Strona Główna Witaj na stronach niepije.com.pl
Forum wsparcia, dla osób uzależnionych i współuzależnionych od alkoholu.
Dawniej niepije.net


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Zaczynało się niewinnie (chore myślenie)
Autor Wiadomość
kris1987 

Dołączył: 01 Maj 2011
Posty: 157
Skąd: Południe
Wysłany: Czw Maj 12, 2011 00:31   Zaczynało się niewinnie (chore myślenie)

Ja nie do końca świadomie błąd popełniłem gdzieś w wieku 18-19 lat... gdyż miałem bardzo niską samooceną uważałem że jestem do d... i że każdy np. kolega jest ode mnie lepszy...... drugim błędem było uleganie środowisku w jakim żyłem - większość znajomych zaczynało zabawę z procentami tak koło 16 roku życia, ja wtedy nie miałem pojęcia jak smakuje wódka czy nawet piwo i oczywiście nie paliłem, po prostu mnie to nie kręciło bo uważałem że te zabawki są dla ludzi słabych, a ja miałem inne plany i ambicje (przede wszystkim chciałem się wyrwać gdzieś na studia do jakiegoś miasta) ale później tak koło 18-19 roku życia zaczęły się imprezki, a ja zamiast trzymać się tego że procenty nie są dla mnie zacząłem sobie popijać bo jak to sobie tłumaczyłem, ani nie palę ani nie jeżdże np. na dyskoteki gdzie się dużo piło, więc się chociaż na jednej imprezie napije.... bo nie chce być inny tym bardziej że inni namawiali, ja wypiłem i wtedy poczułem się akceptowany --- oj żebym ja wtedy wiedział tyle co teraz...
No i na początku piłem mało tak tylko dla towarzystwa...inni się upijali a ja nie bo jeszcze wtedy miałem umiar. Aż tu jednego razu wypiłem troszkę więcej i po raz pierwszy zakręciło mi się delikatnie w głowie, zaszumiało i poszułem się rozluźniony, otwarty pewny siebie itd, po prostu pierwszy raz zadziałał na mnie alkohol... i tak sobie wtedy powiedziałem - "chce być cały czas takim człowiekiem jakim jestem po delikatnym spożyciu..." - po prostu poczułem się kimś, znajomi też zauważyli że Krzychu ja wypije to jest inny...."lepszy"
Ale to było idiotyczne myślenie... masakra
 
     
Kasia777 
ujrzeć swoją metę


Pomogła: 2 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 08 Wrz 2010
Posty: 418
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Maj 12, 2011 00:37   

Ja tez byłam nieswiadoma jakw wieku 19 lat po waleniu głową w ścianę psychiatra mi powiedziała ze powinnam chodizc do pokoju na pzreciwko bo jestem uzalezniona od alkoholu i dała mi tegretol. Wtedy to zlałam i uznałam ze ona chyba jest chora i sama powinna tam iść a ona po prostu wiedziła co jest grane. Tylko ja sie musiałam o tym przekonac 13 lat poźniej
_________________
Umyj słonia
 
 
     
kris1987 

Dołączył: 01 Maj 2011
Posty: 157
Skąd: Południe
Wysłany: Czw Maj 12, 2011 00:38   

Później to już poszło z górki bo np. nie wyobrażałem sobie imprezy spotkania bez alkoholu bo przecież jak się napije to będę mógł z kimś pogadać nie będę zestresowany i przede wszystkim jak mi się wtedy wydawało "będę sobą". Z czasem sam zacząłem organizować spotkania na których były procenty... i to był już chyba początek uzależnienia, ale jakby mi ktoś wtedy to powiedział to bym go chyba wyśmiał bo ja przecież byłem "twardy".
Czas leciał imprezka w każdy weekend a tu życie uciekało... Najbardziej wartościowi znajomi realizowali swoje cele - powyjeżdżali na studia itp - też tak chciałem....
Została tylko ekipa od kieliszka, chociaż wtedy za takich ich nie uważałem... - a ja wśród nich byłem takim jak to mówili guru - "Krzychu, ale ty masz mocną głowę" i tego typu teksty
albo "Krzychu jak ty to robisz że w niedzielę pijemy tyle a ty rano wstajesz bez kaca i idziesz do roboty i nic po Tobie nie widać"
Rzeczywiście tak było organizm był już uzależniony więc coraz większe ilości alkoholu nie robiły na nim wrażenia. Kaca oczywiście też nie było - praktycznie nigdy.
Ale było coś wiele mocniejszego - kac moralny.......nienawidziłem tego....i powoli widziałem że życie wymyka mi się z pod kontroli ....
Miałem 22-23 lata i powoli wychodziły konsekwencje mojego jeszcze wtedy weekendowego picia - kłopoty w pracy na uczelni, w domu i życiu osobistym. I w któryś poniedziałek na kacu moralnym wpadła mi w końcu taka genialna myśl "czy moje wszyskie kłopoty nie są związane z tym że pije - pośrednio lub bezpośrednio" "Czy jeżeli bym nie pił to moje życie było by inne - lepsze". Myślę że to już był taki mały przełom w moim myśleniu...
Więc Krzychu twardy i nie będzie pił no i spoko 2-3 tyg.. się udawało..., ale nagle zaczęło mi po tym okresie czegoś brakować więc weekend to się napije pracuje 12 h w tygodniu więc nie zaszkodzi sobie odreagować.... i tak się powtarzało kilka miesięcy 2-3 niepicia
i potem znowu....
_________________
"Zacznę wierzyć w to, że żyć bez Ciebie się da..."
 
     
kris1987 

Dołączył: 01 Maj 2011
Posty: 157
Skąd: Południe
Wysłany: Czw Maj 12, 2011 00:41   

23 rok mojego życia minął.... i zaczęło się robić już naprawdę nieciekawie... Przestałem planować, marzyć... Żyłem z dnia na dzień... Emocje lęki itd dusiłem w sobie, nie wytrzymywałem więc do knajpy, kumpla itp... napijemy się pogadamy i mi przejdzie....
i rano oczywiście kac moralny że znowu.... że pieniądze poszły, że rodzicom obiecałem że już więcej nie... w tym okresie mojego życia już organizm zaczął sie dopominać o swoje...
więc bywało już picie na tygodniu... chociaż rano na 12 lub 10 h do pracy i wiedziałem że znowu będzie kac moralny....No ale jak się nie napić jak się napić już musisz - już takie stadium....
I wtedy powoli powoli zdałem sobie sprawę że albo pić całe życie albo nie pić w ogóle...
Maj 2011 - po wyrwanym z życiorysu kwietniu... Zacząłem szukać pomocy, najpierw znalazłem się tutaj na forum, ale ludzie z forum piszą że najlepszą sprawą będzie jak pójdę na miting.... Przełamałem się i poszedłem mimo iż strasznie się obawiałem, ale nie było tak źle....
Mija 10 dni mojej trzeźwości i jest mi z tym dobrze....
Następny krok -- najprawdopodobniej terapia
Najprawdopodobniej gdyż nie na pisze że na 100% bo za dużo w życiu sobie naobiecywałem...
Grunt że jestem trzeźwy i trzeźwo tu piszę i jestem z siebie zadowolony....
Czas pokaże jak będzie dalej...

_________________
 
     
Kasia777 
ujrzeć swoją metę


Pomogła: 2 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 08 Wrz 2010
Posty: 418
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Maj 12, 2011 00:46   

Ważne co bedzie dziś co będzie w ciągu najblizszych 24 godzin i tak od rana do wieczora. Kropla drązy skałę. dzień do dnia, tydzień do tygodnia, rok do roku ale najwzniejszy jest ten dzien który jest w tej chwili
_________________
Umyj słonia
 
 
     
Kasia777 
ujrzeć swoją metę


Pomogła: 2 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 08 Wrz 2010
Posty: 418
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Maj 12, 2011 00:51   

ja pamietam, ze na poczatku sie dziwiłam czemu w AA liczy sie te 24 godziny a co potem juz mozna sobie pozwolic? Teraz juz wiem, że sa rzeczy niezalezne odemnie od moich checi czy nawet postanowień, ze róznie moze byc bo jestem tylko niedoskonałaym człowiekiem ale najwzniejsz eto cieszyc sie tyym co mam w tej chwili bo nie wiem co bedzie za chwile
_________________
Umyj słonia
 
 
     
kris1987 

Dołączył: 01 Maj 2011
Posty: 157
Skąd: Południe
Wysłany: Czw Maj 12, 2011 00:58   

Doszedłem też do wniosku, że będe musiał zmienić pracę bo ani mnie ona nie satysfakcjonuje na pewno też nie idzie w parze z moimi zainteresowaniami i po prostu pracuje tam tylko dla pieniędzy - żadnej satysfakcji...
Do tego są okresy w roku gdzie pracujemy po 12 h codziennie....
Do tego oczywiście soboty... a w sobotę na uczelni też Cię oczekują, bo mówią że sobota jest dniem niepracującym...
Ciężko po prostu pogodzić mi jedno z drugim, późnej stres, nerwówka, która oczywiście była zaspokajana np. wódeczką...
 
     
kris1987 

Dołączył: 01 Maj 2011
Posty: 157
Skąd: Południe
Wysłany: Czw Maj 12, 2011 01:02   

Zauważyłem też że kiedy pracujemy normalnie czyli po 8 h dziennie i do tego soboty wolne, na uczelni wakacje....dużo mniej wtedy piłem...
Największe kryzysy przychodziły kwiecień-maj - w pracy wymogi na uczelni to samo i do tego dochodziło zmęczenie...najpierw pracą, a później piciem (kac moralny)
 
     
Kasia777 
ujrzeć swoją metę


Pomogła: 2 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 08 Wrz 2010
Posty: 418
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Maj 12, 2011 01:04   

No i byc moze to jest jedno zrozwiazań. pomysl na spokojnie co mógłbys robić, co chciałbys robic i jaki mozesz przyjac kierunek wiadomo od czegos trzeba zaczac wiec byc moze nie beda to kokosy na pozcatku ale moze warto. Warto na pewno zadbac o gęś;);) To wiem z autopsji;);)
_________________
Umyj słonia
 
 
     
Kasia777 
ujrzeć swoją metę


Pomogła: 2 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 08 Wrz 2010
Posty: 418
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Maj 12, 2011 01:08   

Bo to błedne koło. Pracuję bo potzrebuję kasy na zycie i na picie. Pracuję wiecej bo wiecej piję i mam wieksze wyrzty suminia ze sobie pozwoliłam na za wiele. mam kaca moralnego wiec jestem smutna musze sie pocieszyc i napic, fajnie sobie radze w pracy wiec musze to uczcic w koncu wykonuje wszystko perfekcyjnie wszystko jest super zrobione na czas i dokładnie tylko ja musiłam na to poswiecic 14 godzin gdzie inni w tym czasie byli na spacerze na korcie czy na basenie a ja byłam zmeczona i zestresowana wiec musiałam sie napic ;) złosciłam sie na ludzi bo nie byli dosyc ideali nie spełniali moich oczekiwań nnie robili rezczy po mojej mysli wiec musiałam sie napic bo czułam sie skrzywdzona wszystko było przeciwko mnie a najbardziej ja sama
_________________
Umyj słonia
 
 
     
kris1987 

Dołączył: 01 Maj 2011
Posty: 157
Skąd: Południe
Wysłany: Czw Maj 12, 2011 01:08   

Cytat:

No i byc moze to jest jedno zrozwiazań. pomysl na spokojnie co mógłbys robić, co chciałbys robic i jaki mozesz przyjac kierunek wiadomo od czegos trzeba zaczac wiec byc moze nie beda to kokosy na pozcatku ale moze warto. Warto na pewno zadbac o gęś;);) To wiem z autopsji;);)


Masz w 100% rację. Przecież tak naprawdę do tej pracy trafiłem tylko dlatego ponieważ nie dostałem się na studia dzienne, a nie dostałem się wiadomo dlaczego...
I pracuje tam tylko dlatego że pieniądze są przyzwoite i mam na studia i coś tam zawsze odłożę....
Tak zrobię - obronię pracę licencjacką, następnie czas najwyższy będzie się ukierunkować i w końcu przemyśleć na spokojnie i na trzeźwo co chcę robić...
 
     
Kasia777 
ujrzeć swoją metę


Pomogła: 2 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 08 Wrz 2010
Posty: 418
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Maj 12, 2011 01:09   

pijac uwazałam ze sie nagradzam za cizka prace za stres a tak naprawde bardzo sie krzywdziłam
_________________
Umyj słonia
 
 
     
kris1987 

Dołączył: 01 Maj 2011
Posty: 157
Skąd: Południe
Wysłany: Czw Maj 12, 2011 01:10   

Kasia777 napisał/a:
Bo to błedne koło. Pracuję bo potzrebuję kasy na zycie i na picie. Pracuję wiecej bo wiecej piję i mam wieksze wyrzty suminia ze sobie pozwoliłam na za wiele. mam kaca moralnego wiec jestem smutna musze sie pocieszyc i napic, fajnie sobie radze w pracy wiec musze to uczcic w koncu wykonuje wszystko perfekcyjnie wszystko jest super zrobione na czas i dokładnie tylko ja musiłam na to poswiecic 14 godzin gdzie inni w tym czasie byli na spacerze na korcie czy na basenie a ja byłam zmeczona i zestresowana wiec musiałam sie napic ;) złosciłam sie na ludzi bo nie byli dosyc ideali nie spełniali moich oczekiwań nnie robili rezczy po mojej mysli wiec musiałam sie napic bo czułam sie skrzywdzona wszystko było przeciwko mnie a najbardziej ja sama


Sytuacja idealnie opisująca to co się działo przez 3 ostanie lata mojego życia
 
     
kris1987 

Dołączył: 01 Maj 2011
Posty: 157
Skąd: Południe
Wysłany: Czw Maj 12, 2011 01:12   

Kasia777 napisał/a:
pijac uwazałam ze sie nagradzam za cizka prace za stres a tak naprawde bardzo sie krzywdziłam


Dokładnie i do tego jeszcze przecież jestem zmęczony/a to muszę jakoś odreagować, ale co to za odreagowanie skoro na drugi dzień zamiast być zrelaksowanym, człowiek czuł lęk niepokój i moralniaka...
 
     
Kasia777 
ujrzeć swoją metę


Pomogła: 2 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 08 Wrz 2010
Posty: 418
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Maj 12, 2011 01:15   

najlepiej nie podejmowac pochopnie decyzji. Dobrze piszesz napiszesz prace i potem pomyslisz . Ja jak wyszłam ze szpitala psychiatrycznego chciałam rzucic studia, prace wszystko zaczac od nowa. Ale jakos sie tak ułozyło ze w pracy ustaliłam inne zasdy, zaczełam pracowac mniej i to zmnielo moja sytuacje o 180 stopni w szkole wziełam dziekanke i dałam sobie odroczenie decyzji, jak dosżłam do siebie po depresji postanowiłam postawic sobie za priorytet szkołe. Dzis pisze prace magisterska zostało mi kilka egzaminów i jak Bog mi dopomoze to sie obronię w tym roku, chyba ze jest mi pisane inaczej. Wiem ze musze uczynic co w mojej mocy (ludzkiej) zeby do tego dazyc oczywiscie bez jakiegos nacisku czy wyrzeczeń np odpoczynku. Np dzis miałam pisac prace ale nie mam weny wiec weszłam tu i widovvcznie tak miało byc ;) Nie robie sobie juz wyrzutów jak kiedys ze sie lenie czy nie wywiazuje z obowiazków. Wszytsko w swoim czasie. Wiadomo bez pzregiec ale odpoczynek jest jedna z wzzniejszych rzeczy w moim zyciu, której do tej pory nie znałam
_________________
Umyj słonia
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 6