To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Witaj na stronach niepije.com.pl
Forum wsparcia, dla osób uzależnionych i współuzależnionych od alkoholu.
Dawniej niepije.net

Opowiedz nam swoją historie - Jak poradzić sobie z rodziną?

Felicja - Pią Lip 09, 2010 09:33
Temat postu: Jak poradzić sobie z rodziną?
Miałam rozmowę z moim szwagrem. Powiedział otwarcie - moja siostra a jego żona bardzo dużo pije alkoholu. Zauważył, że jest z tym problem.
Jako koala sama mam dużo problemów. Jak do tej pory udało mi się nie brać odpowiedzialności za problemy w rodzinie mojej siostry. Problem widziałam już dawno. Jednak z tamtej strony nie było znaków, więc też nie było mojej reakcji..... Teraz dywan został uchylony. Na razie powiedziałam szwagrowi żeby się za kilka dni odezwał to podam mu namiary na punkty gdzie jest prowadzona terapia. Niestety nie odezwał się. Zastanawiam się czy odezwać się do niego i te namiary mu podać? Czy porozmawiać z siostrą? Być może chciał żebym problem za niego załatwiła, ale nie bardzo mi się to podoba. Z drugiej strony - siostra bardzo bliska mi osoba, martwię się. Dokąd nie było sygnału od rodziny, nie działałam, teraz furtka uchylona....?

Mariusz - Pią Lip 09, 2010 16:38

Felicja napisał/a:
teraz furtka uchylona....?

Na co Ci to ?
Furtka stoi jak stała, a za nikogo nie wytrzeźwiejesz, choćby nie wiem co !!
Jedyne co, to możesz delikatnie dać siostrze znać, że tego się nie ukryje, że wiesz...
Aż tyle !

Wesus - Pią Lip 09, 2010 16:43

Felicja napisał/a:
Dokąd nie było sygnału od rodziny, nie działałam, teraz furtka uchylona....?


To może być fałszywy sygnał. Szwagier pewnie myśli, że porozmawiasz z siostrą i wszystko będzie OK. Nic na siłę, będzie potrzebował pomocy to zapyta.

Franiu - Pią Lip 09, 2010 16:55

Felicja,
Tez jestem za tym aby na razie to zostawić w spokoju,będzie taka potrzeba to przyjdzie kolejny raz i będzie rozmawiał z Tobą,
pozdrawiam,

Mietek - Pią Lip 09, 2010 17:12

Felicja napisał/a:
Niestety nie odezwał się.

Skoro milczy nie wywoływał bym wilka z lasu.
Felicja napisał/a:
siostra bardzo bliska mi osoba, martwię się.

Przecież zawsze możesz się z nią spotkać, zadzwonić, zaprosić na kawę.
Jednak nic na siłę.
Mój brat ze mną postąpił podobnie, sam już nie pił i czekał na mnie. A że mnie zajęło to jeszcze trzy lata :?:
Cóż na kważdego musi przyjść odpowiednia pora
Pozdrawiam Felu <mp3>

hewciu - Pią Lip 09, 2010 17:53

Powtorze po kolegach ale jestem takiego samego zdania jak oni
Nic na sile. To ona powinna sama chciec cos z tym swoim piciem zrobic.
Mi zona kilka lat radzila, prosila i nic z tego. Samemu trzeba ta decyzje podjac. Ty mozesz jedynie probwac ja w jakis sposob uswiadomic ale nie wiem czy n=bedzie to dobrze przyjete. :-(

Pozdrowionka.

Felicja - Pią Lip 09, 2010 21:22

Dziękuję bardzo :-D Tak mi podpowiada moja intuicja, która się obudziła w czasie terapii. Macie rację. Dzięki Waszemu zdaniu łatwiej mi podjąć decyzję...... sama nic nie zrobię..... ktoś jeszcze musi tego chcieć..... !

Tylko dlaczego tego jest tak dużo? Tu mój mąż, tu moja siostra, tam mąż sąsiadki, tam mąż koleżanki z pracy, tam gdzieś koleżanka, o ludziki drogie a mogłoby być tak pięknie <mp3>

Serdeczności :-D

Mietek - Pią Lip 09, 2010 21:36

Felicja napisał/a:
Tylko dlaczego tego jest tak dużo?

Felicjo kochana :-D , bo i ty i ja wśród ludzi jednak żyjemy, a i rodzinę jakąś też każdy z nas ma :-D
>cmok2> dla Cię

kajadda - Pią Lip 09, 2010 22:39

Felicja napisał/a:
Zastanawiam się czy odezwać się do niego i te namiary mu podać? Czy porozmawiać z siostrą? Być może chciał żebym problem za niego załatwiła, ale nie bardzo mi się to podoba. Z drugiej strony - siostra bardzo bliska mi osoba, martwię się.
.... jak przejmiesz inicjatywę to na Ciebie spadnie cała odpowiedzialność niezależnie od wyniku... a to sam zainteresowany powinien podjąć decyzję... nic na siłę....
Vieux Vasco - Pią Lip 09, 2010 22:43

hewciu napisał/a:
Mi zona kilka lat radzila, prosila i nic z tego


wiesz ze mi tez zona grozila, prosila, krzyczla, plakala, szntazowala, blagala... ale ja bym jej w zyciu nie dal takiej satysfakcji. Nawet gdy przeszlo mi przez mysl - ze moze jednak pojsc na jakas terapie, to definitywnie NIE, bo ona sobie by zasluge przypisala. takie tam myslenie pjane mialem, ale pamietam ze tak myslalem.

kukuś - Pią Lip 09, 2010 23:36

Felicja napisał/a:
Problem widziałam już dawno. Jednak z tamtej strony nie było znaków, więc też nie było mojej reakcji.....

ani szwagier , ani siostra o pomoc Ciebie nie prosili , ale Ty widząc problem mogłaś zareagować . Wiem ,że alkoholizm to specyficzna choroba i do decyzji o całkowitym zaprzestaniu picia chory musi sam dojrzeć , ale jak w każdej innej i tutaj obojętnym pozostać się nie powinno . Nie czekaj ,aż siostra sama się do Ciebie dokula , nie udawaj , sama przed sobą , że niczego nie musisz ( nie musisz ale możesz ) . Porozmawiaj z siostrą , ale nie namawiaj usialnie tylko zasugeruj i wskaż jej drogę .
Przepraszam jeśli Tobie teraz spokój zakłóciłam , ale chciałam powiedzieć jak ja bym to zrobiła .

Felicja - Pon Lip 12, 2010 19:53

kukuś napisał/a:
Nie czekaj ,aż siostra sama się do Ciebie dokula , nie udawaj , sama przed sobą , że niczego nie musisz ( nie musisz ale możesz ) . Porozmawiaj z siostrą , ale nie namawiaj usialnie tylko zasugeruj i wskaż jej drogę .

Pewnie może kiedyś popróbuję. Na razie po tej ostatniej rozmowie szwagier unika mnie jak ognia. Siostra też się nie zapowiada z wizytą. Czyli gdzieś tam na razie postanowili pozamiatać... pod dywanik. No i cóż, no i nic - decyzja zapadła. A ja tutaj dylematy mam - kiedy to takie proste. Strusia zrobić i już!

Mietek - Pon Lip 12, 2010 20:07

Felicja napisał/a:
A ja tutaj dylematy mam - kiedy to takie proste. Strusia zrobić i już!

Nie wiem czy dylematy, ale na pewno jestem pewien że to o Tobie dobrze świadczy.
Rodziny jednak sie nie wybiera, rodzinę się ma. U mnie też tak jest.
I aczkolwiek ja i mój brat, to dwa przecistawne bieguny/ nawet nie chce mi się myśleć co byłoby gdybyśmy nie daj Boże mieszkali np; przez płot/ :-D jednak kiedy za długo się nie widzimy, to telefony są i na jakąś kawę sie zmawiamy.
Cóż, o uczuciach już sie troche nauczyłem, okazywać ich też, więc cóż pozostało :?:
Chociaż pogadać czasem :-)

Felicja - Śro Lip 14, 2010 10:34

Znowu mam dylemat. Mąż wziął pod opiekę psa, był u nas, jako "jego pies", tzn pod jego opieką od sierpnia ubiegłego roku. Od wiosny mąż się odgrażał, że odda go do schroniska, albo gdzieś bo "niegrzeczny" był. Teraz od 3 dni psa niema, mąż popłynął od 3 tygodni - słaba komunikacja z nim jest. Nie wiem co robić, szukać tego psa, czy zostawić całkiem na karb sumienia mojego męża? Psiara jestem. Piesek był wg mnie w porządku, wcale nie był niegrzeczny. To, że za sukami latał to wpisane w normę jest... taka natura. Jeśli zacznę szukać to przejmę na siebie odpowiedzialność mojego męża. Potem okaże się, że to właściwie jest mój pies.... Jeśli nie będę szukać to moje sumienie też trochę popracjuje.....
Mariusz - Śro Lip 14, 2010 11:07

Co do pieska, ja bym go znalazł, zabrał i zabronił dotykać bo w ryj.
Chyba, że Ci nie zależy, ale jakby ktoś mojego psa skrzywdził to by cienko miał :oops:

Sorry, ale bezbronnych się broni...



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group