracila na swej mocy... TO NIE JEST FER. |
_________________ " nigdy nie wzniesiesz się ponad to, czemu nie chcesz spojrzeć w oczy" |
|
|
|
 |
guciu
... zalatany ...

Pomógł: 2 razy Wiek: 49 Dołączył: 26 Mar 2010 Posty: 594 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pon Lut 27, 2012 22:52
|
|
|
bodziu napisał/a: | "samotna matke oddam w dobre rece" |
... ile Ty masz tych matek do oddania ... |
_________________ ... co mnie nie zabiło, to mnie wzmocni ... |
|
|
|
 |
bodziu
Bloger

Pomógł: 5 razy Wiek: 59 Dołączył: 26 Mar 2010 Posty: 1386
|
Wysłany: Wto Lut 28, 2012 11:39
|
|
|
.... sam nie wiem jak to się stało.... ha ha ha... pisałem z kompa z angielskim oprogramowaniem i pewnie zrobiłem coś nie tak jak trzeba. Ale nasi moderatorzy pomogą i zrobią tu porządek....?....chyba
|
_________________ " nigdy nie wzniesiesz się ponad to, czemu nie chcesz spojrzeć w oczy" |
|
|
|
 |
dora
Moderator

Pomogła: 22 razy Dołączyła: 26 Mar 2010 Posty: 4423
|
Wysłany: Wto Lut 28, 2012 18:40
|
|
|
bodziu napisał/a: | Ale nasi moderatorzy pomogą i zrobią tu porządek....?. |
Porzadek zrobiony |
_________________ ...''Pomimo łez wciąż można biec, ale trzeba tego bardzo chcieć....''
 |
|
|
|
 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
| Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 6 |
|
|