Strona Główna Witaj na stronach niepije.com.pl
Forum wsparcia, dla osób uzależnionych i współuzależnionych od alkoholu.
Dawniej niepije.net


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Zamknięty przez: dora
Pią Sty 07, 2011 20:00
GDY RODZIC PIJE...
Autor Wiadomość
dora 
Moderator


Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 26 Mar 2010
Posty: 4423
Wysłany: Sob Sie 28, 2010 18:20   GDY RODZIC PIJE...

Gdy rodzic pije
Przed trzydziestu laty w Stanach Zjednoczonych pojawił się ruch osób, które odkryły wiele wspólnego w swoim życiu. Te wspólne cechy wiązały się nie tyle z tym, jacy byli, ile z ich rodzinami pochodzenia. Źródłem wielu cech Dorosłych Dzieci Alkoholików są doświadczenia związane z wychowywaniem się w specyficznym systemie, jakim jest rodzina z problemem alkoholowym. Wayne Kritsberg uważa, że niezależnie od tego, czy w rodzinie jest czynny alkoholik, czy leczy się, czy też został z niej usunięty - rodzina alkoholowa to rodzina dysfunkcyjna. Jak taka rodzina wpływa na rozwijające się w niej dziecko? Dzieciństwo jest okresem kluczowym dla rozwoju naszej tożsamości. Doświadczając własnej bezradności, dziecko musi przejść od symbiotycznej do niezależnej relacji z rodzicami, ucząc się po drodze wielu umiejętności niezbędnych do przetrwania i do ułożenia sobie życia tak, by czuć się szczęśliwym i spełnionym. W rodzinie zaspokajającej emocjonalne potrzeby dziecka i innych członków oraz mającej jasne zasady i reguły, dzieci rozwijają spójną, silną tożsamość, a także umiejętność takiego współżycia z ludźmi, które pozwoli im realizować siebie. Inaczej jest w rodzinie alkoholowej. W sytuacji permanentnego kryzysu związanego z ciągłym nadużywaniem alkoholu przez matkę czy ojca, przetrwanie systemu rodzinnego staje pod znakiem zapytania. Cała rodzina musi przystosować się do sytuacji, gdy co najmniej jedno z rodziców bywa wyłączone z zaspokajania potrzeb rodziny, na przykład przez swoją nieobecność fizyczną - ponieważ gdzieś pije, lub psychiczną - kiedy jest w domu, ale pijane. Tego typu kryzys trwa zazwyczaj wiele lat. Niepijący członkowie rodziny żyją w chronicznym stresie. Wymusza on zwykle zachowania, które - choć trudne lub raniące - pozwalają przetrwać kryzys. Atmosfera domu alkoholowego pełna jest swoistego napięcia. Wiąże się ono z nieprzewidywalnością tego, co się zdarzy, z oczekiwaniem na wybuch i na to, w jakim stanie wróci pijący rodzic. Rodzina funkcjonuje inaczej, kiedy jest on pijany, a inaczej, kiedy jest trzeźwy: "Gdy był trzeźwy, zabierał mnie w różne miejsca. Dzięki niemu obejrzałam najlepsze sztuki. Ale gdy wracał pijany, strasznie się go wstydziłam. Był wulgarny i chamski, zawsze wtedy dochodziło do awantur". Czasem to napięcie i oczekiwanie na wybuch związane jest, paradoksalnie, z zachowaniem rodzica, który nie pije: "Ojciec, pijany, kładł się spać i po prostu go nie było. Za to tej kobiety nie rozumiem: wieczne pretensje o wszystko. Gdy wracała z pracy i słyszałem trzask furtki, żołądek podchodził mi do gardła. Wiedziałem, że zaraz będzie o coś zła i że mi się oberwie, choć nie sposób przewidzieć za co". Partner osoby pijącej staje się czasem wulkanem złości tryskającej na wszystkich, także na dzieci. Dzieje się tak, ponieważ nie radzi on sobie z negatywnymi uczuciami i kosztami, które wiążą się z piciem partnera. Dzieci nierzadko wręcz prowokują wybuch w nadziei, że jeśli matka wyładuje się na nich, to nie będzie awantury z ojcem. Z czasem w rodzinie narastają złość, żal i pretensje. Coraz częściej zdarzają się kłótnie. Dziecko doświadcza wtedy głębokiego niepokoju - poprzez empatyczne przejmowanie nastroju osoby, z którą jest związane. Doświadcza także silnego lęku, gdy słyszy podniesione, agresywne głosy swoich bliskich, nawet jeżeli jeszcze nie rozumie tego, co mówią. Kiedy już rozumie i słyszy pełne nienawiści słowa - rodzą się w nim trudne uczucia związane z poczuciem własnej niemocy, skrzywdzenia i zagrożenia. Dzieci są świadkami kłótni. Widzą, jak rodzice robią krzywdę sobie. Często same doświadczają ich agresji. Doświadczenia te wpływają na ich obraz świata i siebie: świat zapisuje się im jako zagrażający i nieprzewidywalny, najbliższe osoby, które powinny być wsparciem i obrońcami, stają się agresorami, a siebie dziecko widzi jako kogoś bezsilnego. Z badań Witolda Skrzypczyka ("Dzieci alkoholików - zdarzenia traumatyczne", Łódź 2000) przeprowadzonych w latach 90. wynika, że świadkami przemocy w rodzinie alkoholowej było dwoje z trojga badanych dzieci. Zdarza się, że dziecko w rodzinie alkoholowej staje się obiektem przemocy. Sprawcą najczęściej jest ktoś bliski. Wszystkie dzieci w rodzinach alkoholowych doświadczają zaniedbania emocjonalnego. Czują się opuszczone, pomimo że rodzice są obecni i zaspokajają fizyczne potrzeby dziecka. Rodzice bowiem zawsze koncentrują się na czymś innym: na alkoholu, na tym, że partner pije, na utrzymaniu rodziny. Jednak w odczuciu dziecka nigdy nie bywa tak, że ono jest na tyle ważne, by rodzice skupili się jedynie na nim. Czuje, że nie powinno zawracać głowy sobą ani swoimi potrzebami, że nie może sprawiać kłopotów. Sądzi, że musi zachowywać się tak, jakby było osobą dojrzałą do wspierania rodziców w życiowych problemach, a nie dzieckiem, które ich potrzebuje. Bezpośrednią konsekwencją emocjonalnego opuszczenia jest niskie poczucie własnej wartości, czy wręcz bezwartościowości. Dziecko czuje, że rodzice potrzebują nie dziecka, lecz kogoś, kto będzie im pomagać w tym, z czym sobie nie radzą. Spycha zatem w głąb swoje potrzeby i emocje, ucząc się, jak ich nie okazywać, a w efekcie, jak nie pokazywać siebie. Stara się stać kimś takim, kogo potrzebuje rodzina. A skutki? Dzieci wychowywane w domach alkoholowych przeżywają niemal zawsze (80 proc.) złość lub nienawiść do rodzica. Ponad połowa z nich mówi o poczuciu osamotnienia, aż 40 proc. przyznaje się do strachu przed rodzicem i do poczucia wstydu za niego. Co czwarte nosi w sobie poczucie winy, czując się odpowiedzialne za złą sytuację w domu. Po latach dorosłe już dzieci alkoholików, pytane o uczucia związane z dzieciństwem, mówią o złości, gniewie, agresji lub buncie, a także o lęku, wewnętrznym bólu, niekiedy też o wewnętrznej pustce. W dzieciństwie kształtują się ich negatywne przekonania na swój temat - "jestem bezwartościowy", "jestem głupi", "jestem słaby" - adekwatne nie do realnych cech, ale do tego, jak czuli się w dzieciństwie. Postanawiają oni wtedy: "Nigdy nie będę mieć dzieci, żeby nie przeżywały tego co ja" albo "Nigdy się nie ożenię". A to po latach skutkuje trudnościami w znalezieniu partnera lub problemami z zajściem w ciążę. Przeszłość jak kulawy pies Najpierw nie miałam dzieciństwa... Wychowywałam się w domu, w którym awantury były na porządku dziennym. Słowa wypluwane z nienawiścią, ze złością, z krzykiem... Nieprzespane noce, ściskanie koło serca, strach i wściekłość narastająca z każdą awanturą. Obelgi, poniżanie, nawet bójki. Wstyd przed koleżankami za własnego ojca, który wygląda jak najgorszy łachmyta, od którego cuchnie i który leży na trawniku przed blokiem. Bezsilne łkanie w poduszkę, szczelne zamknięcie w swoim własnym świecie marzeń i fantazji. Tata, alkoholik, doprowadził do ruiny wszystkich nas - mamę, mnie i brata. W domu nigdy nie było ciepła, normalnych świąt, spokoju. Bez względu na stan ojca zawsze, w najgłębszych zakamarkach czaił się niepokój. Niepokój, który na drobne kawałki rozszarpywał pojedyncze, rzadkie chwile radości i szczęścia. Potem było trudne dojrzewanie. Znerwicowana mama, która zaczęła leczyć depresję, wybrała sobie córkę na powiernicę. Obarczała mnie swoimi troskami, bo uważała, że jestem genialnym dzieckiem - taka zrównoważona, inteligentna. I ja też częściej stawałam się rozjemcą podczas awantur. Tato, sięgając coraz bardziej dna, jedynie mnie słuchał, więc ja go uspokajałam i prowadziłam do łóżka, by zasnął. Nigdy nie zaznałam prawdziwej miłości. Nie wiem, co to znaczy normalny dom, z gorącym obiadem na czas, z drugim śniadaniem szykowanym przez mamę do szkoły. Od kiedy pamiętam, byłam pozostawiona sama sobie, wymagano ode mnie dojrzałości ponad mój wiek. Teraz wreszcie wyjechałam. Studiuję w Krakowie. Powoli spełniam swoje marzenia, ale wiem, że nie odetnę się od swojej przeszłości. Ciągnie się za mną jak pies z kulawą nogą. Taka ucieczka niczego przecież nie rozwiązuje. Mam mocno nadszarpnięte nerwy, poturbowaną osobowość. Nie potrafię zaufać ludziom, nie wierzę w przyjaźń, uciekam od mężczyzn. Mam wrażenie, że ludzie potrafią tylko krzywdzić. Marta z Krakowa Pijany ideał Alkohol piją w nadmiarze także ludzie na tzw. poziomie. Forma tego "alkoholizmu" może być okresowa. Nigdy nie wiadomo, kiedy "to" może nastąpić i jak długo potrwa. Jak w tym wszystkim czuje się dziecko, dla którego pijący rodzic jest jednocześnie wielkim autorytetem, osobą ważną, cenioną przez innych, osobą mądrą, od której inni czerpią wiedzę, doświadczenie, wzorce? A z drugiej strony... pijane "coś", co zostaje z tego wielkiego człowieka po kolejnym niepotrzebnym kieliszku. Jak trudno jest wytworzyć sobie obraz najważniejszego w życiu człowieka, który ma dwa jakże różne oblicza. Nie wiadomo, czy po przyjściu do domu spotka się osobę, do której można iść z każdym problemem czy zmartwieniem, od której otrzyma się dobre słowo i mądrą radę - ojca trzeźwego, czy też spotka się chodzącą od okna do okna mamę, która stara się nie pokazać dzieciom, że coś jest nie tak, której trzęsą się ręce, gdy podaje obiad, ale pyta z uśmiechem: "Co było dzisiaj w szkole"?. A my, starając się nie poruszać tematu tabu, także udajemy, że nic się nie dzieje. A tak naprawdę czekamy, czy nie zadzwoni telefon (wypadek) albo czyjaś zniecierpliwiona żona ("Weźcie tego pijaka!"), a może do drzwi zapuka kolega i powie: "Twój tata leży w parku pod krzakiem, niech go ktoś podniesie". Jaki bałagan tworzy się w umyśle takiego dziecka? Niby wszystko jest dobrze, ale tylko czasami. Jak odpowiadać na pytania koleżanek: "Dlaczego twój ojciec pije, przecież to taki mądry człowiek?!" Ojciec ma być wzorem do naśladowania, a pije w pracy. A kiedy wypije za dużo, nabiera odwagi i występuje publicznie, wygłasza mądre kwestie, tak żeby na pewno wszyscy go zobaczyli. A dziecko szuka kąta, w którym nikt go nie będzie widział, i myśli, jakie cuda mogą sprawić, by nikt o tym jutro nie pamiętał.
_________________
...''Pomimo łez wciąż można biec, ale trzeba tego bardzo chcieć....''
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,04 sekundy. Zapytań do SQL: 7