Strona Główna Witaj na stronach niepije.com.pl
Forum wsparcia, dla osób uzależnionych i współuzależnionych od alkoholu.
Dawniej niepije.net


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Zamknięty przez: dora
Pią Sty 07, 2011 20:12
Placz za utraconym dziecinstwem...DDA
Autor Wiadomość
dora 
Moderator


Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 26 Mar 2010
Posty: 4423
Wysłany: Pią Sty 07, 2011 20:11   Placz za utraconym dziecinstwem...DDA

DDA noszą w sobie wiele łez, a każda z nich związana jest z czymś, co bezpowrotnie straciły. Za każdą z nich kryje się informacja o niezaspokojonych dziecięcych pragnieniach. Dlatego tak ważne jest pozwolenie sobie na płacz, na okazanie smutku i żalu. To oczyszcza, uspokaja i umożliwia uporządkowanie sfery uczuć i relacji z rodzicami.

Kiedy myślę o tym, czym wyróżniają się dorosłe dzieci alkoholików spośród innych moich pacjentów, przychodzą mi przede wszystkim na myśl łzy, jakie pojawiają się w ich oczach, gdy rozmawiamy o relacjach z rodzicami. Reagują wtedy jak dzieci: zaciska się im gardło, trudno im mówić, nie panują nad emocjami (czego dowodem są właśnie ich łzy). Dzieje się to właściwie automatycznie, jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

Niektóre DDA próbują zdecydowanie odciąć się od tego, więc mówią o swoim dzieciństwie tak, jakby zdawały relację z obojętnego im wydarzenia.

Za wszelką cenę unikają opisywania własnych doświadczeń, bo w ten sposób łatwiej im powstrzymać łzy. Skrywane usilnie, wypływają jednak zwykle nieoczekiwanie, na przykład w czasie lektury artykułu o zaniedbanych dzieciach lub oglądania filmu o dziecku, które odnalazło swojego rodzica.

Rozżalenie, jakie ogarnia DDA, kiedy mówią o swoich rodzicach, może dotyczyć bardzo różnych spraw. Jedną z nich jest nieobecność matki czy ojca, ich fizyczna lub emocjonalna niedostępność. Kasia tak pisze o depresji swojej matki i późniejszym jej piciu: „Paraliżują mnie żal i gniew o to, że nauczono mnie widzieć wszystko w czarnych barwach. Z powodu emocjonalnej niedostępności mam dużo problemów w kontaktach z ludźmi”. Aga ma żal do mamy o to, że wprowadziła ją, małe dziecko, bardzo szybko w świat dorosłych, niezrozumiałych zasad i problemów. Ma też dużo żalu do ojca, który uczynił jej dzieciństwo piekłem. Iza pisze: „Mam żal do rodziców, a zwłaszcza do mamy, że szybciej się go nie pozbyła, nie bylibyśmy teraz z rodzeństwem kalekami emocjonalnymi”.

Jej słowa z pewnością bliskie są wielu DDA.

Brak spokoju, brak poczucia bezpieczeństwa, brak oparcia w rodzicach, czyli – krótko mówiąc – niezaspokajanie podstawowych potrzeb emocjonalnych, to codzienność dzieci w rodzinach alkoholowych. Często dochodzą do tego głód czy ubóstwo. Oczywiście tego rodzaju doświadczenia są udziałem także dzieci ze „zwyczajnych” rodzin. Im jednak wolno odczuwać żal spowodowany uświadomieniem sobie, że inni mają to, czego one nie mają. Dzieciom z rodzin alkoholowych nawet to jest zabronione.

Generalnie opłakiwanie strat ludzie mogą rozpocząć dopiero wtedy, gdy w pełni dotrze do nich, co stracili, i gdy znajdą kogoś, kto zrozumie i przyjmie ich żal. To często oznacza, że dziecięce żale uświadamiają sobie w pełni dopiero jako dorośli ludzie, niekiedy już po śmierci rodziców. Dopóki tak się nie stanie, tłumią w sobie smutek, żal i rozgoryczenie, bo łatwiej się od tych emocji odciąć, starać się ich nie doświadczać niż je przeżyć. Boją się, że gdy ich dopadną, to zwariują lub wpadną w depresję, z której już się nie podźwigną. Odcinając się od tych uczuć, popadają z czasem albo w rodzaj psychicznego odrętwienia (by nie czuć tego, co boli, przestajemy w ogóle odczuwać), albo w rodzaj psychicznej nadwrażliwości (na wszystko i na wszystkich reagujemy rozżaleniem i poczuciem skrzywdzenia). Niezależnie od wieku i realiów życia, stwarzają wrażenie nieustannie pogrążonych w żalu, rozgoryczonych staruszków.

Powstrzymywanie starych emocji, podobnie jak i ich ciągłe przeżywanie, pochłania ogromną ilość energii. Czasem tak dużo, że człowiek staje się chronicznie zmęczony, przestaje mieć na cokolwiek ochotę i cały pogrąża się w smutku. Jego świadomość odcięta jest od pierwotnego źródła bólu i smutku, jego myśli krążą wokół aktualnych spraw, powodując ciągłe zamartwianie się, użalanie, przewidywanie, że wszystko źle się potoczy. W takich okolicznościach nietrudno popaść w depresję. Energia rozprasza się w starych niezakończonych sprawach, myśli kreują czarną wizję świata i przyszłości, pojawiają się uczucia bezradności i beznadziei, którym towarzyszy przekonanie, że już zawsze będzie tak źle.

Sposobem na uwolnienie się z tego „więzienia” jest przeżycie noszonego w sobie rozżalenia i smutku. Warto wtedy pozwolić sobie na łzy – przynoszą ulgę, szczególnie gdy obok jest ktoś, kto zrozumie nasz żal. Bywa to jednak trudne. W rodzinach alkoholowych często panują zasady wręcz zakazujące wyrażania takich uczuć. Stwierdzenia typu: „nie mazgaj się”, „nie bądź beksą”, „w życiu trzeba być twardym”, „płaczą tylko mięczaki”, „jak ci przyleję, to będziesz miał powód, żeby płakać” skutecznie oduczają okazywania rozżalenia, smutku, czy bólu.

Wiele DDA dobrze pamięta, że pokazanie łez, smutku, czy bezradności prowokuje innych do ataku, wyśmiewania albo krytyki i boi się, że to się powtórzy teraz, w ich dorosłym życiu. Dlatego w przypadku DDA tak ważny jest staranny dobór tych, przed którymi zamierzają odkryć swoje uczucia. Powinni to być ludzie życzliwi: przyjaciele, uczestnicy grupy wsparcia, czy terapeuta. To ważne, by w sytuacji, gdy trudne uczucia wręcz rozsadzają, mieć obok siebie kogoś pełnego zrozumienia i życzliwości. Jego dobre uczucia przywracają zaufanie do ludzi i wiarę, że w sytuacjach kryzysowych można liczyć na innych.

Dorosłe dzieci alkoholików mają też kłopot z wyrażeniem rozżalenia, zwłaszcza gdy traktują siebie tak, jak traktowali ich rodzice: obcesowo, okrutnie lub jak powietrze. Gdy czują ucisk w gardle i łzy napływające do oczu, starają się zmienić temat, wychodzą do łazienki lub próbują robić cokolwiek, co odwróci ich wewnętrzną uwagę od tego, co boli. Tymczasem każda z tych sytuacji, w których pojawia się wyraźne poruszenie emocjonalne, jest okazją do wyrażenia ważnych, do tej pory głęboko skrywanych uczuć.

Wielokrotnie towarzyszę ludziom, którzy próbują poradzić sobie z problemami związanymi z ich rodzicami (gdy na przykład rodzice wymagają od dzieci więcej, niż one mogą im dać albo gdy wzbudzają w nich poczucie winy lub krzywdy). Zadziwia mnie, jak często samo wyobrażenie sobie matki lub ojca powoduje, że w oczach tych ludzi pojawiają się łzy. Zwykle bowiem ożywają wtedy ich dziecięce uczucia, a jednym z nich jest niewyrażony wcześniej żal do kogoś, kogo zwykle w ich życiu już nie ma, bo nawet jeśli żyje, to jest już kimś innym – często starym, schorowanym człowiekiem. Teraz to on potrzebuje ich pomocy, a nie oni jego. Dlatego trudno wyrazić taki żal do realnej osoby; zresztą nawet nie o to chodzi. Chodzi raczej o to, by wewnętrzne opuszczone lub skrzywdzone dziecko miało wreszcie okazję, by się wypłakać i ukoić swój ból i smutek.

Pozwalając sobie na łzy, smutek i żal, akceptujemy stratę, jakiej doznaliśmy. Przestajemy się przeciwko niej buntować i rozstajemy się z tym, na co czekaliśmy niekiedy przez całe życie – na przykład na to, że matka wreszcie zrozumie, pochwali i powie: „Jestem dumna z ciebie, z tego, że tak dobrze sobie radzisz w życiu, że jesteś takim dobrym człowiekiem”. Koncentrując bowiem uwagę na tym, czego nie dostaliśmy od matki czy ojca, często nie zauważamy, że doceniają nas inni. Umniejszamy swoje sukcesy, odwracamy od nich uwagę, ignorujemy pochwały innych, traktując siebie tak, jak czuliśmy się traktowani przez rodziców.

Kiedy pozwolimy sobie na przeżycie żalu, zwykle zmienia się także nasz stosunek do siebie samych i do ludzi wokół. W obecnym życiu zaczynamy dostrzegać ludzi skłonnych do zaspokojenia naszych potrzeb. Dzięki przeżyciu trudnych emocji możemy dotrzeć do swoich potrzeb, czyli do wewnętrznego „ja” i zadbać o nie tak, jak nie potrafili tego zrobić nasi rodzice.

W terapii DDA niekiedy sporządzamy listę strat, czyli tych spraw, które wzbudzają smutek i żal. Zwykle jest ona długa. Obok ewidentnych strat (np. „brakowało mi ojca”; „zawsze byłem sam”; „nikt się mną nie opiekował”; „musiałem samodzielnie zdobywać jedzenie”, itp.) widnieją na niej także zwykłe dziecięce doświadczenia (np. „nikt nigdy nie pamiętał o moich urodzinach”; „nie mogłem przespać spokojnie nocy, bo budziły mnie awantury”). Jest także na tych listach mnóstwo niedotrzymanych obietnic, rozczarowań, przeżyć, których „nigdy nie dane mi było doświadczyć, choć jak każde dziecko miałem do nich prawo”.

Miałem prawo być beztroskim dzieckiem, miałem prawo bawić się z innymi i nie zajmować się dorosłymi sprawami, miałem prawo przeżywać ból i smutek, płakać, gdy było mi źle, czuć wsparcie, zostać utulonym przez dorosłego. Miałem prawo do tego, by dorosły się mną opiekował, by miał dla mnie czas, by się o mnie troszczył, by mnie bronił i ochraniał. Miałem prawo do dobrego, spokojnego dzieciństwa, do przeżywania dziecięcych problemów, do bycia bezpiecznym. Miałem prawo do wyrażania uczucia, potrzeb, myśli i opinii. I mam prawo teraz czuć smutek, żal i płakać, jeśli tak nie było.

Marzenna Kucińska
_________________
...''Pomimo łez wciąż można biec, ale trzeba tego bardzo chcieć....''
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,04 sekundy. Zapytań do SQL: 6