Strona Główna Witaj na stronach niepije.com.pl
Forum wsparcia, dla osób uzależnionych i współuzależnionych od alkoholu.
Dawniej niepije.net


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
List trzeżwiejącego alkoholika do żony.
Autor Wiadomość
jarox48 


Pomógł: 4 razy
Wiek: 62
Dołączył: 12 Cze 2010
Posty: 1538
Skąd: Będzin
Wysłany: Nie Sie 07, 2011 20:44   List trzeżwiejącego alkoholika do żony.

Wiem z tego co mi mówił wczoraj Adrian, że masz być dzisiaj na necie. Wiem też, że to co chcę tutaj napisać było by mi ciężko powiedzieć Ci osobiście. Poza tym sama mówiłaś niejednokrotnie, że tam w kafejce nie da się szczerze i otwarcie porozmawiać. Dlatego proszę Cię abyś zanim się ze mną skontaktujesz, (o ile wogóle będziesz miała chęć na kontakt ze mną po przeczytaniu tego co tu napiszę) przeczytała to ze spokojem i przemyślała.
Sam nie wiem jak mam zacząć to co chciałbym Ci powiedzieć. Mam nadzieje, że myśli same pozwolą mi się uwolnić z mego umysłu. Nie będę tu pisał o Tobie, postaram się ograniczać do samego siebie.
Sytuacja jaka jest między nami w obecnej chwili zaczyna mnie przerastać. Do tej pory wydawało mi się, że umię sobie radzić z problemami. Jednak to co jest między nami to poniekąd problem, który tkwi w mojej głowie już od dłuższego czasu. Wydawało mi się, że jest wszystko w porządku, że muszę dać czas czasowi. Jednak widzę na dzień dzisiejszy, że im więcej tego czasu upływa, tym bardziej moja psychika zaczyna się buntować. Zaczynam dostrzegać elementy, które wręcz krzyczą w mojej głowie "zrób coś z tym". A ja uważałem, że mam dość siły aby rozwiązać każdy problem, który będzie mi przeszkadzał w moim trzeżwieniu, w moim życiu. Widzę, że się myliłem. Sytuacja jaka panuje między nami powoduje, że zaczynam się cofać w rozwoju mojego trzeżwienia. Od kilku dni moje myśli zakrząta obraz NAS.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że tak szczerze to nie widzę już żadnych elementów które mogły by pomóc mi w utrzymaniu tego NAS. Zdaje sobie sprawę z tego, że wiele w swoim życiu wyrządziłem Ci krzywd. Pozbawiłem Cię radości z życia, pozbawiłem poczucia bezpieczeństwa, stabilizacji życiowej. Wiem, że Twoją świadomość i myśli, zapełniłem czarnymi, powiewających grozą, wspomnieniami. Jeżeli jeszcze kiedyś będę miał okazje i Ty tego będziesz chciała, to będę sie musiał przed Tobą, z tych wyrządzonych Ci krzywd - rozliczyć. To jest jeden z elementów mojej trzeżwości, mojego być albo nie być.
Nie chcę już wracać do miejsca gdzie byłem wiele razy, do miejsca gdzie zaczynała się moja abstynencja i ponowne wracanie do ciągów alkoholowych. Dzisiaj już mam tę świadomość, że po każdym moim "niepiciu" moje ciągi, moje ponowne picia, były jeszcze bardziej destrukcyjne, bardziej niszczycielskie. Dzisiaj wiem, że każda moja przerwa w piciu, wzmacniała moją siłę na ponowne picie. Ale dzisiaj wiem też, że nie zaczynałem swojej przygody z alkoholem po to, aby zostać alkoholikiem. Wiem również, że samo "niepicie" jakie stosowałem do tej pory, wcześniej czy póżniej zaprowadzi mnie tam gdzie byłem już wiele razy. Dlatego dzisiaj trzeżwieję w pełnym tego słowa znaczeniu. A chcąc trzeżwieć naprawdę i przedewszystkim dla samego siebie, muszę na gorąco rozwiązywać swoje problemy, stawić czoła życiu, być szczerym wobec samego siebie. Umieć wreszcie powiedzieć NIE, tam gdzie sytuacja może zagrozić mojemu trzeżwemu życiu.
A właśnie to co jest na chwilę obecną między nami, jest dla mnie zagrożeniem. Nie mogę żyć w zawieszeniu, w oczekiwaniu na gwiazdkę z nieba. Nie mogę też już w żaden sposób wpłynąć na Ciebie. Moje pomysły już się wyczerpały. Ile mogłem przez ten ostatni rok mojego trzeżwienia, tyle zrobiłem. Dawałem czas czasowi, starałem się w jakiś sposób i na ile Ty oczywiście tego chciałaś, pokazać Ci, że jestem gotowy do zmian w swoim życiu. Napewno masz przez ten okres mojego trzeżwienia, wiele przykładów, że nic się nie zmieniam, że jaki byłem taki jestem nadal. Wcale nie przeczę, że tak jest. Nie sposób w ciągu roku, zmienić to co się wpajało w swoją świadomość i zachowanie, przez 30 lat. Czasu nie cofnę, ale wiem na chwilę obecną, że moglibyśmy jeszcze razem stworzyć piękny związek, oparty na szczerej i budującej miłości. Jednak aby taki związek stworzyć musimy chcieć tego oboje. Nie może być w naszym budowaniu, obojętności, zakłamania, oczerniania, wracania do przeszłości, poczucia krzywdy, obwiniania. Nie chcę już dłużej tkwić w próżni. Nie chcę już dalej wysłuchiwać "przecież jesteśmy razem". Bo czyż my jesteśmy razem? Myślę, że już dawno nie byliśmy razem, a kto wie czy od samego początku te "razem" było takie do końca.
Sama wiesz doskonale, że już nie raz była dyskusja na ten temat. Nigdy jednak ani Ty ani ja nie doprowadziliśmy jej do końca. Nigdy żadne z nas nie zdobyło się na odwagę, aby podjąć jakiekolwiek kroki do wypowiedzenia tego magicznego słowa -NIE. Znasz moje zdanie na temat przyszłości naszego związku. Już nie raz Ci je przedstawiałem. Szczerze mówiąc, to sam nie wiem dlaczego, jednak bardzo bym chciał stworzyć z Tobą prawdziwy związek. Może tkwi we mnie jeszcze poczucie winy, może chęć wynagrodzenia krzywd które Ci wyrządziłem. Nie wiem, sam nie wiem. Wiem tylko jedno, to co mnie trzyma przy mojej chęci bycia z Tobą to napewno nie jest miłość. Dzisiaj znam prawdziwe pojęcie słowa miłość i przyjażń, dlatego wiem, że to co czuję do Ciebie to napewno nie jest miłość. A co to jest? Jeszcze raz powtórzę - nie wiem. Może to jest przywiązanie, może mój umysł daje sobie prawo własności do Ciebie, może obawa przed ponownym zranieniem Ciebie, może asekuracja (że Cię zostawiłem i wszyscy wokół będą mogli mieć żal do mnie oto), może czakam aż Ty podejmiesz decyzję. Nie wiem, naprawdę nie wiem. Zastanawiałem się już wiele razy nad tym, co mnie trzyma w tym zawieszeniu. Nie mogę znależć odpowiedzi.
Ale powiem Ci, że na chwilę obecną, nie ważne jest dla mnie to co mnie trzyma przy Tobie. Na chwilę obecną, ważne jest dla mnie to, że wiem, że jeżeli będziemy tego oboje chcieli, to jesteśmy w stanie stworzyć coś pięknego. Coś co obojgu raczej nie dane było poznać. Jest to napewno długa droga, ale możliwa do przebycia. Już Ci kiedyś wspominałem, że ja ze swej strony jestem gotów obnażyć się przed Tobą z całego mojego życia. Ty jedynie musisz być gotowa aby tą moją nagość przyjąć i małymi kroczkami też dążyć do bliskości. Powolutku zacząć otwierać drzwi do siebie, wpuszczać mnie w swoje problemy, zmartwienia, kłopoty. Dać mi przyzwolenie abym znał Twoje najskrytsze myśli, marzenia, troski.
Wiem, że nie jest to wcale takie proste. Jednak wiem też, że bez tego nie mamy szans na zbudowanie nowego związku. Czas też nie wchodzi już tutaj w rachubę, bo zaczyna działać na moją niekorzyść. A Ty niestety jeszcze pogłębiasz negatywnie tą patową sytuację. Nie mam do Ciebie żadnych żali bo i mieć nie mogę. Jednak są sytuacje w których mój umysł buntuje się przeciwko trwaniu w tym wszystkim. Moja świadomość za wszelką cenę dąży do narmalności. A jest wiele spraw w naszym obecnym "związku", które samoczynnie, powodują bunt mojego umysłu. Nie będę tutaj wyliczał tych spraw, gdyż staram się je na gorąco eliminować z moich myśli. Dlatego też nie chciałbym przywoływać w pamięci, tego co już nie istnieje. Nie chcę ani siebie ani Ciebie, wprowadzać w stan dyskomfortu psychicznego. Dla mnie jest ważna chwila obecna i to co na jej podstawie możemy zbudować, bez jakiegokolwiek obwiniania jedno drugiego i szukania dziury w całym.
Zapewne zapytasz mnie, tak jak zawsze, co jest dla mnie tą normalnością, co jest dla mnie tym czymś pięknym? Już potrosze odpowiedziałem Ci na to pytanie powyżej. Dla uściślenia dodam, że dla mnie normalność w związku małżeńskim, to jest stworzenie jedności a nie tak jak to było do tej pory w naszym związku, że byliśmy razem ale jednak każdy był osobno. Zbudowaniem między nami mostów porozumienia, oddania i całkowitego zaufania. Zburzenia wszelkich murów a zbudowania łączących nas więzi. Ujawnienia lęków, trosk, zazdrości czy niewygodnych faktów dotyczących przeszłości, odsłanięcia się nawzajem i pięlęgnowania tej nagości.
Wiem, że nie jest to wcale takie proste, ale uwierz mi jest to możliwe. Powiesz mi jak zwykle, że znów bujam w obłokach. I zgodzę się z Tobą, gdyż dla mnie na dzień dzisiejszy owe obłoki (jak Ty to nazywasz) mogą mi przynieść stabilizację zarówno psychiczną jak i fizyczną i dać trzeżwość. To co mogę zrobić w realnym świecie, raczej wszystko mam poukładane. No może poza sytuacją między nami, która myślę, że po tym co tutaj napisałem, też powinna się wyjaśnić.
Jeszcze raz przypomnę, moje zdanie znasz. Teraz wybór należy tylko i wyłącznie do Ciebie. Ja ze swej strony powiem Ci tylko, że też dokonałem wyboru. Co prawda jest on uzależniony jeszcze od Twojej decyzji, ale jest. Nie będę dalej trwał w nicości, albo się decydujemy na poniesienie trudów budowania nowego związku oboje, albo ja kategorycznie przeciwstawiam się dalszemu wciąganiu się w marazm i mówię głośno - NIE.
Nie życzę sobie też od tej pory rozmów opartych na obwinianiu, paplaniu się w gównie, rozpamiętywaniu przeszłości, szukaniu winnych i dziury w całym. Jeżeli uznasz, że jesteś w stanie podołać temu co tu pisałem, że masz wogóle chęć tworzenia tego ze mną, to ja jestem otwarty i czekam na Ciebie. Jeżeli natomiast boisz się otworzyć drzwi przed czymś nowym, nieznanym i nie chcesz podejmować ryzyka, to ja osobiście mogę życzyć Ci tylko wszystkiego najlepszego na obranej drodze życia. Niestety nie jestem Ci w stanie dać żadnych gwarancji na to, że to wszystko o czym tutaj pisałem musi się udać. Mogę Cię jedynie zapewnić, że będę robił wszystko co w mojej mocy - jeszcze raz powtarzam - co w mojej mocy, aby dać Ci to o czym pisałem. Ale musisz też sobie uświadomić, że dając będę też wymagał abyś powolutku zaczęła i Ty oddawać to co dostaniesz. Jeżeli nie będziemy oboje otwarci na dawanie i otrzymywanie to nawet nie podejmujmy próby podtrzymywania tego toksycznego związku.
Nie powiem tutaj, że czekam niecierpliwie na Twoją odpowiedż, gdyż jaka ona nie będzie to myślę, że w obojgu z nas obudzi nadzieję na nowe, normalne, jak to ja mam w naturze mówić, życie. Czy będziemy razem czy osobno, to napewno każde z nas będzie dążyć do tego aby nasze życie dawało nam więcej radości niż do tej pory.
Pozdrawiam Cię bardzo gorąco i życzę Ci zarazem obrania satysfakcjonującej Cię drogi i bez względu na to gdzie skierujesz swoje kroki, całkiem szczerze życzę Ci szczęścia i spełnienia Twoich najskrytszych marzeń.

Jarek
_________________
WIERZYLEM W SWOJE SLOWA LECZ SLOWA ULECIALY
 
 
     
dora 
Moderator


Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 26 Mar 2010
Posty: 4423
Wysłany: Nie Sie 07, 2011 21:14   

Jarku....nie mozna ciagnac czegoc, co tak naprawde nie istnieje...Zyles nadzieja na naprawe zwiazku, ale to byla tylko Twoja nadzieja. Naprawic mozna by bylo ale pod warunkiem, ze mieszkalibyscie razem....razem tego chcieli...sytuacje bylyby namacalne...a nie na odleglosc :-P Moim zdaniem nie mozna naprawic juz niczego, w sytuacji gdy nastepuje rozwiazanie wiezi emocjonalnej miedzy ludzmi. To wlasnie ta wiez jest najwiekszym problemem...jest do nienaprawienia...niestety ale tak jest :-(
Po przeczytaniu tego listu mialabym watpliwosci do tego czy wrocic do Ciebie, gdybym byla Twoja zona oczywiscie....Przeczytaj go jeszcze raz, a dojdziesz mysle tez do takiego wniosku. Nie doczytalam nic na temat tego, zebys pochwalil choc jednym slowem zone w tym liscie :-( Piszesz tylko, ze ''ja to, ja tamto) ze nie kochasz etc. hmmm a zreszta nie tak zalatwia sie spraw miedzy soba...ale to tylko moje zdanie. Ty mozesz miec inne spojzenie , bo to Ty jestes autorem tego listu i swoich mysli :lol:

pozdrawiam <cmok>
_________________
...''Pomimo łez wciąż można biec, ale trzeba tego bardzo chcieć....''
 
     
jarox48 


Pomógł: 4 razy
Wiek: 62
Dołączył: 12 Cze 2010
Posty: 1538
Skąd: Będzin
Wysłany: Nie Sie 07, 2011 21:29   

DOROTKO

Jeżeli chodzi o mnie to ja nie chciałem naprawiać czegoś co już dawno nie było do naprawienia......chciałem zbudować nowy związek....co do pochwał to ten list nie miał na celu ani chwalenia ani ganienia.....a co do załatwienia sprawy, to ten sposób został mi już jako jedyny abym mógł jej cokolwiek przekazać.....zresztą to tak jak powiedziałaś mój wybór i moja decyzja.....i jedynie ja znam realia jakie panują między nami......

>cmok2> >cmok2> >cmok2>
_________________
WIERZYLEM W SWOJE SLOWA LECZ SLOWA ULECIALY
 
 
     
dora 
Moderator


Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 26 Mar 2010
Posty: 4423
Wysłany: Nie Sie 07, 2011 21:34   

Jarku <cmok> <cmok>

Za odwage napisania tego listu masz ode mnie 5+
_________________
...''Pomimo łez wciąż można biec, ale trzeba tego bardzo chcieć....''
Ostatnio zmieniony przez dora Nie Sie 07, 2011 22:16, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
jacek78 
gadzet


Pomógł: 14 razy
Wiek: 47
Dołączył: 26 Mar 2010
Posty: 4449
Skąd: Skawina
Wysłany: Nie Sie 07, 2011 22:05   

jarox48,
Jarku
Jak Ja przeczytałem ten list, to też odniosłem takie wrażenie jakbyś Ty sam chciał zakończyć ten związek.Sam piszesz tam, że nie czujesz już żadnej miłosci.Więc myśle że jakbym był pratnerką, to też bym dał odpowiedź że nie chce już się wiązać z Tobą.Po co się znów jednoczyć jak niema miłosci.Dla mnie to jest chory związek istniejący tylko po to aby.np dzieci widziały że jest małżeństwo czy aby być już z kimś do końca zycia ale tylko być.Takie tylko przykłady podaje.
Podobnie jest w zajmowaniu sie sobą.Piszesz tam dużo, że teraz już nie wchodzisz w rodzine tylko zajmujesz się sobą.Że nie trzeżwiejesz dla nikogo tylko dla siebie.
Podobnie jest jak kiedyś było u mnie, jak Ja żonie mówiłem aby szła na terapię czy na Al-anon.Albo mówiłem, że Ja sie zmieniam wiec TY też rób coś ze sobą.Ja sobie radzę ze złoscią a TY nie.Tylko umiałem patrzeć na żonę.
W koncu odpusciłem, bo wiedziałem że Ja mam się zajmowac sobą.Żona w końcu kiedyś zajmię się może sama swoimi problemami.I tak jest teraz.
Żona chodzi an Al-anoa.Zaczeła jezdzić ze mną do psychologa, bo widziała że jej jest to potrzeebne.Zaczeła przyglądac sie swoim zachowaniom a nie moim i mnie krytkować.Zmiana nastąpiła ogromna.Kochamy sie coraz bardziej.Dzieci sie zmieniły i niema tych krzyków.Nie myślimy już jak kiedyś, że lepiej się rozstać bo niedamy rady tak ze sobą żyć.
Także dobrze jest patrzeć na siebie i siebie zmieniać.A druga osoba sama zacznie cos ze sobą robić, widząc że partner już nie wchodzi w jej "prywatne" życie.
To co sie jeszcze doczytałem tam, to to że są stawiane warunki.Albo sie zmienisz albo nici z tego itp.
Także myśle że też chcesz aby to małżeństwo jakby miało przetrwać wyglądało tak jak Ty chcesz.
Oczywiscie Jarku to tylko moje myśli i tak to odebrałem czytajac.Ale to jest Twój list i ty wiesz co robisz.
pozdrawiam i życze aby było ci dobrze <czesc>
_________________
Jacek AA



"Wszyscy wiedzą,że czegoś nie da się zrobić i przychodzi taki jeden, który nie wie, że się nie da i on to właśnie robi"
Albert Einstein
 
 
     
Mariusz 


Pomógł: 15 razy
Wiek: 54
Dołączył: 24 Mar 2010
Posty: 2176
Wysłany: Nie Sie 07, 2011 22:12   

Jarek napisał prawdę, to co czuł, po co zmyślać i mieć zmyślone "życie"

Jarku, miałeś odwagę by wreszcie zawalczyć o przyszłość, bo zawieszenie w czasie nie służy niczemu.
To dobrze zrozumieć siebie i nie bać się realizować konsekwentnie tego co uważa się za słuszne i dobre.

Powodzenia w nowym, prawdziwym życiu <czesc>
_________________
Brak śniegu to znak, że go nie ma ;-) . Co nie znaczy, że nigdy nie spadnie...
 
 
     
jarox48 


Pomógł: 4 razy
Wiek: 62
Dołączył: 12 Cze 2010
Posty: 1538
Skąd: Będzin
Wysłany: Nie Sie 07, 2011 22:23   

JACKU <czesc>

jacek78 napisał/a:
Sam piszesz tam, że nie czujesz już żadnej miłosci.

Jacku na temat pojęcia prawdziwej miłości to moglibyśmy przegadać pół nocy.....ja osobiście uważam, że to co do tej pory uważałem za miłość, ma nie wiele wspólnego z prawdziwą niczym nie skażoną miłością.....
jacek78 napisał/a:
Po co się znów jednoczyć jak niema miłosci

Nie jednoczyć się a zbudować nowy prawdziwy związek.....
jacek78 napisał/a:
Że nie trzeżwiejesz dla nikogo tylko dla siebie.

Jeżeli Ty JACKU trzeżwiejesz dla rodziny, to trzeżwiej dla n iej dalej, ja trzeżwieje sam dla siebie....
jacek78 napisał/a:
aby szła na terapię czy na Al-anon.Albo mówiłem, że Ja sie zmieniam wiec TY też rób coś ze sobą

Ja wcale nie wymagałem od niej żadnych terapii, tylko otwartości, szczerości i chęci stworzenia nowego związku....
jacek78 napisał/a:
Albo sie zmienisz albo nici z tego

Jacku jeszcze raz powtórzę nie zmienić ale otworzyć
jacek78 napisał/a:
to tylko moje myśli i tak to odebrałem czytajac

Jacku każdy ma prawo do swoich myśli i ocen......jest wporzo...ja się czuje lekko i to jest najważniejsze.....a Wy choćbyście rzucali na mnie gromy i tak nie jesteście w stanie zmienić mojego samopoczucia......może kiedyś w przyszłości będziemy lepszymi przyjaciółmi niż mężem i żoną ???
_________________
WIERZYLEM W SWOJE SLOWA LECZ SLOWA ULECIALY
Ostatnio zmieniony przez jarox48 Nie Sie 07, 2011 23:08, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
jarox48 


Pomógł: 4 razy
Wiek: 62
Dołączył: 12 Cze 2010
Posty: 1538
Skąd: Będzin
Wysłany: Nie Sie 07, 2011 22:26   

MARIUSZ <czesc>

Wielkie dzięki.....tak jak napisałeś i co ja też w swoim liście zaznaczyłem, miałem już dość tej próżni i zachowań KAROLINKI.....powodowało to wręcz moje cofanie się w trzeżwieniu, żeby nie powiedzieć, że już zaczynałem odczuwać efekt nawrotu.....
_________________
WIERZYLEM W SWOJE SLOWA LECZ SLOWA ULECIALY
 
 
     
jacek78 
gadzet


Pomógł: 14 razy
Wiek: 47
Dołączył: 26 Mar 2010
Posty: 4449
Skąd: Skawina
Wysłany: Nie Sie 07, 2011 22:47   

jarox48,
Widze że Cie zdenerwowało to co napisałem :evil: ( bo nawet nie dałeś emotki <czesc> ale w innym poscie dałeś.Taki mały detal ale jaki widoczny :roll: )Ale masz do tego prawo
jarox48 napisał/a:
Jeżeli Ty JACKU trzeżwiejesz dla rodziny, to trzeżwiej dla n iej dalej, ja trzeżwieje sam dla siebie....

Czy ja napisałem że trzeźwije dla rodziny?Najpierw trzeba przeczytać dobrze zdanie i dalszą tresć, a pózniej pisać ;-)
jarox48 napisał/a:
Ja wcale nie wymagałem od niej żadnych terapii, tylko otwartości, szczerości i chęci stworzenia nowego związku

Napisałem tam, że kiedyś wymagałem od niej ale w końcu odpusciłem i żona zaczeła zajmowac sie sama sobą, widząc że ja zajmuję się tylko sobą
Nie pisze też co Ty masz wymagać, tylko pisałem jak Ja robiłem
jarox48 napisał/a:
Jacku każdy ma prawo do swoich myśli i ocen

Też tak uważam ;-)
jarox48 napisał/a:
......może kiedyś w przyszłości będziemy lepszymi przyjaciółmi niż mężem i żoną ???

Tego Ci życzę <czesc>
_________________
Jacek AA



"Wszyscy wiedzą,że czegoś nie da się zrobić i przychodzi taki jeden, który nie wie, że się nie da i on to właśnie robi"
Albert Einstein
 
 
     
jarox48 


Pomógł: 4 razy
Wiek: 62
Dołączył: 12 Cze 2010
Posty: 1538
Skąd: Będzin
Wysłany: Nie Sie 07, 2011 23:14   

jacek78 napisał/a:
jarox48,
Widze że Cie zdenerwowało to co napisałem


JACKU <czesc>

Oprócz KAROLINKI, nic i nikt już od dłuższego czasu nie jest w stanie mnie wyprowadzić z równowagi ani też odebrać mi mojej pogody ducha......a co do emotki to przeszedłem odrazu do cytowania selektywnego, dlatego też zabrakło przywitania z Tobą......błąd jak widzisz wyżej naprawiłem i sorki.....napewno nie było tam ani krzty złości z mojej strony.....

Pozdrawiam

Jarek alkoholik
_________________
WIERZYLEM W SWOJE SLOWA LECZ SLOWA ULECIALY
 
 
     
jacek78 
gadzet


Pomógł: 14 razy
Wiek: 47
Dołączył: 26 Mar 2010
Posty: 4449
Skąd: Skawina
Wysłany: Nie Sie 07, 2011 23:20   

jarox48 napisał/a:
napewno nie było tam ani krzty złości z mojej strony.....
ok.Ja nie mówie czy nie myśle tak.Po prostu tak to odebrałem i mały szczegół ale jaki dla mnie przynajmniej ważny :-P
pozdrawiam <czesc>
_________________
Jacek AA



"Wszyscy wiedzą,że czegoś nie da się zrobić i przychodzi taki jeden, który nie wie, że się nie da i on to właśnie robi"
Albert Einstein
 
 
     
Mietek 
Mietek


Pomógł: 23 razy
Wiek: 75
Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 3734
Skąd: Grójec
Wysłany: Nie Sie 07, 2011 23:43   

Jarek,
nie ukrywam że dwukrotnie Twój list przeczytałem, żeby upewnić się co do jego treści.
Powiem więcej, gratuluję odwagi. Bo tu naprawdę trzeba odwagi żeby coś takiego napisać.
Zadać pytanie czy w naszym związku była prawdziwa miłość?
Myślę że na odpowiedź na swój list mimo wszystko poczekasz. Nie wiem jak długo, jednak poczekasz.
To jednak wymaga przemyśleń, bo w tej chwili Ty oddałeś inicjatywę drugiej stronie.
To i dobrze, Ty zrobiłeś co w Twojej mocy, czytałem o tym w Twoim macierzystym temacie, teraz ruch drugiej strony.
Chciałbym Ci życzyć pomyślnego rozwiązania problemu i życzę Ci tego.
Jednak mam trochę wątpliwości co do pozytywu, więc dopiszę, chciałbym się mylić.

Mimo wszystko Pogody Ducha Ci życzę, nadto kolejnych 24 h. <czesc>
_________________
% mnie nie zabiły, to znak, że mam jeszcze coś do zrobienia
 
 
     
jarox48 


Pomógł: 4 razy
Wiek: 62
Dołączył: 12 Cze 2010
Posty: 1538
Skąd: Będzin
Wysłany: Pon Sie 08, 2011 10:22   

MIECIU <czesc>

Mietek napisał/a:

Chciałbym Ci życzyć pomyślnego rozwiązania problemu i życzę Ci tego.
Jednak mam trochę wątpliwości co do pozytywu, więc dopiszę, chciałbym się mylić.


Jak wiesz z mojego macierzystego tematu, problem się rozwiązał na gorąco......czy pozytywnie czy też nie ????? uważam, że co osoba tyle będzie myśli.....dla mnie samego napewno pozytywnie.......wyrzuciłem ze swego plecaka największy kamień, który ciążył mi już od dawna......jestem wolny i trzeżwy........nie piszę tutaj o wolności papierkowej, jestem wolny od wszelkich problemów, moją energię mogę spożytkować na moje trzeżwienie, na moje budzenie się do życia....nie chcę już dłużej spać, chcę się obudzić, chcę naprawdę żyć.....chcę porzucić wszystkie etykiety jakie przykleiło mi życie......od wczoraj już nic nie jest w stanie zamącić w mojej psychice.....problem KAROLINKA i ja, tkwił w mojej głębi już od dawna, tylko ja nie zdawałem sobie z tego sprawy......a może i nie chciałem zdawać......MIECIU w ostatnim okresie tak wyćwiczyłem swoją psychikę, że jak tylko pojawiały się w moim umyśle czarne myśli, to na bieżąco eliminowałem je z mojego umysłu.....oczywiście mówię tutaj o historiach na które nie miałem wpływu......wydawało mi się, że problem ja i KAROLINKA, wymaga jeszcze czasu......wydawało mi się, że wszystko idzie prawidłową drogą......niestety, urusł do niebotycznych rozmiarów.....do rozmiarów poważnego nawrotu.......moje myśli były czyste od tego problemu, jednak moja świadomość przechowywała go skrzętnie w sobie.....
MIECIU z soboty na niedzielę nie mogłem spać do 3 w nocy......niby myśli były czyste, a jednak problem tkwił......zaczynałem odczuwać stan w jakim byłem przed leczeniem psychotropami, przed terapią......nawet nie wyobrażasz sobie mojej reakcji - ja człowiek (jak mi się wydawało) poukładany, umiejący sobie już radzić z problemami, cały się trzęsę.......co jest ?? zapytałem się mojej SIŁY WYŻSZEJ......i BÓG dał mi odpowiedż - jesteś tchórzem, szukasz mnie a nie widzisz ile cierpienia zadajesz sobie i KAROLINCE, co mi z twoich podziękowań każdego wieczoru, jak ty nie chcesz mnie odnależć
MIECIU rozpoczynam proces budzenia się z zewnętrznej rzeczywistości......zaczynam zauważać i wyciągać na światło dzienne swoją niepoznawalną świadomość, moje wewnętrzne JA......dziękuję WAM WSZYSTKIM, bo po trosze to i WASZA zasługa......tutaj z WAMI rozpoczął się mój proces PRZEBUDZENIA I TRZEŻWIENIA......
BASIU SZCZEGÓLNE PODZIĘKOWANIE TOBIE
GDYŻ ROZMOWY JAKIE PROWADZIMY
WNIOSŁY NAJWIĘCEJ W MOJE PRZEBUDZENIE


Pozdrawiam gorąco

Jarek alkoholik
_________________
WIERZYLEM W SWOJE SLOWA LECZ SLOWA ULECIALY
 
 
     
Halinka 
Siła spokoju.


Pomogła: 27 razy
Wiek: 71
Dołączyła: 25 Mar 2010
Posty: 4469
Skąd: podkarpacie
Wysłany: Pon Sie 08, 2011 11:46   

Wczoraj jak przeczytałam list,miałam mieszane uczucia,ale dzisiaj po wyjaśnieniach rozumiem więcej i myślę,że tylko Ty wiesz ile Cię to kosztowało wysiłku,żeby tak otwarcie postawić sprawę.
Tylko jedno-nie można stworzyć całkiem nowego związku na starej bazie,zawsze pozostanie przeszłość.
:lol:
_________________
Halinka

Nie żałuj, nigdy nie żałuj, że mogłeś coś zrobić w życiu, a tego nie zrobiłeś. Nie zrobiłeś , bo nie mogłeś.
STANISŁAW LEM
 
 
     
jarox48 


Pomógł: 4 razy
Wiek: 62
Dołączył: 12 Cze 2010
Posty: 1538
Skąd: Będzin
Wysłany: Pon Sie 08, 2011 14:03   

HALINKO >cmok2>
Halinka napisał/a:
myślę,że tylko Ty wiesz ile Cię to kosztowało wysiłku,żeby tak otwarcie postawić sprawę.

Pzyznam Ci się szczerze, że więcej wysiłku kosztowało mnie trwanie w świadomości, że jest wszystko w porządku.....czekanie na gwiazdkę z nieba.....w ostatnim okresie jestem człowiekiem otwartym na świat, na ludzi......na dzień dzisiejszy PRAWDA jest dla mnie zarazem SZCZĘŚCIEM.......nie umię przejść obok fałszu, krzywdy ludzkiej obojętnie, a o ile coś takiego mi się zdarzy, to bardzo gniecie me sumienie....także wcześniej czy póżniej muszę eliminować owe gniecenie.....tylko tutaj był trochę inny problem, gdyż mi wydawało się, że wszystko przebiega prawidłowo.....
Halinka napisał/a:
nie można stworzyć całkiem nowego związku na starej bazie,zawsze pozostanie przeszłość.

Może i nie można, ale jedno wiem napewno, ta przeszłość mogła by stworzyć coś naprawdę pięknego.......przecież my z KAROLINKĄ znamy się już jak łyse konie.....każdy nasz grymas, każde zachowanie, każda myśl są już rozpoznawalne.......znamy nasze wady, możemy dążyć wspólnie do eliminowania ich na gorąco....znamy nasze zalety, możemy budować na nich zaufanie.....wystarczy zatrzasnąć drzwi za przeszłością a zacząć żyć terażniejszośćią.......
A czy uważasz, że tworzenie nowych związków nie może przynieść nam rozczarowań ????
nie może wplątać nas w pułapkę ?????
czy sami nie będziemy grać roli aniołków, których tylko do rany przyłóż????? ja osobiście uważam, że ta przeszłość napewno mogła by nam pomóc.....ale każdy ma prawo do swojego zdania, a poza tym, na chwilę obecną jest to już najmniej ważna sprawa......

Pozdrawiam >cmok2>

Jarek alkoholik
_________________
WIERZYLEM W SWOJE SLOWA LECZ SLOWA ULECIALY
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,05 sekundy. Zapytań do SQL: 6