Strona Główna Witaj na stronach niepije.com.pl
Forum wsparcia, dla osób uzależnionych i współuzależnionych od alkoholu.
Dawniej niepije.net


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Zamknięty przez: dora
Sob Mar 19, 2011 23:18
Mój toksyczny zwiazek
Autor Wiadomość
dora 
Moderator


Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 26 Mar 2010
Posty: 4423
Wysłany: Sob Mar 19, 2011 23:18   Mój toksyczny zwiazek

Mój toksyczny związek


Gdy zadzwonił, płakał, zapewniał, że jego zachowanie to wina alkoholu. Groził, że jeśli mu nie wybaczę, on nie da sobie z tym rady i zrobi sobie krzywdę. Wierzyłam mu. Był załamany. Udowodnił tym, że nie chce mnie okłamywać. Doceniłam jego szczerość. Groźby i szantaże jednego z partnerów to tylko nieliczne czynniki świadczące o trwaniu w toksycznym związku.

Autor: Sylwia Stodulska

Dzielenie swojej codzienności z drugą osobą daje poczucie bezpieczeństwa, buduje pewność siebie, sprawia, że jesteśmy szczęśliwi. Toksyczny związek nie spełnia żadnego z tych kryteriów. To relacja dwóch osób, gdzie właściwie żadna ze stron nie czuje się szczęśliwa, gdzie jedna wykorzystywana jest przez drugą, cierpi. Co powoduje, że pary, mimo wzajemnych krzywd, nie potrafią podjąć decyzji o rozstaniu? Czy w związku opartym na wzajemnych pretensjach, kłótniach i kłamstwach można w ogóle żyć?

Siła łez

Marta poznała Tomka pięć lat temu. Przystojny, rozmowny – prawdziwa dusza towarzystwa. Marcie przez myśl nie przeszło, że może się nią zainteresować. Wokół niego zwykle kręciły się ładne, kokietujące go kobiety. A jednak to ona spędziła z nim ostatnie cztery lata. Marta twierdzi, że gdyby wtedy zapytać Tomka, co myśli o ich związku, bez wahania odpowiedziałby, że to najlepsze lata jego życia z najwspanialszą kobietą pod słońcem, jedyną, którą kiedykolwiek kochał. Na początku rzeczywiście był wobec niej opiekuńczy, zawsze obecny. Pojawiał się niespodziewanie z bukietem kwiatów, zapewniając o swojej miłości.

Po kilku miesiącach zdradził po raz pierwszy, o czym powiadomił Martę przez telefon tego samego wieczoru. Płakał, przepraszał, ostrzegał, że zrobi sobie krzywdę. Wkrótce Marta przekonała się, że groźby i szantaże to jego sposób na "trwały" związek

* Zdrada - co dalej?
* Wojna męsko-damska

Marta nie wie, dlaczego usprawiedliwiała zachowanie Tomka. "Wciąż mówił, jak bardzo boi się samotności, że wypełniam pustkę w jego życiu. Z kolei przy naszych znajomych głośno mówił o tym, że ceni swoją własną przestrzeń. Nie liczył się z moim zdaniem, krytykował, wytykał błędy, decydował o wszystkim. A gdy tylko odwracałam głowę, kleił się do innych kobiet.

Przyłapany zmieniał się w małego, przerażonego życiem chłopca i perspektywą tego, że może mnie zabraknąć. Współczułam mu. Byłam pewna, że będąc blisko, pokażę mu, co dobre a co złe i zmienię go." - wspomina Marta.

Czy trwanie w toksycznym związku „z przyzwyczajenia” ma sens? Przeczytaj fragmenty rozmowy z pokoju Miłość

Gdy razem zamieszkali, Tomek uznał, że teraz na pewno go nie zostawi. Doskonale wiedział, jakich użyć sztuczek, by wciąż mu wybaczała i wierzyła, że zmieni się dla niej - skoro tak bardzo mu na niej zależało.

Pewnego dnia po prostu spakowała rzeczy i wyszła, wysyłając Tomkowi krótkiego SMS-a. "To była najtrudniejsza decyzja w moim życiu. Długo jeszcze dręczyło mnie poczucie winy i jednocześnie niesamowita ulga" – kończy Marta.

Z nim - źle, bez niego – jeszcze gorzej

Hania jest z Marcinem dopiero od kilku miesięcy. Wszyscy, którzy ich znają, namawiają Hanię, by go zostawiła. Dziwią się, że może z nim wytrzymać." Marcin jest cholerykiem, do tego strasznie o wszystko zazdrosnym i władczym – wszystko musi być po jego myśli. Potrafi zrobić awanturę o byle co. Nie ma dnia, żebyśmy się nie kłócili, ale gdy emocje opadną, jest dla mnie taki słodki, że nie potrafię mu się oprzeć."

Hania nie potrafi policzyć, ile razy rozstawała się z Marcinem w trakcie ich krótkiego związku. On za każdym razem prosi o kolejną szansę i upiera się, że Hania jest dla niego stworzona. "Nie raz już powiedział mi coś takiego, że powinnam była nigdy więcej się do niego nie odezwać. Ale mam do niego taką słabość. Czasem nie chcę z nim być, ale bez niego też nie potrafię."

Dla świętego spokoju

Związek Patryka przetrwał sześć lat. Rozstanie okazało się tak samo burzliwe jak cały spędzony wspólnie czas. "Nie wiem, co mną kierowało. Przyzwyczajenie, strach, lenistwo? Kiedy wiesz, że coś ci w życiu przeszkadza, starasz się to ograniczyć, poprawić lub całkiem wyeliminować. W moim związku było inaczej. Starałem się za wszelka cenę wszystko naprawiać albo celowo nie zauważałem pewnych spraw, które mnie drażniły. Zgadzałem się na różne rzeczy wbrew sobie tylko po to, by uniknąć kolejnej awantury, mieć święty spokój. Robiłem to, bo chyba nie wierzyłem, że znajdę sobie kogoś innego."

W przypadku Patryka decyzja o rozstaniu również nie była łatwa. Długoletni wspólni znajomi, wspólne pasje - musiały jego zdaniem zostać rozdzielone. W przypadku rozstania mamy do czynienia z pewnego rodzaju niepisaną intercyzą i część swojej przestrzeni należy oddać byłemu partnerowi. Wiele osób świadomość o jej utracie przerasta.

Na przekór wszystkim

Tobiasz ożenił się z Kasią jeszcze na studiach, choć rodzice stanowczo odradzali mu taką decyzję. Jako student poczuł się wreszcie samodzielny, niezależny, dorosły. "Podczas naszych wizyt w domu mama poruszała temat planowanego ślubu. Sięgała po różne argumenty, ale im były one mocniejsze, tym większe stanowiło dla nas wyzwanie. To ja chciałem mieć rację i możliwość decydowania. Musiałem postawić na swoim i udowodnić im, że się mylą. Cóż mogli wiedzieć, patrząc na wszystko tylko z boku?"

Krótko po ślubie życie pokazało, że Tobiasz i Kasia niewiele mają ze sobą wspólnego. Długo nie chcieli się przyznać przed sobą, a co dopiero przed rodzicami, że popełnili błąd. "Po prostu się ze sobą męczyliśmy. Każde z nas miało inny pomysł na życie, ale żadne nie miało odwagi otwarcie o tym powiedzieć, by nie zranić drugiej osoby. A przecież to właśnie robiliśmy, skazując się na wzajemne towarzystwo. W końcu to do nas dotarło i w ten sposób zostaliśmy 23-letnimi rozwodnikami. Wciąż się lubimy i czasem spotykamy, ale gdybyśmy trwali w tym związku, na pewno byśmy się znienawidzili."

Cel wyższy

W małych miasteczkach wciąż trudno o życie zgodne z indywidualnymi potrzebami. Przekonała się o tym Basia, która kilka tygodni temu uciekła z rodzinnej miejscowości. "Po rozstaniu z mężem nasze rodziny nie dawały za wygraną. W ich głowach wciąż tkwi stereotyp, że małżeństwo to świętość i trzeba się go kurczowo trzymać kosztem wszystkiego. Znajomi uznali, że to ja jestem winna rozstania z mężem, bo żona powinna się w pewnym sensie podporządkować mężowi i szanować jego decyzje. Jednak u jego boku nigdy nie brakło puszki piwa. Ta miała w jego życiu głos decydujący, potem dopiero ja. Bałagan, awantury i bez przerwy znikające pieniądze z mojego portfela – to był nasz chleb powszedni. To właśnie miałam szanować."

Decyzja Basi o rozstaniu zburzyła idealny obrazek, który widzieli wszyscy poza nią i ich dziećmi. Nie mogąc znieść presji, podjęła decyzję o zmianie otoczenia. Sporo czasu zajęło jej znalezienie pracy i mieszkania w innej miejscowości, ale dziś, gdy wszystko rozpoczyna od nowa, chce udowodnić, że nie nieistniejące w praktyce małżeństwo, a szczęśliwa mama-singielka, będzie gwarantem szczęścia jej dzieci."

Miłość silniejsza

Mirek jest mężem Ani od dziesięciu lat. Mówią o sobie "ludzie na stanowiskach". Mieszkają razem... i na tym się właściwie kończy. Gdy on wstaje – ona jeszcze śpi. Gdy ona wraca do domu – on udaje, że śpi. Jadają oddzielnie, w innych miejscach, w towarzystwie innych osób. Nie znają większości swoich znajomych. Razem bywają na spotkaniach rodzinnych i służbowych – tylko gdy jest to niezbędne.

Wszystko planuje Ania: wakacje, wieczorne wyjścia, zakupy. Mirek wie, że jego żona kogoś ma. Wciąż ją jednak kocha. Boi się rozpocząć rozmowę z obawy, że zechce go opuścić. Zdaje sobie sprawę z tego, że ktoś inny zajął najważniejsze miejsce w sercu Ani, ale wciąż ma nadzieję, że to chwilowe. Przynajmniej ma ją na moment przy sobie. Wciąż są przecież młodzi, wciąż wszystko przed nimi, wciąż jeszcze mają szansę...

Nieważne jak i gdzie realizuje się toksyczny związek. Niezależnie od tego, czy przyczyną trwania w nim jest obawa przed samotnością, koniecznością usamodzielnienia się, bezgraniczna miłość czy litość, bardzo trudno się z niego wyzwolić. Taka relacja uzależnia i niszczy – jak narkotyk. Samodzielna próba wyrwania się z niej – heroiczną próbą zawalczenia o siebie i swoje własne "ja".
_________________
...''Pomimo łez wciąż można biec, ale trzeba tego bardzo chcieć....''
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,04 sekundy. Zapytań do SQL: 7