dora
Moderator

Pomogła: 22 razy Dołączyła: 26 Mar 2010 Posty: 4423
|
Wysłany: Nie Wrz 12, 2010 18:39 LĘK-STRACH-AGRESJA
|
|
|
Wyszło mi, że lęk wzbudza we mnie każdy przejaw agresji w stosunku do mnie, a przede wszystkim agresja psychiczna, zamknięta w werbalnej formie. Byłam jej ofiarą przez lata całe i dzisiaj unikam i takich osób, i takich sytuacji. I to jest dla mnie w pełni zrozumiałe. "Chłopcem do bicia" już byłam i dłużej nie mam najmniejszej ciekawości w tym kierunku. To też dla mnie zrozumiałe. Gdy ktoś we mnie tłucze ciężkim słowem to podaję tyły, nie podejmuję polemiki, bo z agresorem to bezcelowe, gdyż nie o polemikę mu chodzi, ale o rozładowanie własnej agresji, a następnie zajmuję się swoimi sprawami bez emocjonalnych
odlotów. Nauczyłam się już tak nie przejmować tym, co i kto do mnie mówi, rusza mnie jeszcze forma, ale pomału i ta zacznie mi zwisać. Drugim natomiast lękiem, z którym się zmagam w myśl zasady: zajrzyj w oczy własnemu strachowi - jest mój lęk przed zwracaniem się o pomoc. Robię to, ale teraz piszę nie o samym fakcie, ale o emocjach, które temu zwracaniu się o pomoc towarzyszą. A towarzyszy temu właśnie lęk, poczucie przegranej, upokorzenia i wreszcie - jakieś nieokreślone, ale wyraźnie poczucie winy. Bywa, że proszę o pomoc kogoś, komu sama
pomogłam nie raz i nie dwa, ale to nie neutralizuje tego lęku. Jedynym sposobem na to, ja go stosuję, jest bać się i mimo to prosić o pomoc. Taka żaba do przełknięcia. Kilka dni temu miałam właśnie taką sytuację, gdy musiałam zwrócić się do kogoś zaprzyjaźnionego o pomoc i znowu wykwitła mi kula w gardle. Pokonałam strach i sprawę załatwiłam, ale wkurza mnie to, bo nie jest to warte aż takich emocji. Mam nadzieję, że z czasem oswoję ten swój lęk. Za kilka miesięcy czeka mnie, wiele okoliczności na to wskazuje, podjęcie decyzji, które mocno zaważą na moim życiu osobistym. To może być prawdziwa rewolucja w życiu moim i nie tylko moim, wywrócenie wszystkiego do góry nogami. I kiedy o tym myślę, także odczuwam lęk, bo nie wiem, czy jestem gotowa zmagać się z tym, z czym przyjdzie mi się zmagać, jeśli decyzje zapadną. Kiedyś unikałabym odpowiedzi na takie pytania, które sobie dzisiaj zadaję, spychałabym je gdzieś do najciemniejszego kąta. Dzisiaj już tego nie robię. Sprawy same się nie załatwią, wyboru trzeba dokonać. Czas, być może, pomoże mi odpowiedzieć na wiele pytań, ale nie na wszystkie. I czas nie podejmie za mnie
decyzji. To musi być moja decyzja, ze świadomością wszystkich
konsekwencji, jakie ona za sobą niesie. I to jest, "cholera", piekielnie trudne do przetrawienia. |
_________________ ...''Pomimo łez wciąż można biec, ale trzeba tego bardzo chcieć....''
 |
|