Opowiedz nam swoją historie - minąłem ostatni próg... nie ma już powrotu... cieszę się
bodziu - Czw Gru 12, 2019 15:49
...Więc...w ostatnią niedzielę dawałem świadectwo 11-tu lat bez alkoholu a w następną niedzielę jest pierwsza rocznica śmierci mojego taty. Nie chcę powiedzieć że jest to trudny dla mnie czas bo nie jest...Jest to czas zadumy, rozważań na temat życia, ludzi, miłości i wielu innych . Bardzo wyraźnie widzę jak bardzo zmieniły mi się priorytety...jak bardzo zmieniły mi się definicje najważniejszych chyba słów takich jak miłość, uczciwość, przyjaźń czy wiara i wiele innych słów. Cholewcia...chyba się starzeje...albo jednak trzeźwieję?... Może to wyda się dziwne ale nie mam żalu ze mój tata odszedł...po prostu to był jego czas, tęsknię za nim bo wciąż go kocham ale jego śmierć traktuję jako swego rodzaju świadectwo...nic nie jest wieczne, nic nie jest dane na zawsze... więc skoro coś trudnego do mnie przyszło to i odejdzie...myślę o synu który siedzi w więzieniu...modlitwą i myślami jestem przy nim. Przed nim nie łatwy czas świąt. Staram się nie myśleć o tym ile będzie jeszcze siedział ale o tym ze cokolwiek się nie wydarzy, każdy dzień przybliża go do wyjścia.
Mam nadzieję ze wykorzysta czas w wiezieniu na leczenie i da sobie szanse na nowe życie.
pogody ducha
azull - Sob Gru 14, 2019 18:05
Bodziu, pozdrawiam serdecznie i gratuluję tych 11 lat. Ja za tydzień, szykuje się do swojeo rocznicowego mitingu. To będzie 10 lat... Ale to będzie za tydzień, a dziś, dziś nie piję. Za chwile wybieram się na spotkanie opłatkowe, aczkolwiek z opłatkiem ono nie ma nic wspólnego. Raczej jest to taki uroczysty obiad, związany z nadchodzącymi świątami. Taka skandynawska tradycja. Dziesięć lat temu też byłem w tym samym miejscu, z tymi samymi ludźmi. Najważniejszą wówczas była dla mnie butelka Johna Walkera w kieszeni, bo wydawało mi się, że kelnerzy strasznie wolno polewają, zatem w kiblu wyznaczałem sam sobie własne tempo. To był początek upadku, który nastąpil dokładnie za kilka dni w drodze na urlop narciarski w Italii.. Pamięc o tych dniach, powoduje,że czuję dreszcz przebiegający po plecach, choć minęło od tego czasu 10 lat. Ale tak ma właśnie być. Tak też jest napisanew w Wielkiej Księdze AA cit.: Nie będziemy żałować przeszłości, ani zatrzaskiwać za nią drzwi...
Pogody Ducha Azull24
bodziu - Czw Gru 19, 2019 10:31
Witam
Dzięki Azull za te słowa... patrz jak Bóg kieruje naszymi krokami...pisałeś że za tydzień masz rocznicę i akurat trafiam na forum wtedy kiedy trzeba...Gratuluję i kolejnych 24 godzin życzę.
bodziu - Czw Gru 19, 2019 11:38
... świadomie oddzielam posty bo mam trochę do popisania a tematy tego co napiszę, są nie koniecznie kompatybilne ze sobą...
Święta tuż tuż. Dobry czas na zadumę, na radość na miłość...Kiedyś był to bardzo trudny czas dla mnie...formalność do odhaczenia i okazja do picia. Tak jak pisze wyżej Azull...ciągle było mi mało więc pomiędzy świątecznymi kieliszkami szukałem miejsca gdzie mógłbym nadrobić "stracony czas"... toaleta, piwnica, garaż czy altanka na ogrodzie, każde miejsce było dobre żeby tylko się dopić. Święta zazwyczaj kończyły się dla mnie w pierwszym dniu po południu a potem to już był dzień jak co dzień...czyli jeden cel, pić, spać i znowu pić i w chwilach pomiędzy zdobyć alkohol żeby dalej pić.
Przez wiele lat po zaprzestaniu picia Święta też nie były łatwe...ja nie piłem ale inni pili więc jeśli mogłem to znikałem szybko zasłaniając się mityngiem, złym samopoczuciem albo po prostu paliłem co kilka minut żeby tylko nie siedzieć przy stole.
Dzisiaj jest zupełnie inaczej...co się zmieniło? Oprócz mnie nie zmieniło się nic albo bardzo niewiele. Myślę że dopiero po zrobieniu programu i zamknięciu/rozliczeniu kilku sfer swojego życia coś ode mnie odpadło...tak to czuję..jakby coś się odemnie odkleiło a w to wolne miejsce pojawiło się nowe. Myślę że najpierw pojawiła się wiara w ludzi. Mój komfort w obcowaniu z innymi znacznie zyskał na wartości a to z kolei otwarło mnie na Boga, na miłość i na radość...a później to już poszło samo...zacząłem doświadczać takich chwil że czasami aż mi dech w piersi zapierało... Miłość do Boga, miłość do ludzi i miłość do siebie...z takim orężem żadne trudności nie są mi straszne. Nie chodzę za często do kościoła...jakoś więcej Boga widzę poza jego murami...to nie znaczy że w kościele Go nie ma...Bardziej jednak jak kościoły przemawiają do mnie ludzie...takie malutkie kapliczki przy drodze życia...Jedne są w dobrej kondycji inne w mniej dobrej a jeszcze inne popadają w ruinę. Przy każdej można się zatrzymać, zadbać o nią i ozdobić świeżym przydrożnym kwiatem, podeprzeć co trzeba, sprzątnąć wokół...i czerpać z niej jak ze studni, siłę na dalszą drogę. Można się oprzeć i odpocząć , zastanowić albo po prostu wsłuchać... Może i jest w tym coś dziwnego ale tak mam i tak jest dobrze...
bodziu - Czw Gru 19, 2019 12:27
...teraz z innej beczki...W dniu kiedy miałem rocznicę i dawałem świadectwo pojawił się na mityngu ktoś nowy... Kilka dni temu ta osoba poprosiła mnie o sponsorowanie. Byłby to mój pierwszy podopieczny od kilku lat i przyznam ze trochę się wystraszyłem. Zgodziłem się a w myślach miałem pewność że mój sponsor a nawet moi sponsorzy będą mnie wspierać. Dałem sugestie do wykonania i umówiliśmy się na rozmowę w kolejnym dniu...Przyznam że trochę byłem sceptyczny bo chłopak miał bardzo krótki czas niepicia, zaledwie kilka dni...czyli tak naprawdę jeszcze nie odparował z niego alkohol... a w takim stanie czasami tylko nam się wydaje że podejmuję decyzję na którą jestem gotowy. Tak było ze mną kiedyś . No ale...nie mnie osądzać. Pierwszy telefon i już był ząg...żadna sugestia nie wykonana. Kilka wymówek , kilka diagnoz samego siebie...stres, nerwica, padaczka i kilka innych rzeczy mniej lub bardziej realnych... Ja już czułem że nic z tego nie będzie ale nie odrzuciłem go...porozmawialiśmy i dostał ostrzeżenie...wyraźną informację że jeśli nie będzie robił sugestii nie będzie żadnej współpracy. Niestety kolejnego dnia było podobnie...nie rozmawiałem zbyt długo, powiedziałem tylko ze dla mnie za chwile zacznie pic...skoro nie stać go na wykrzesanie kilku minut na którąś sugestię w ciągu kilkunastu godzin bezczynności...kierunek jest jeden...jeszcze musi pić...
Wczoraj już zapił...a właściwie to pije dalej od wczoraj bo dla mnie zapiciem to nie jest. On po prostu nie przestał pić, zrobił sobie tylko krótką przerwę w piciu. Po co o tym piszę? ano ku przestrodze sobie i innym... żeby nie zapomnieć o obłędzie do jakiego doprowadza picie... dziś nie piję
bodziu - Pią Sty 03, 2020 10:54
Dzień dobry w nowym 2020 roku...kiedyś myślałem że takiej daty nie dożyje a tu masz...żyję, nie piję i mam się nieźle ... I pomimo że czasami jest trudniej , mam chęć i radość życia. Nie jestem sam a to największa motywacja jaką można mieć , tak myślę. Jestem otoczony wspaniałymi ludźmi którzy każdego dnia dają mi silę, radość i potrzebę życia. Ten rok pod pewnym względem jest dla mnie wyjątkowy. Razem z moim partnerem wchodzimy w nowy wymiar naszego związku, po 5-ciu latach dojrzeliśmy do otwarcia się na ludzi z AA i nowe przyjaźnie ...Zawsze to był mój świat. Adam go nie znal a ja nie wiele robiłem żeby mu go pokazać i przedstawić. Pomimo że dzielimy ze sobą wszystko w życiu to jednak ta sfera była tak trochę poza naszym wspólnym życiem. Adam jest DDA i nie było mu łatwo pokonać urazy jakie miał z dzieciństwa do ojca alkoholika co przekładało się na innych alkoholików. Dopiero bycie ze mną pozwoliło mu na poznanie tej strasznej choroby jaką jest alkoholizm...zrozumienie jakie wynikło z naszej relacji pozwoliło mu uporządkować swoje wnętrze, złagodziło urazy i pozwoliło na miłość/przyjaźń z "wrogiem"... nie muszę chyba wyjaśniać jak konstruktywne i budujące jest wybaczenie... Nagle ma się wrażenie że przestrzeń w okół nas jest tak pojemna i słoneczna że aż strach...radość wypełnia ją po brzegi a ludzie zaczynają po prostu napływać i uzupełniać jej piękno... Na takim etapie jesteśmy teraz z Adasiem... Jestem przeszczęśliwy że Bóg pozwolił mi doświadczać takich rzeczy. Widzę też radość w oczach Adama...nowe przyjaźnie, znajomości i widzę że czuje się w tym wszystkim bezpiecznie. Byliśmy na balu sylwestrowym AA... Dla mnie pierwszy bal od 11-tu lat a dla Adama pierwszy w gronie trzeźwych alkoholików... zabawa była przednia, jesteśmy szczęśliwi że mogliśmy w niej uczestniczyć.
bodziu - Pią Sty 03, 2020 11:44
Teraz trochę mniej przyjemnie ale jest to też sprawa która czyni ten nowy rok wyjątkowym. To prawda że za nią stoją moje lęki i obawy ale chyba już czas żeby się z tym zmierzyć.
O co chodzi? ano o moje długi. Kto mnie zna dłużej to wie że zaczynałem swoje zdrowienie z poważnym bagażem konsekwencji picia. Jedną z tych które jeszcze nie zostały do końca załatwione są długi. Jedenaście lat temu nie wiedziałem jak się za nie zabrać, chciałem ale na tamte warunki nie było to możliwe i nie byłem na to gotowy. Dopiero przyjazd do Szkocji dal jakąś szansę i nadzieję na ruszenie tego tematu. Nigdy to nie było łatwe, płaciłem alimenty i musiałem też zwrócić zaległości...musiałem też żyć za coś i na długi nie wiele zostawało ale zacząłem powolutku je spłacać. Jednak to że nie piłem i starałem się żyć każdego dnia lepiej, uczciwiej i odpowiedzialnie. Zrobiłem program i nauczyłem się stawiać czoła trudnościom...a co najważniejsze zawsze miałem wsparcie bliskich i w końcu też Adama. Dzięki temu dotrwałem do dzisiaj...zaczynałem ze 150 tysiącami długu... wiele razy nie wierzyłem że kiedykolwiek sobie z tym poradzę...wiele razy myślałem żeby po prostu z sobą skończyć i mieć już spokój...jednak myśl że zostawił bym po sobie tylko zgliszcza i wielu cierpiących nie pozwalała mi na takie rozwiązanie. Program zrobił swoje...Więc trwałem i robiłem co mogłem żeby przeżyć i nie stracić tego co już osiągnąłem.
Dzisiaj moje sprawy wyglądają znacznie lepiej i jest szansa że właśnie w tym roku temat długów zostanie definitywnie zamknięty. Jeśli nawet nie w tym to na pewno w przyszłym. Dużą zasługę w tym wszystkim ma Adaś...wszedł ze mną w związek pomimo mojego bagażu...po prostu dla mnie, takiego jakim jestem...Niema większej motywacji do życia jak ktoś kto kocha bezwarunkowo...bierze całość i daje siebie w całości... Nie umiem powiedzieć co czuję... Wdzięczność jest najwłaściwszym słowem .
Dzisiaj mam do spłacenia około 30-35 tysięcy ze 150 jakie miałem... wygląda to bezdyskusyjnie inaczej. Jest szansa że spełni się kolejne moje marzenie...kiedy przyjdzie mój czas, odejdę spokojnie bo nie zostawię za sobą nie załatwionych spraw.
...dziś nie piję...A NIE PICIE TO ŻYCIE... Pogody ducha
azull - Pon Sty 06, 2020 18:04
I tak właśnie działa Program Napisane jest w 6 rozdziale:
Kod: | Opuści nas strach przed ludźmi i niepewnością materialną. Znajdziemy intuicyjnie sposób postępowania w sytuacjach, których dotąd nie umieliśmy rozwiązać. |
Bodziu, gratuluję, samych tylko trzeźwych myśli w 2020, Pogody Ducha, Azull 24h
bodziu - Sob Sty 11, 2020 10:21
azull napisał/a: | Bodziu, gratuluję, samych tylko trzeźwych myśli w 2020, Pogody Ducha, Azull 24h |
Witam...dzięki Azull, na pewno tak będzie . A co do programu to czasem mnie zaskakuje. Nie chodzi chyba o sam program tylko o interpretacje . Im dłużej jestem trzeźwy i wydaje mi się że jestem u szczytu swoich możliwości zrozumienia . Nagle coś co było jasne staje zupełnie w innym świetle i moje zrozumienie się zmienia...czasami drastycznie a czasami łagodnie i niezauważalnie prawie. Już teraz nie miotam się i nie wyrzucam sobie że nie widziałem czy nie rozumiałem czegoś wcześniej lub lepiej. To tak naprawdę nie ma znaczenia...bardziej chodzi o to by być otwartym i gotowym a zrozumienie po prostu przychodzi. I nie ma to nic wspólnego z inteligencją czy mądrością....Świat się zmienia, każdy dzień jest inny , ja się zmieniam i okoliczności się zmieniają...czyli zmienia nam się pryzmat przez który patrzymy na różne sprawy, zdobywamy doświadczenie i przychodzi zrozumienie. Nie zatrzymujemy się wtedy, czas nie zwalnia... a zrozumienie wzbogaca moje doświadczenie i robi miejsce na więcej zrozumienia. I niema w tym nic złego wręcz przeciwnie...świadczy to o tym że się rozwijam i wzrastam....
bodziu - Sob Sty 11, 2020 10:43
... Jak już pisałem wcześniej ma to być rok zamykający sprawę moich długów w Polsce. No i okazało się że nie taki diabeł straszny jak go widziałem... Od kilku lat już spłacam więc kwoty które pozostały nie są już takie straszne. Właśnie wczoraj, po kilku rozmowach z wierzycielami, wpłaciłem prawie wszystko. Został tylko komornik z mojej miejscowości...tu będzie trochę dłużej ponieważ niektóre zobowiązania były u niego a już mogą być spłacone. Rozmawiałem bezpośrednio z bankami i płaciłem do banków . Muszę dać im teraz czas na wycofanie roszczeń od komornika. Może się nawet okazać ze nie ma już nic do spłacania.
Nigdy dotąd nie wierzyłem ze kiedykolwiek będę doświadczał takiej wolności...myślałem że umrę zostawiając za sobą długi... Bóg jednak chciał inaczej...albo bardziej to ja tak tego pragnąłem a On tylko był mi przychylny...kocha mnie i nie mam co do tego żadnych wątpliwości.
bodziu - Nie Sty 12, 2020 10:48
Dzień dobry...Jadę za chwilę na mityng . Właściwie to za prawie dwie godziny wychodzę z domu, mam chwilę to jeszcze troszeczkę popiszę. Wczoraj zapomniałem dodać jeszcze co u syna...A więc areszt ma przedłużony o kolejne dwa miesiące. Jednak w tym czasie ma się odbyć już sprawa, tak mówi prokurator. Po sekcji ofiary pobicia okazuje się że przyczyną śmierci jest zupełnie co innego. Syn miał ponad trzy promile alkoholu we krwi i prawdopodobnie był też pod wpływem innych środków odurzających. Pil razem z poszkodowanym więc byli w podobnym stanie. Prokurator postawił w wątpliwość zeznania rodziny poszkodowanego. Jest możliwe że znacznie ubarwili swoje zeznania a tak naprawdę syn mógł nie być w stanie pobić z takim skutkiem kogokolwiek. Sam ledwo stał na nogach. Poza tym stan upojenia ofiary był równie niebezpieczny dla niej samej... Szczerze to nie wiem co mam myśleć, nie widziałem a tylko wyobrażam sobie po relacjach jakie do mnie dochodzą... no nic...czekamy dalej co się wydarzy. Mam tylko nadzieję że przyjdzie dzień w którym mój syn stanie na nogi trzeźwy i pomimo wszystko będzie szczęśliwy.
pogody ducha...dziś nie piję ...
bodziu - Pon Sty 13, 2020 15:22
Witam...
Kolejny zimny szkocki dzień za oknem i dzisiaj zaczynam pracę...ale nadzieja na lepsze czasy jest. Za oknem pokazały się już pierwsze tulipany, krokusy i żonkile... wychyliły się na świat a to znaczy że wiosna tuż tuż. Więc staram się być pozytywny i trwam. Dzisiaj załatwiłem już kolejny mój dług... umknął on mojej uwadze i już myślałem że zostały grosze do spłaty ale jednak nie. Cieszę się jednak że właśnie teraz wyszedł kiedy jestem do tego przygotowany...Razem wyszło że już zapłaciłem 30000 złotych polskich...dużo i nie dużo zwłaszcza że można dogadać się z wierzycielami i zyskać sporo na tym. Nie myślałem że w ogóle będzie można coś utargować a tu sami wychodzą z fajnymi propozycjami. Powiem Wam że pomimo wszystko cieszę się że zamykam te sprawy... i że pieniądze w końcu nie stanowią takiego problemu jak kiedyś. Jeszcze przyszło mi tak na myśl że jak już będzie wszystko zamknięte i zostanie mi trochę kasy to pomogę byłej żonie z jej zobowiązaniem. Miała je spłacać sama w zamian za to że zrzeknę się mieszkania na jej korzyść. Myślę ze zrobię i jedno i drugie... zobaczymy, jeszcze pogadam z dziećmi bo jest jeszcze jej mąż a jemu nie ufam i nie chcę żeby na tym wszystkim zyskał i nie oszukał mojej byłej żony. Ogólnie nic do niego nie mam ale okazja czyni złoczyńcę więc wolę na zimne dmuchać.
azull - Śro Sty 15, 2020 08:20
bodziu napisał/a: | Mam tylko nadzieję że przyjdzie dzień w którym mój syn stanie na nogi trzeźwy i pomimo wszystko będzie szczęśliwy. |
Bodziu, też Tobie tego życzę w tym 2020 Nowym Roku.
Kod: | Naszym podstawowym celem jest
trwać w trzeźwości i pomagać innym alkoholikom w jej
osiągnięciu. |
Nic dodać nic ująć oprócz tego co zawarte jest w prambule AA. Dziś jadę na miting o 12.00 . W ostatnią środę było nas 14 osób, co w porównaniu z latami poprzednimi jest bardzo dużym sukcesem w niesieniu posłania.
Pogody Ducha, pozdrawiam serdecznie Azull
bodziu - Nie Sty 19, 2020 11:12
Dzień dobry...
Mam przeczucie że taki właśnie będzie ten dzień, dobry. Zwłaszcza że spędzę go z ludźmi których kocham. Dzisiaj będziemy celebrować drugie urodziny mojego wnuka...taki prezent dostałem od córki na dzień dziadka dwa lata temu. Zostałem dziadkiem w dzień dziadka i na dodatek zacząłem w tym dniu obecną pracę więc okazja do świętowania jest podwójna. Tydzień temu pisałem o niepogodzie za oknem a dzisiaj jakby specjalnie na ten dzień mamy słońce za oknem, co prawda jest mroźno ale przyjemnie. Zresztą nie muszę tłumaczyć nikomu jaka jest różnica zaczynać dzień wraz ze słońce a bez tego słońca...dla mnie wielka... więc słońca, słońca i jeszcze raz słońca kochani...
bodziu - Nie Sty 19, 2020 12:16
Cytat: | Wszyscy leżymy w rynsztoku, ale niektórzy sięgają po gwiazdy. |
Od czasu do czasu mam tak że jakieś słowa napisane czy wypowiedziane zatrzymują mnie na jakiś czas. Nie jest ważne ze czytałem je czy słyszałem wiele razy. Czuję się tak jakbym widział czy słyszał je po raz pierwszy. Dzisiaj właśnie "dojrzałem" słowa z wpisów Azulla. Właśnie dzisiaj prawda w nich zawarta poraziła mnie delikatnie i pozwoliłem sobie na rozważania ...o tym rynsztoku i tych gwiazdach...Hmm, czasami myślę że jestem gdzieś pomiędzy. Są dni kiedy zbliżam się do gwiazd a czasami wyraźnie czuję że stopy wciąż mam dosłownie w go...nie. Tak sobie myślę ze niema w tym nic złego dopóki nie zechcę się w nim wyłożyć i zrezygnować...ważne jest to by tych "gwiazd" nie tracić z oczu. Wciąż odnajdować nowe i wciąż próbować dosięgnąć. W mądrych książkach, nawet tych bardziej lub mniej "świętych", często czytam że w poszukiwaniu prawdy nie jest ważne dotarcie do celu a samo dążenie... Droga którą podążamy, ja podążam uczy zrozumienia, doświadczając drogi ku prawdzie uzyskujemy mądrość potrzebną do życia w prawdzie... Nie wielki jest pożytek z prawdy podanej na tacy... I co...podawano mi ją przez wiele lat bardziej lub mniej prawdziwą i nie skorzystałem, trafiłem do rynsztoka... ale droga z rynsztoka to już inna bajka... Sam szukałem prawdy, tej jedynej jakiej było mi trzeba. Prawdy na swój temat...prawdy swoich gwiazd. I sięgam...każdego dnia sięgam...choć wciąż jak mi się wydaje na palcach stoję jeszcze tam...i dobrze...to uczy pokory i to znaczy że moja droga , moja podroż wciąż jeszcze trwa... pogody ducha
|
|
|