Strona Główna Witaj na stronach niepije.com.pl
Forum wsparcia, dla osób uzależnionych i współuzależnionych od alkoholu.
Dawniej niepije.net


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
JAK TO DZIALA?
Autor Wiadomość
Franiu 
Moderator


Pomógł: 8 razy
Wiek: 73
Dołączył: 24 Mar 2010
Posty: 2768
Skąd: D.G.
Wysłany: Nie Sie 22, 2010 14:00   JAK TO DZIALA?

WK,Anonimowych Alkoholików


JAK TO DZIALA?
Rozdział 5

~RZADKO się zdarza, by.doznał niepowodzenia ktoś, ktoś postępuje zgodnie z naszym programem. Nie wracaja do zdrowia ludzie, którzy nie moga lub nie chcą całkowicie
poddac sie temu prostemu programowi. Zazwyczaj sa to mezczyzni i kobiety, którzy z natury swojej nie sa zdolni do zachowania uczciwosci wobec samych siebie. Istnieja tacy
nieszczesnicy. To nie ich wina. Tacy sie po prostu urodzili. Z natury swej nie sa zdolni pojac, a tym bardziej rozwinac, sposobu postepowania, który wymaga bezwzglednej uczciwosci.Ich szanse na powodzenie sa znikome. Istnieja takze ludzie, których cierpienie wyplywa z glebokich zaburzen emocjonalnych lub umyslowych, ale wielu z nich wraca do
zdrowia, jesli tylko zdobeda sie na uczciwosc wobec siebie.Historie naszych zmagan opublikowane w tej ksiazce ukazuja- wogólnych zarysach- kim bylismy,co sie z nami stalo
i jacy jestesmy obecnie.Jezeli czytelnik tej ksiazki powezmie decyzje, ze pragnie
tego co my w AA posiadamy, i ze gotów jest uczynic wszystko, aby ów cel osiagnac, wtedy jest juz przygotowany do postawienia pierwszych kroków. Przy stawianiu niektórych z nich towarzyszylo nam wahanie. Sadzilismy, ze potrafimy znalezc latwiejsza, lagodniejsza
droge. Ale nie potrafilismy. Pozostaje nam zatem prosicm was - badzcie nieustraszeni i gorliwi od samego poczatku. Niektórzy z nas przez jakis czas bezskutecznie usilowali
trzymac sie starych przekonan. Musielismy pozbyc sie ich calkowicie. Pamietajmy przy tym, ze mamy do czynienia z alkoholem, wrogiem podstepnym, poteznym i przebieglym.
Nie jestesmy w stanie walczyc z nim sami, bez dodatkowej pomocy. Ale na szczescie jest Ktos potezniejszy pod kazdym wzgledem, posiadajacy wszystkie potrzebne zasoby
sil. Tym Kims jest Bóg. Obys znalazl Go teraz. Stosowanie pólsrodków nic nam nie dalo. Znajdowalismy sie ciagle w punkcie wyjsciowym. Prosilismy Boga - z calkowitym oddaniem - o pomoc i opieke. A oto Kroki, które sami stawiamy i które sa proponowanym przez nas programem zdrowienia:
1. Przyznalismy, ze jestesmy bezsilni wobec alkoholu, ze przestalismy kierowac naszym zyciem.
2. Uwierzylismy, ze Sila Wieksza od nas samych moze przywrócic nam zdrowie.
3. Postanowilismy powierzyc nasza wole i nasze zycie opiece Boga,jakkolwiek Go pojmujemy.
4. Zrobilismy gruntowny i odwazny obrachunek moralny.
5. Wyznalismy Bogu, sobie i drugiemu czlowiekowi istote naszych bledów.
6. Stalismy sie calkowicie gotowi, aby Bóg uwolnil nas od wszystkich wad charakteru.
7. Zwrócilismy sie do Niego w pokorze, aby usunal nasze braki.
8. Zrobilismy liste osób, które skrzywdzilismy i stalismy sie gotowi zadoscuczynic im wszystkim.
9. Zadoscuczynilismy osobiscie wszystkim, wobec których bylo to mozliwe, z wyjatkiem tych przypadków, gdy zraniloby to ich lub innych.
10. Prowadzilismy nadal obrachunek moralny, z miejsca przyznajac sie do popelnianych bledów.
11. Dazylismy przez modlitwe i medytacje do coraz doskonalszej wiezi z Bogiem,jakkolwiek Go pojmujemy, proszac jedynie o poznanie Jego woli wobec nas oraz o sile
do jej spelnienia.
12. Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków staralismy
sie niesc poslanie innym alkoholikom i stosnoiawc te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.

Na poczatku wielu z nas, alkoholików, przerazilo sie: "Cóz to za rygor! To przeciez niewykonalne" . Nie upadajcie jednak na duchu! Nikt z nas nie byl w stanie idealnie dostosowac sie do tych zasad. Nie jestesmy swietymi. Rzecz w tym, ze naszym pragnieniem jest rozwój duchowy w wyznaczonym kierunku. Zasady wypracowane przez AA sa jedynie
wytyczna dla ogólnego rozwoju. Chodzi nam bowiem o postep duchowy, a nie o duchowy ideal. Opis alkoholika, rozdzial poswiecony niewierzacym oraz nasze osobiste doswiadczenia "przed" i "po" prowadza, do trzech waznych wniosków:
a) ze bylimy alkoholikami niezdolnymi do kierowania wlasnym
zyclem,
b) ze prawdopodobnie zadna ludzka sila nie moglaby uwolnic
nas od alkoholizmu,
c) ze tylko Bóg moze to uczynic i uczyni, gdy sie do Niego
zwrócimy.

Zyskujac owo przekonanie, jestesmy na etapie TrzeciegoKroku, to znaczy podejmujemy decyzje oddania naszej woli i naszego zycia w rece Boga, takiego, jakim Go sami pojmujemy.
Co przez to rozumiemy i jak mamy postepowac? Po pierwsze musimy dojsc do przekonania,ze bledne jest opieranie zycia na naszej wlasnej woli. Nawet przy najlepszych
checiach znajdziemy sie bowiem nieuchronnie na kursie kolizyjnym z inna istota ludzka lub z losem. Wiekszosc ludzi usiluje zyc na wlasny rachunek, bez niczyjej pomocy.
Taki czlowiek zachowuje sie jak aktor, który usiluje zaaranzowac cale przedstawieniena
swój sposób- zarówno swiatla, balet, scenografie, jak i reszte artystów. Gdyby tylko owe
wysilki zmaterializowaly sie... Gdyby tylko inni artysci zechcieli postepowac wedlug jego zyczen, widowisko byloby wspaniałe.Wszyscy, lacznie z nim samym, byliby zadowoleni.
Zycie byloby cudowne. Taki czlowiek w swoich wysilkach dokonuje czasem najwyzszych wyrzeczen. Potrafi byc uprzejmy i uwazajacy, cierpliwy, szczodry, nawet skromny
i pelny poswiecenia dla innych. Z drugiej strony, moze tez okazac sie chciwy, egocentryczny, samolubny i nieuczciwy. Na ogól jednak, jak to bywa z wiekszoscia ludzi, nie jest ani
idealny, ani tez kompletnie zly. Cóz zazwyczaj sie dzieje? Przedstawienie nie toczy sie
dobrze. Nasz bohater jest przekonany, ze zasluguje na cos lepszego. Postanawia wiec dolozyc wiekszych staran. Przy najblizszej okazji staje sie jeszcze bardziej wymagajacy albo
bardziej czarujacy zaleznie od sytuacji. Ale owo przedstawienie
na scenie zycia nie rozwija sie nadal po jego mysli. Przyznajac, ze byc moze jest w tym czesc jego winy, nadal jest przekonany, ze glówna wina lezy po stronie innych. Kolejno rozwija sie w nim uczucie gniewu, potem zlosci, wreszcie popada w stan wspólczucia dla siebie samego. Jaka jest glówna przyczyna takiego stanu rzeczy? Czyz ów czlowiek nie jest w rzeczywistosci egoista, nawet wtedy, gdy stara sie byc uprzejmy wobec innych? Czy
nie jest ofiara zludzenia, ze móglby osiagnac zadowolenie i szczescie, gdyby tylko potrafil swym otoczeniem wlasciwie pokierowac? Czy dla wszystkich zaangazowanych w jego
gre, nie jest ewidentne jego egoistyczne pragnienie? I czyz jego sposób postepowania nie wywoluje u innych prób odwetu, polaczonych z checia wykorzystania sytuacji dla siebie? Czyz nie jest on zatem, nawet w swoich najlepszych intencjach, raczej sprawca zamieszania i nieporozumien niz harmonijnego wspóldzialania?
Nasz "aktor" jest skupionym na sobie egocentrykiem, jak bysmy go dzisiaj okreslili. Przypomina emerytowanego biznesmena, który zima wygrzewa sie w sloncu Florydy,
narzekajac na upadek ducha narodowego; ksiedza, który ubolewa nad grzechami dwudziestego wieku; polityka i reformatora, którzy sa pewni, ze swiat bylby Utopia, gdyby
reszta ludzi zachowywala sie zgodnie z ich oczekiwaniami; kryminaliste wlamywacza, który wierzy w to, ze spoleczenstwo go skrzywdzilo, albo alkoholika, który przepil wszystko i jest zamkniety w miejscu odosobnienia. Czy wiekszosc z nas, wbrew wszelkim falszywym protestom, nie koncentruje sie na sobie, swoich urazach i uzalaniu sie
nad losem? Egoizm, egocentryzm, koncentracja na samym sobie!...To wlasnie jest,jak sadzimy, zasadnicze zródlo naszych klopotów. Powodowani tysiecznymi lekami, falszywymi wyobrazeniami, róznymi odmianami samolubstwa i rozczulania sie nad soba krzywdzimy innych ludzi, a oni odplacaja nam tym samym. Czasami wydaje sie, ze ludzie rania nas
bez powodu, bez zadnej prowokacji z naszej strony. Niezmiennie jednak doszukujemy sie wydarzenia w przeszlosci, które upowaznilo tego kogos do wyrzadzenia namprzykrosci.
A wiec nasze klopoty, jak stwierdzamy, w zasadzie pochodzaod nas samych. Pewstaja w nas. Alkoholik jest krancowym przykladem upartego szalenca, choc zwykle on sam tak o sobie nie mysli. A wiec my, alkoholicy musimy przede wszystkim wyzbyc sie egoizmu. Musimy tego dokonac za wszelka cene, gdyz inaczej egoizm zabije nas. Bóg do pomoze nam w tym. Jakze czesto wydaje sie byc kazdy z nas z osobna pojmuje, ze slowami: "Boze, ofiaruje
siebie Tobie, abys mnie uformowal i uczynil ze mna to, co bedzie zgodne z Twoja wola. Uwolnij mnie ode mnie samego, zebym mógl lepiej spelniac Twoja wole. Oddal ode mnie
trudnosci, aby zwyciestwo nad nimi moglo byc swiadectwem dla tych, którym pospiesze z pomoca,.czerpiac z Twej Potegi, Milosci i Twego Pojmowania Dróg Zycia. Dopomóz
mi, abym zawsze spelnial Twa wole". My, alkoholicy, dlugo zastanawialismy sie zanim postawilismy Trzeci Krok. Musielismy wpierw upewnic sie, czy jestesmy gotowi calkowicie oddac sie Bogu. Stwierdzilismy równiez, iz bardzo pozadane jest, abysmy stawiali ten duchowy Krok razem z osoba, która nas rozumie, jak zona, najlepszy przyjaciel czy duchowy doradca. Jednak o wiele lepiej jest spotkac sie z Bogiem samotnie niz w towarzystwie osoby, która nie ma pelnego zrozumienia Jego istoty. Slowa, jakich uzywamy w czasie naszych prób nawiazania kontaktu z Bogiem sa, oczywiscie, sprawa naszego wyboru. Chodzi o to, by wyrazaly wlasciwe nastawienie i wypowiadane byly bez zastrzezen. To tylko poczatek drogi, ale jesli powziety zostanie z cala uczciwoscia i pokora,
rezultat widoczny jest natychmiast. Nastepnie podjelismy dalsze energiczne dzialania, których pierwszym etapem bylo uporzadkowanie spraw osobistych. Wielu z nas nigdy przedtem nawet nie usilowalo tego robic. Nasza decyzja w tej mierze, aczkolwiek niezbedna, nie przynioslaby trwalych skutków, gdyby nie towarzyszyl jej natychmiastowy wysilek majacy na celu usuniecie z nas wszystkiego co hamowalo nasz rozwój. Alkohol jest bowiem tylko symptomem naszej choroby.Dlatego rozpoczelismy od dokonania osobistego rozrachunku. To CZWARTY KROK na naszej drodze. Przedsiebiorstwo, które nie sporzadza regularnie bilansu zwykle bankrutuje. W handlu taki remanent obrazuje stan posiadania.
Jest zatem niezbedny po to, by okreslic prawidlowo liczbe towarów. Jednym z celów owego remanentu jest ujawnienie przedmiotów uszkodzonych lub nie nadajacych.sie do sprzedazy oraz szybkie pozbycie sie ich. Jesli wlasciciel przedsiebiorstwa -chce odnosic sukcesy, nie moze samsiebie oszukiwac. Dokladnie to samo robilismy z naszym zyciem. Nasz obrachunek
moralny sporzadzilismy uczciwie. Przede wszystkim odslonilismy nasze wady, które spowodowaly wszystkie kolejne niepowodzenia. Przekonawszy sie, ze to nasz egoizm, przejawiajacy sie na rózne sposoby, byl przyczyna naszych porazek dokladnie te ceche przeanalizowalismy. Sklonnosc do urazy i latwosc popadania w zlosc to nasz grzech "numer jeden". Trwala uraza jest naszym glównym nieprzyjacielem. Doprowadza ona do upadku wiecej alkoholików, niz jakakolwiek inna przyczyna. Wywodza sie z niej rózne choroby
naszego ducha. Bo przeciez bylismy chorzy nie tylko psychicznie czy fizycznie. Bylismy równiez schorowani na duchu. Przezwyciezajac chorobe ducha wzmacniamy sie
jednoczesnie psychicznie i fizycznie. Analizujac przypadki naszych uraz, niecheci i zlosci, sporzadzilismy liste osób, instytucji i zasad moralnych, które wprawialy nas w zlosc,
wywolywaly niechec. Pytalismy samych siebie o przyczyny tych wrogich uczuc. W wiekszosci przypadków okazywalo sie, ze poczulismy sie dotknieci lub zagrozeni w naszym
poczuciu godnosci, pozycji majatkowej, naszych stosunkach intymnych, wlacznie ze sfera seksualna. Stad tez bylismy rozdraznieni i wsciekli. Na liscie naszego osobistego
obrachunku umiescilismy obok nazwiska naszego "przesladowcy" rodzaj doznanej "krzywdy". Czy to nasze poczucie godnosci, czy poczucie bezpieczenstwa, nasze ambicje, stosunki osobiste czy seksualne zostaly zagrozone najbardziej? Zwykle bylismy wobec siebie tak precyzyjni, jak w przytoczonym przykladzie (patrz tabela str. 56).
Uczciwie i dokladnie przeanalizowalismy nasze zycie.i wspólczulismy sami sobie. Ale im bardziej walczylismy i staralismy sie postawic na swoim, tym gorzej ukladaly się nasze sprawy. Tak jak bywa na wojnie, zwyciezca wygrywal
tylko pozornie. Nasz triumf byl krótkotrwaly. To oczywiste, ze zycie z gleboka uraza i zloscia prowadzi, nieuchronnie do poczucia pustki wewnetrznej i nieszczescia. Jesli dopuscimy do takiego zycia to marnujemy te wszystkie godziny, które moglyby być wartosciowe.Szczególnie dla alkoholika, którego nadzieja tkwi w rozwijaniu
i poglebianiu zycia duchowego, zachowywanie uraz i złości jest zazwyczaj fatalne. Owe uczucia sa dla niego, jak stwierdziliśmy wiele razy, zgubne. Kiedy nosimy w sobie te uczucia,
zamykamy sie przed swiatloscia ducha. Powraca do nas alkoholowe szalenstwo i zaczynamy od nowa oddawac się pijanstwu. A dla nas picie jest równoznaczne ze smiercia. Zatem, jesli chcemy zyc, musimy uwolnic sie od uczucia gniewu. Zle nastroje i burze psychiczne sa dla nas zguba. Nawet dla normalnych ludzi sa one watpliwym luksusem, dla alkoholików sa trucizna.Wrócmy teraz ponownie do sporzadzonej uprzednio listy, jako ze w niej moze tkwic klucz do naszej przyszlosci. Spójrzmy na nia pod zupelnie innym katem. Zauwazamy
teraz, ze swiat nas przytlaczal, a inni ludzie dominowali nad nami. W takim swiecie poczucie doznanych krzywd, rzeczywistych czy urojonych, moglo nas rzeczywiscie zabic. Jak moglismy sie uratowac? Zdalismy sobie sprawe, ze musimy opanowac uczucia urazy i zlosci. Pragnelismy pozbyc sie ich tak samo, jak alkoholu. Ale w jaki sposób to zrobic? Przyjelismy nastepujace zalozenie: zdalismy sobie sprawe, ze ludzie, którzy nas skrzywdzili byli - byc moze – również chorzy na duchu. Jesli zatem ich zachowanie nam się nie podobalo i draznilo nas, przyjmowalismy, ze sa chorzy, podobnie jak i my. Prosilismy wiec Boga, aby dopomógl
nam zdobyc sie wobec nich na taka sama tolerancje, jaka okazywalibysmy choremu przyjacielowi. Jesli ktos nas obrazil, mówilismy sobie: To jest chory czlowiek, w jaki sposób
móglbym mu pomóc? Boze chron mnie od uczucia gniewu. Badz wola Twoja". Unikamy odwetu i klótni. Przeciez nie traktowalibysmy chorych ludzi w taki sposób. Takie postepowanie zniweczyloby szanse bycia pomocnym. Nie jesteśmy w stanie swiadczyc pomocy wszystkim ale - z wola Boską możemy okazać uprzejmośc i tolerancję każdej ludzkiej istocie.Wrócmy do naszej listy. Puszczajac w niepamiec krzywdy doznane od innych, postanowiliśmy skupic sie na wlasnych bledach. Wjakich okolicznościach bylismy egoistami, kiedy bylismy nieuczciwi, samolubni lub tchórzliwi? Aczkolwiek zaistniala sytuacja nie wynikla wylacznie z naszej winy staramy sie udzial innych zostawic na boku. Interesuje nas jedynie nasza wina. Przeciez sporzadzamy wlasny obrachunek, a nie innych ludzi. Kiedy zatem tylko zauwazylismy swoje wady wpisywaliśmy je na liste, która stale musimy miec przed oczyma. Przyznajac sie uczciwie do zapisanych czarno na białym wykroczen, przejawiamy szczera wole poprawy. Zwrócmy uwage na slowo "strach" umieszczone w nawiasie przy nazwiskach p. Brown, p. Jones, pracodawcy i zony.
Slowo to w jakis sposób wiaze sie z kazdym aspektem naszego zycia. To zle zardzewiale ogniwo, które spajalo cala nasza egzystencje. Rozpoczynalo ono caly lancuch zdarzen,
które sciagaly na nas niezasluzone nieszczescia. Czy jednak my sami nie bylismy glówna ich przyczyna? Czasami wydaje sie nam, ze strach powinien byc traktowany jak kradziez.
Powoduje on chyba wiecej nieszczesc. Przeanalizowalismy nasze uczucia strachu nawet gdy nie laczyly sie one z niechecia i zloscia. Zastanawialismy się nad ich zródlem. Czyz stracilismy zaufanie do samych siebie? Niektórzy z nas mieli kiedys duzo pewnosci siebie, ale
to wcale nie rozwiazywalo problemu strachu, ani tez zadnego innego. Gdy ta pewnosc zmienila sie w zarozumialstwo, bylo jeszcze gorzej. Sadzimy, ze znalezlismy byc moze lepsze rozwiazanie. Mamy teraz inne oparcie: ufnosc i poleganie na Bogu. Zamiast polegac na sobie ufamy nieskonczonemu Bogu. Jestesmy na swiecie po to, aby odegrac wyznaczona przez Niego role. Jesli wjakiejs mierze udaje sie nam postepowac tak jak On by tego chcial i z pokora polegac na Nim, On pomoze nam ze spokojem stawic czolo nieszczesciom.
Nigdy i przed nikim nie usprawiedliwiamy sie z naszej zależności od Stwórcy. Mozemy smiac sie z tych, dla których wiara w wartosci duchowe jest oznaka slabosci. Wprost
przeciwnie - to jest sila-:Od wieków wiara oznacza odwage.Wszyscy ludzie wiary maja w sobie odwage. Ufaja oni swojemu Bogu. Nie musimy tlumaczyc sie z naszej wiary w Boga.
Za to pozwalamy, by przez nas ukazal to, czego może dokonac. Prosimy Go, aby pozbawil nas strachu i pokierowal nami tak jak tego chce. I od razu zaczynamy przezwyciezac
strach. Przejdzmy teraz do kwestii seksu. U wielu z nas problem ten wymagal gruntownej rewizji. Przede wszystkim jednak staralismy sie zachowac rozsadek. Tak latwo bowiem w tej
dziedzinie stracic umiar. Opinie sa w tej mierze skrajne, bywaja wrecz absurdalnie krancowe.
Jedni mówia, ze seks to pozadanie nizszego rzedu, inni glosza, ze idzie tu o zwykla, podstawowa potrzebe prokreacji. Jeszcze inni, lamentujac nad instytucja malzenstwa,
wolaja o coraz wiecej seksu. Sa i tacy, którzy twierdza, ze seks jest zródlem wiekszosci klopotów gatunku ludzkiego, Wedlug kolejnego stanowiska, seksu jest za malo, a do tego
nie jest on odpowiedniej "jakosci", biorac pod uwage jego wazna role w zyciu czlowieka. Jedna szkola zaleca jalowa w smaku diete, druga chcialaby zaaplikowac nam "potrawe"
ostra i pieprzna. Proponujemy stanac na uboczu owych kontrowersji. Nie mamy zamiaru odgrywac roli mediatorów. Wszyscy mamy potrzeby natury seksualnej i zwiazane z tym problemy. Nie bylibysmy ludzmi, gdybysmy ich nie mieli. Zanalizowalismy nasze postepowanie w tej dziedzinie w przeszlosci. Kiedy bylismy egoistyczni, nieuczciwi, kiedy zlekceważyliśmy kogos? Kogo przez to skrzywdzilismy? Czy niesłusznie wywolalismy zazdrosc, podejrzenia i przykrosci? Kiedy i jakie popelnilismy bledy? Czy wiemy jak powinnismy byli wówczas postapic? Wszystko to spisalismy i uwaznie przyjrzelismy sie tekstowi. W ten oto sposób staralismy sie wypracowac zdrowy i rozsadny model naszego przyszlego intymnego zycia. Poddalismy ocenie nasze intymne zwiazki, pytajac czy byly one
kiedys przejawem naszego egoizmu. Prosilismy Boga, abypomógl nam w uksztaltowaniu naszego idealu w tej sferze. Starajmy sie pamietac o tym, ze nasz pociag seksualny jest
równiez darem Boskim, wiec nie nalezy go traktowac ani lekkomyslnie i egoistycznie ani tez z pogarda i wstretem. Wszelako, niezaleznie od tego, jakie beda nasze w tej dziedzinie
idealy, musimy miec dobra wole, aby do nich dorosnac. Musimy równiez byc gotowi do zadośćuczynienia wyrzadzonych krzywd, pod warunkiem wszakze, iz nie spowoduje
to nowych krzywd. Slowem musimy traktowac zycie seksualne jak kazda inna sfere naszego zycia. W naszych medytacjach zwracamy sie do Boga z kazda poszczególna sprawa. Jesli bedziemy tego szczerze pragnęli otrzymamy wlasciwa odpowiedz. Jedynie Bóg moze osadzic nasza sytuacje w sferze zycia seksualnego. Czasami przezornie jest poradzic sie innych,
ale pozwólmy, aby Bóg byl w tej dziedzinie ostatecznym sedzia. Nalezy sobie zdawac sprawe, ze tyle samo jest fanatycznych przeciwników seksu, co jego wyuzdanych wyznawców. Dlatego unikamy histerycznych reakcji, jak i stronniczych rad. Zalózmy, ze nie mozemy sprostac wybranemu idealowi i spotka nas niepowodzenie. Czyz z tego powodu mamy się upic? Niektórzy tak twierdza. Ale to tylko pólprawda. Reakcja zalezy od nas i od naszej motywacji. Jesli zalujemy tego, co zrobilismy i uczciwie pragniemy, aby Bóg zmienil nas na lepsze,otrzymamy przebaczenie i zdolnosc wyciagniecia wniosków na przyszlosc. Jesli zas nie wykazemy zalu, jesli nasze postepowanie bedzie nadal sprowadzac krzywde na innych ludzi, to wedle naszego glebokiegoprzekonania,znów siegniemy po alkohol. To nie teoria. Wiemy o tym z wielu doswiadczen. Reasumujac: uczciwie módlmy sie i prosmy o wskazanie
nam idealnego modelu, o opieke w kazdej watpliwej sytuacji, o trzezwosc umyslu oraz o sile potrzebna do madrego postepowania. Jesli seks przysparza nam problemów, rzucmy sie w wir
pomocy innym. To pozwoli nam oderwac sie od nas samych. W ten sposób uspokoimy silny poped, poddanie się któremu byloby cierpieniem. Jesli przeprowadzilismy nasz osobisty rozrachunek dokladnie, to sporzadzona lista jest dluga. Spisalismy i prze analizowalismy nasze wady. Zaczelismy pojmowac ich czczosc, pustke i zgubnosc, dostrzegac ich niszczycielskie dzialanie. Zaczelismy uczyc sie tolerancji, cierpliwosci, zrozumienia
dla innych. Kierowac sie dobra wola w stosunku do wszystkich, nawet wobec nieprzyjaciól, gdyz patrzymy na nich, jak na ludzi chorych. Sporzadzilismy liste ludzi, których naszym postepowaniem skrzywdzilismy. Zamierzamy te krzywdy w przyszlosci naprawic.
W ksiazce tej - raz po raz - czytelnik dowiaduje sie, ze wiara uczynila dla nas, alkoholików to, czego sami dla siebie nie bylismy w stanie uczynic. Mamy nadzieje, ze przekonalismy
cie, czytelniku, ze Bóg moze usunac wszystko, co oddzielalo ciebie od Niego. Jesli podjales decyzje i rozliczyles sie ze swych najpowazniejszych braków, zrobiles dobry poczatek. To tak, jakbys przelknal i przetrawil spora porcje prawdy o sobie samym
_________________
"Przebaczenie jest dwukierunkową drogą, bo ilekroć przebaczamy komuś, przebaczamy również samemu sobie."
http://www.blok.rzsa.pl/
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,06 sekundy. Zapytań do SQL: 6