Strona Główna Witaj na stronach niepije.com.pl
Forum wsparcia, dla osób uzależnionych i współuzależnionych od alkoholu.
Dawniej niepije.net


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Zamknięty przez: dora
Pią Lut 11, 2011 19:26
Ile razy trzeba zbic kobiete,by uznano to za bezprawie?
Autor Wiadomość
dora 
Moderator


Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 26 Mar 2010
Posty: 4423
Wysłany: Pią Lut 11, 2011 19:26   Ile razy trzeba zbic kobiete,by uznano to za bezprawie?

Ile razy trzeba zbić kobietę, by uznano to za bezprawie?

Wystarczy raz. Nikt przecież od nas nie żąda, żebyśmy byli kilkakrotnie okradzeni, nim przyjmie się, że mamy do czynienia z kradzieżą. Pokrzywdzona nie musi czekać, aż jej życie będzie zagrożone. Kodeks karny nie wymaga jakichkolwiek fizycznych skutków znęcania.

A faceta?

Przemoc w rodzinie to problem kobiet i mężczyzn. Mężczyźni są najczęściej ofiarami przemocy psychicznej. Z badań wyraźnie wynika, że gdy mężczyzna jest ofiarą, pomoc medyczną trzeba stosować w 4-5 proc. wypadków. To zwykle chłopcy, dzieci. Takiej pomocy potrzebuje 70 proc. pokrzywdzonych kobiet. Gavin de Becker w książce poświęconej gwałtom stwierdza bez ogródek: "Mężczyźni w każdym wieku i we wszystkich częściach świata są bardziej skorzy do przemocy niż kobiety".

Irena z Wrocławia zgłosiła się w prokuraturze z kolejną obdukcją. Usłyszała: "Takie sińce i zadrapania mogła sobie pani zrobić przy ścinaniu gałęzi w ogródku". Gdy mąż wybił jej zęby, sprawę umorzono.

Na ogół prokuratorzy wiedzą dostatecznie dużo, by sprawę ciągnąć. Rezygnują z tego, zasłaniając się art. 17 kpk. Mówią: brak danych uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa. Czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego. Społeczna szkodliwość czynu jest znikoma. Tym samym negują fakt złamania prawa i zakłamują rzeczywistość. Ofiara zostaje bez wsparcia, a sprawca dowiaduje się, że jeżeli ma siłę i mocno zgnoi, poniży, przywali - będzie bezkarny. Błędy popełniane przez ludzi powołanych, by szczególnie przestrzegać przepisów, są tragiczne. Przecież kodeks sam nie zadziała. Trzeba wyraźnie i głośno powiedzieć: prawo zabrania bicia, ubliżania, poniżania, kontrolowania zachowań, zmuszania do porzucenia pracy, braku zgody na podjęcie pracy, niedawania pieniędzy.

Stara kobieta wycofała skargę po niemal trzech latach śledztwa przeciw synowi oprawcy. Ucieszył się i syn, i prokurator.

Przemoc w rodzinie to przestępstwo ścigane z urzędu. Procedury wycofania skargi, na którą regularnie powołują się nasi policjanci i prokuratorzy, nie rozumiem. Nie ma takiej opcji ani w kodeksie karnym, ani w kodeksie postępowania karnego. Doświadczenia Austrii, Niemiec, Stanów Zjednoczonych, krajów skandynawskich, ale także Czech i Słowacji powinny być dla nas wskazówką. Przyjęto w tych krajach zasadę, że nawet jednostkowy czyn jest przestępstwem. A także, że raz wszczęte śledztwo prowadzi się również wtedy, gdy ofiara wycofała skargę. Tam, gdy kobieta przychodzi po awanturze z oświadczeniem: "Myśmy się pogodzili", prokuratur odpowiada: "Świetnie! Ale prawo zostało złamane". To nie znaczy, że mężczyznę się zaraz wsadza. Częściej posyła go na terapię.

Czy w Polsce to możliwe?

Wiem o doskonałym eksperymencie krakowskim. Prowadzi się tam w więzieniu wspólne grupy terapeutyczne dla osadzonych sprawców przemocy i dla sprawców przebywających na wolności. To przynosi znakomite efekty, lecz nie jest rozwiązaniem uznanym za standard. Na co dzień nie ma gdzie posłać tych panów.

Pewien sympatyczny policjant z dumą opowiedział mi, jak troszczy się o rodzinę. Przyjechał na interwencję. W domu żona, trójka niewielkich dzieci i bardzo agresywny facet. Zgarnął go do izby wytrzeźwień. Nie było miejsc. Na dołku też było pełno. Więc co zrobił? Wrócił do kobiety: "Ubieraj dzieci, wychodzimy, bo samej cię z nim nie zostawię". Czy mogę mieć pretensje do sympatycznego policjanta? Naprawdę nie wiedział, co zrobić. Do głowy mu nie przyszło, że są dworce i noclegownie, i tam mógł sprawcę odstawić. Zamiast tego wysłał rodzinę do domu dla samotnych, bitych matek.

Szczycimy się tworzeniem takich domów. To nienormalne. Postępowanie karne ma również ten cel, by chronić interesy pokrzywdzonego. Zamieńmy jedną noclegownię czy jeden dom samotnej matki na miejsce dla brutalnych mężczyzn, którzy będą tam mieli możliwość przejścia terapii, za którą sami zapłacą. Jako obywatelka mogę im na to pożyczyć w ramach jakichś kredytów. Tracimy pieniądze na tymczasowe areszty zamiast na to, co przyniosłoby realną korzyść rodzinom.

Przypadki, że kobietę trzeba ukryć, by ochronić jej życie, są sporadyczne. A sytuacje, gdy ofiara musi uciec z dziećmi ze swego mieszkania, bo sprawcom zostawiamy wolną rękę, są nagminne.

Kobiety dotknięte przemocą liczyły na to, że wejdzie w życie zakaz zbliżania się sprawcy do ofiary. Ostatnio w Sejmie skrytykowały ten projekt PO, PiS i LPR. O co chodzi?

Niektórzy posłowie i minister sprawiedliwości sądzą, że zakaz naruszy prawo własności sprawcy do lokalu. Pozbawi go możliwości korzystania z jego mieszkania. A przecież zakaz zbliżania się do ofiary w żaden sposób nie wpływa na kwestię własności. Gdyby kontynuować taką myśl, nikogo nie powinniśmy wsadzać do więzienia. Uciekające kobiety często opuszczają własne mieszkanie. Jak wówczas jest z ochroną ich własności? Politycy nie godzą się na zakaz, bo to nie oni lądują z dziećmi na ulicy i nie oni mają rozbite życie. A sprawcy myślą logicznie. Nie kopią szefa, nie plują i nie dogadują mu, gdy mówi rzeczy nieprzyjemne. Są racjonalni. Stosują przemoc tam, gdzie mogą, bo są bezkarni.

Jak sprawdza się zakaz zbliżania się sprawcy do pokrzywdzonego w innych krajach?

Znakomicie. W Austrii na przykład trwa od tygodnia do dziesięciu dni. Sprawca nie wchodzi wtedy do mieszkania. Policja wydaje zakaz po to, by ochronić ofiarę i wpłynąć na sprawcę. Powiedzieć mu: tego typu zachowania są przestępstwem i przynoszą przykrości. Poradzić, dokąd może pójść, by zrobić coś ze sobą.

Polskie prawo daje policjantom i prokuratorom możliwość korzystania z takiego zakazu, ale nagminnie ją lekceważą. Dlatego trzeba dodać do kodeksu wyraźny zapis, by wykształcić, przyzwyczaić organa ścigania do stosowania tej procedury. Jej zaletą jest szybkość. W sądzie warszawskim zaś bywa, że sprawy o znęcanie się trwają po kilka lat.

Jeśli już do nich dojdzie. Prokuratorzy umarzają dochodzenia i zasłaniają się brakiem świadków. Bez nich nie da się udowodnić przestępstwa przed sądem?

Da się. Mamy dowody, ślady, kryminalistyczne możliwości dochodzenia prawdy. Mamy niebieskie karty z opisem zdarzenia wypełnione przez policjantów. Mamy dzielnicowych, którzy świetnie wiedzą, co się dzieje. I sąsiadów. Oni boją się zeznawać, bo nie wiadomo, po co żądamy od nich dziesiątków danych, traktujemy podejrzliwie. Wystarczyłoby, by w odpowiedniej atmosferze mogli powiedzieć, co widzieli.

Niebieskie karty wymyślono właśnie po to. Dziś to lekceważony dokument. Policjanci nazywają go niekiedy dupochronem - dowodzi, że zrobili swoje.Dlaczego inne sprawy prowadzimy, choć też nie wiemy, kto zawinił? A te umarzamy, bo do tej kategorii przestępstw przywiązujemy mniejszą wagę.

Adwokat z urzędu wyjaśnił klientce: "W pani przypadku płacą mi tylko za stawienie się w sądzie". Stowarzyszenie Karta 99 radzi ofiarom: "Jeśli dostałaś adwokata, musisz dwa razy bardziej uważać". Kobiety bronią się same i mają opinię pieniaczek. W sądzie trzeba się zachowywać pokornie?

W sądzie niektórzy prokuratorzy, adwokaci i sędziowie nie są przyzwyczajeni do stron, które aktywnie uczestniczą w sprawie i walczą o swoje. Nie wiem, jak to zmienić. Pomóc mogą orzeczenia Trybunału w Strasburgu, że sama obecność adwokata na sprawie nie jest jednoznaczna z reprezentacją. Reprezentuje nas ktoś, kto zna sprawę i uzgodnił z nami, co zrobi. Kilka lat temu wydawało się, że zdarzenia z korytarzy sądowych, gdy adwokat wykrzykiwał: "Który z panów to pan Kowalski, bo ja jestem pana obrońcą", odeszły w przeszłość. Niestety, znów się powtarzają, dlatego rozumiem te kobiety.

Sędzia ostrzegł płaczącą kobietę: "Uprzedzam, że mogę ukarać panią grzywną". Skąd taka bezduszność?

Bywa, że sąd stara się wymusić szacunek i powagę poprzez restryktywne traktowanie stron i świadków. Zapomina, że tę powagę może wypracować tylko własnym zachowaniem. To jeden z najgorszych problemów w polskim wymiarze sprawiedliwości. Przedstawiciele pokrzywdzonych domagali się w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich, aby w sądzie pokrzywdzony mógł w czasie przesłuchania skorzystać z krzesła i szklanki wody. Nic nie stoi na przeszkodzie, by tak było od zaraz. Nic oprócz złych przyzwyczajeń.

Urszula L. przeczytała w uzasadnieniu wyroku: "Gdyby powódka nie stawiała oporu, to mąż nie musiałby jej gwałcić".

Sędzia nie znał prawa. W małżeństwie ludzie są zobowiązani do współżycia. Co nie oznacza, że muszą zrobić to za każdym razem, gdy chce partner. I nikt, również mąż, nie może zmuszać kobiety, by wbrew swojej woli poddawała się jakimkolwiek praktykom seksualnym. Mąż, któremu żona odmawia współżycia, może z tego powodu wystąpić o rozwód, ale nie ma prawa jej gwałcić.

Kobiety twierdzą, że w sądzie nikomu nie chce się dociekać prawdy. Wyroki zapadają w kawiarni lub na bankiecie dla prawników. Liczą się znajomości i układy.

Najłatwiej się oburzyć, że te panie nie mają racji. Chociaż jak ktoś posiedzi w sądowej kawiarni, to może dojść do podobnych konkluzji. Jest jednak wielu mądrych, otwartych sędziów. Dbają o dochodzenie do prawdy. Mądrzy sędziowie powinni usłyszeć, jak są widziani. I jeśli rzeczywistość wygląda inaczej, powinni sprawić, by ludzie mogli zmienić zdanie o ich pracy.

Może prokuratorzy i sędziowie mają za dużo spraw, żeby każdą analizować?

To żadne wytłumaczenie. Łamiemy prawo, bo jesteśmy zapracowani? A za co bierzemy pensję? Za to, że łamiemy prawo, czy za to, że wydajemy wyroki w imię Rzeczypospolitej?

Skrzywdzone kobiety bez skutku walczą o sprawiedliwość. Twierdzą, że państwo zmówiło się przeciwko nim.

Mają rację. Do Niebieskiej Linii i organizacji pozarządowych co rok zgłasza się ponad sto tysięcy pokrzywdzonych. I co? Do niedawna telefon Niebieskiej Linii działał 24 godziny na dobę, już nie. Do niedawna był to telefon darmowy, już nie jest. Telefony posłów, ministrów, radców prawnych w rozmaitych instytucjach opłacamy. Dlaczego nie chcemy pomóc ofiarom przemocy w rodzinie? Tego typu działanie robi wrażenie złej woli.

Nasze rozwiązania prawne ujęte w art. 207 obejmują ochroną wszystkich, uwzględniają przemoc fizyczną, psychiczną, seksualną, ekonomiczną. Brakuje nam jednak najważniejszego - woli, by na serio przyznać: przemoc w rodzinie jest przestępstwem.
_________________
...''Pomimo łez wciąż można biec, ale trzeba tego bardzo chcieć....''
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 6